banner

Listopad 2008r.

Przekazujemy do Waszych rąk pierwszy numer gazetki szkolnej w tym roku. Jest to zarazem ostatni numer redagowany przez znany Wam skład redakcyjny. Już w chwili obecnej obowiązki redaktor naczelnej przejęła Sandra Kępińska, następny zaś numer przygotują nowi redaktorzy. Dziękujemy za czytanie naszych artykułów.

REDAKCJA

CO W SZKOLE DZWONIŁO?
  • 1 IX - Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego 2008/2009
  • 19 IX - wycieczka do Warszawy
  • 13 X - Dzień Edukacji Narodowej
  • 17 X - otrzęsiny Gimnazjalistów
  • 20 X - pasowanie Uczniów Klasy I Szkoły Podstawowej

W tym roku szkolnym odbyły się już dwa rajdy: jeden na orientację, drugi - pieszy.

W rajdzie na orientację udział wzięły dwie osoby - Sandra Kępińska(kl. III G) oraz Kesja Kępińska (kl. I SP), a także opiekun - Pani Justyna Stopikowska.

Trasa, którą trzeba było pokonać, liczyła 2 km. Podczas wędrówki odnajdywałyśmy ukryte w lesie punkty. Kierując się mapą doszłyśmy do mety, czyli szkoły na Strzemięcinie. Tam czekała na wszystkich uczestników rajdu ciepła herbata.

Do kategorii TM należały 23 grupy, my zajęłyśmy 4 miejsce.

Rajd pieszy pn. Szlakami Wojska Polskiego to niezwykłe przeżycie. Wszyscy jego uczestnicy mieli okazję lepiej poznać historię Grudziadza. Choć mieliśmy do pokonania ok. 8 km., wszyscy byliśmy zadowoleni i szczęśliwi.

Trasa rozpoczynała się już pod Realem. Następnie wędrowaliśmy Lasem Strzemięcińskim oraz szlakiem wzdłuż Wisły. Później zatrzymaliśmy się przy pomniku Flisaka, a przy kolejnym - Józefa Piłsudskiego, zostały złożone kwiaty.

Przewodnik pokazał nam miejsce, z którego można zobaczyć całe nasze miasto oraz miejsce, w którym się kiedyś kończyło (obecnie jest to podwórko jednej z kamienic, dawniej Brama Kwidzyńska).

Wędrując uliczkami naszego małego miasta dotarliśmy do mety - Szkoły Podstawowej nr 5. Tam mogliśmy posilić się gorącą pomidorówką, a następnie powrócić do domów.

W rajdzie udział wzięli: Paulina Czerwińska, Jessica Czerwińska, Agnieszka Winkiel, Katarzyna Kardas, Bartosz Franczak, Bartosz Gross, Łukasz Całka, Sandra Kępińska oraz opiekunowie: Panie Izabela Tkaczyńska oraz Renata Jeziorowska.

Najmłodszym uczestnikiem rajdu był 5-letni Marcel Tkaczyński, który dzielnie pokonał całą trasę. Życzymy Mu dalszych sukcesów i wytrwałości podczas kolejnych rajdów.

Opracowała: Sandra Kępińska

W KALENDARZU
Jesień

Wyjątkowa pora roku

Jesień to przepiękna pora roku. To czas, gdy w krajach o klimacie umiarkowanym błękitny nieboskłon, słoneczne dnie i chłodne noce stopniowo przyozdabiają lesiste wzgórza feerią ciepłych barw. To czas, gdy wiecznie zielone sosny i cedry tworzą stonowane tło dla swych zrzucających liście kuzynów.

Jesień budzi szczególny zachwyt w krajach Dalekiego Wschodu, takich jak Japonia i Korea. Japończycy często wyruszają, by "zapolować" na jesienne kolory - tak określają wycieczki w celu podziwiania artyzmu przyrody.

W tej porze roku wiele parków narodowych w Korei zachwyca niebywałym pięknem. Gazety informują, kiedy najlepiej obserwować barwy jesieni. Jednym z najbardziej znanych i najchętniej odwiedzanych parków narodowych w Korei jest Sorak-san. Granitowe klify i nagie skały przyozdobione sosnami tworzą prawdziwie dalekowschodni krajobraz. Jesienią monolity te przystraja ognista girlanda buków i klonów. A kiedy o świcie wzgórza wyłaniają się z obłoków gęstej mgły, turyści w nagrodę za wczesne wstanie mogą podziwiać niezapomniane widoki.

U nas, w polsce, też jest przepięknie.Drzewa, szczególnie klony, barwią sie na złoto, purpurowo i pomarańczowo.Szczegolnie pięknie jest podczas tak zwanej złotej jesieni i babiego lata, kiedy w powietrzu unoszą się delikatne pajęcze nici, a słońce tworzy niezwykle magiczny nastrój.

Dlaczego liście zmieniają zabarwienie?

Dociekliwi zastanawiają się zapewne nad przyczynami takiej metamorfozy. Co sprawia, że liście żółkną lub czerwienieją?

Pojawianie się jesiennych kolorów stanowi część procesu, dzięki któremu drzewa przygotowują się do zimy. Gdy dni stają się coraz krótsze, wewnętrzny zegar drzewa stopniowo ogranicza zaopatrzenie liści w wodę i składniki odżywcze. W odpowiedzi na to każdy liść wytwarza u swej nasady warstwę odcinającą. Składa się ona z tkanki korkowej, która uniemożliwia przepływ jakichkolwiek substancji z liścia do drzewa. W rezultacie liść opada.

W trakcie tych przemian karotenoidy zawarte w liściach zabarwiają je na żółto lub pomarańczowo. Pigmenty te zazwyczaj znajdują się w liściach już latem, jednak są niezauważalne z powodu dominującego zielonego chlorofilu. Natomiast czerwień rośliny zawdzięczają głównie antocyjanom, wytwarzanym dopiero jesienią. Wtedy to chlorofil rozkłada się i przewagę zyskują barwniki żółty oraz czerwony. Gdy nie ma już chlorofilu, liście topoli przybierają kolor złocisty, a klon okrywa się purpurą.

W poszukiwaniu uroków jesieni

Większość miłośników przyrody zauważyła, że jesienna różnorodność barw zależy od miejsca i czasu oraz od rodzaju drzew liściastych, które występują na danym obszarze. Na przykład rozmaite gatunki klonu przybierają zachwycające odcienie czerwieni. Wiele z tych drzew na Dalekim Wschodzie rośnie w środowisku naturalnym, ale często sadzi się je też w parkach i ogrodach.

Innym czynnikiem jest klimat. W dużej mierze od pogody zależy ilość wytwarzanych antocyjanów - najwięcej powstaje ich wtedy, gdy dni są bezchmurne, a noce chłodne. Takie właśnie warunki panują zazwyczaj na Dalekim Wschodzie. Zarówno Japonia, jak i Korea to kraje górzyste. Wiele wzniesień pokrywa gąszcz drzew zrzucających liście, dzięki czemu zwiedzający mają idealne możliwości podziwiania jesiennych pejzaży.

Zachwycający recykling

Cały proces, w wyniku którego opadają liście, jest nie tylko piękny, ale również pożyteczny. Dzięki niemu drzewa oszczędzają wodę i zasoby energii w porze zimowej. Pozbywają się też szkodliwych odpadów, które latem odkładają się w listowiu.

Co się dzieje z miliardami opadłych liści? Owady, grzyby, robaki i inne organizmy glebowe przekształcają ten materiał organiczny w humus - niezbędny składnik urodzajnej gleby. A zatem po odegraniu swojej roli w olśniewającym jesiennym widowisku obumarłe liście stanowią również nawóz wspomagający wzrost roślin na wiosnę!

Kasztanami jesień się zaczyna

Mało kto wie, ze kasztanowce przybyły do Polski z Bałkanów ponad 400 lat temu, za panowania Stefana Batorego. Polecił on umieścić w swym ogrodzie pod Krakowem "stroyne kas'tan'ce". Z uwagi na piękne kwiaty i nasiona o niesamowitym kolorze i jedwabistym połysku kasztanowce szybko zadomowiły się w magnackich rezydencjach. Stopniowo podbijały też Europę. Ich kariera stanęła jednak pod znakiem zapytania, gdy pojawiła się plotka, ze przyczyną śmierci habsburskiego cesarza Maksymiliana było zatrucie kasztanami. Ponoć następca cesarza, Rudolf, kazał nawet powyrywać młode drzewka w cesarskich ogrodach. Na szczęście kasztany przetrwały. Dziś kojarzą się z maturą i kasztanowymi ludzikami, które dzieci robią w przedszkolu po powrocie z jesiennego spaceru.

W nazewnictwie drzew panuje pewne zamieszanie. Drzewo, które znamy z naszych polskich parków, to kasztanowiec (z łac. Aesculus), a jego nasiona to kasztany. Istnieje jednak także drzewo o nazwie kasztan (z łac. Castanea Sativa), którego owoce, również kasztany, w przeciwieństwie do nasion naszego kasztanowca są jadalne. Na szczęście te dwa drzewa: kasztan i kasztanowiec, bardzo się od siebie różnią, m.in. wyglądem liści i kwiatów, dlatego nie sposób ich pomylić i przez przypadek zatruć się potrawą przyrządzoną z niejadalnych kasztanów.

Opracowała: Sandra Kępińska

1-2 XI

Dzień Wszystkich Świętych wprowadził dla całego kościoła Grzegorz IV w 834r. jako pamięć o zmarłych.

Tradycja Wszystkich Świętych albo Święto Zmarłych ma swój początek w starym celtyckim święcie Samhain. Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Jeśli dziwi, że początek roku zaczynał się 1 listopada, należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól.

Ponadto wszyscy obchodzą to święto dokładnie lub mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżeszowego rozpoczął się potop, tzn. siedemnastego dnia drugiego miesiąca - miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi (p3kJ. Garnier, Londyn 1904, s. 4). Tak więc w rzeczywistości początek temu świętu dało składanie hołdu ludziom, którzy za dni Noego zginęli w kataklizmie potopu.

Wszystkich Świętych uznaje Kościół Katolicki, Episkopalny i Luterański - to cześć dla wszystkich świętych w niebie (tych znanych i tych nieznanych). Halloween znaczy dzień przed Wszystkimi Świętymi, czyli 31 października. Ten dzień określa się też jako Hallowmass (wzięte ze staroangielskiego Hallow, co oznacza uświęcać). W Kościele Katolickim jest to jeden z najważniejszych obrzędów w roku. W tym dniu wszyscy katolicy są zobligowani do uczestniczenia w mszy.

Drugi listopada jest to dzień poświęcony zmarłym, których w tym dniu szczególnie się wspomina.

Są to dni, które skłaniają ludzi żyjących do duchowego kontaktu z innymi, czy to z żyjącymi czy ze zmarłymi. Nie kwiat czy wieniec, które są ważne, ale usposobienie duchowe pomagają nam dobrze przeżyć te dni. Czynności zewnętrzne mają jedynie charakter pomocniczy, Można być bowiem, w tych dniach, bardzo blisko zmarłej osoby, której doczesne szczątki spoczywają gdzieś daleko, wiele kilometrów od nas i wiele lat temu to nastąpiło.

Tak niedawno było święto - 1 Listopada, ożyły ponure zazwyczaj cmentarze. Pełno ludzi wokół grobów, każdy stał zadumany. Składali wieńce, kwiaty, uprzątali zeschłe liście, zapalali znicze, modlili się za zmarłych, wspominali ich za życia. Nad cmentarzem unosił się zapach kwiatów, dym z zapalonych lampek. Nocą zaś niebo rozświetliła łuna barwnych świateł, migających na wietrze.

Pamiętajmy o swych zmarłych, bez nich nie byłoby nas na świecie. Zapalmy światełko nadziei na zapomnianym grobie tym, którzy już nikogo nie mają wśród żywych, o których nikt już nie pamięta. Pielęgnujmy pamięć o naszych przodkach, uczmy tego dzieci. Jeżeli tego nie zrobimy, to o nas nikt już nie będzie pamiętał.

Opracowała: Justyna Jarosińska

11 XI

Narodowe Święto Niepodległości to najważniejsze polskie święto narodowe związane z odzyskaniem w 1918 roku, po 123 latach zaborów, niepodległości.

Państwo Polskie zniknęło z mapy Europy na ponad 120 lat. Liczne powstania nie doprowadziły do zmiany tej sytuacji. Wielu wspaniałych Polaków musiało opuścić swój dom, swoją Ojczyznę, by gdzieś daleko tęsknić i marzyć o powrocie... powrocie do wolnej Polski!

Dzień 11 listopada ustanowiono świętem państwowym po raz pierwszy dopiero w 1937 roku. W latach 1939-44 podczas okupacji hitlerowskiej oraz w okresie od 1945 do 1989 roku, w czasie rządów komunistycznych obchodzenie święta 11 listopada było zakazane. Dopiero w roku 1989, ustawą Sejmu, przywrócono obchody tego święta, od tego roku Święto Niepodległości jest najważniejszym świętem państwowym, a dzień 11 listopada jest dniem wolnym od pracy.

Święto obchodzone jest w całym kraju lecz najważniejsze obchody odbywają się w Warszawie na placu Józefa Piłsudzkiego pod Grobem Nieznanego Żołnierza.

11 listopada na ulicach wszystkich miast panowała euforia z powodu rodzącej się niepodległości.

Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. (...) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu największej radości. Cztery pokolenia czekały, piąte się doczekało. Od rana do wieczora gromadziły się tłumy na rynkach miast; robotnik, urzędnik porzucał pracę, chłop porzucał rolę i leciał do miasta, na rynek, dowiedzieć się, przekonać się, zobaczyć wojsko polskie, polskie napisy, orły na urzędach, rozczulano się na widok kolejarzy, ba, na widok polskich policjantów i żandarmów.

Warszawa żyła w tych dniach na ulicach. (...) Gdy 11 listopada, w historycznym daniu zawieszenia broni, wyszedłem rano na miasto, ulica miała wygląd jakiś zupełnie inny niż zwykle: ludzie poruszali się szybko, każdy patrzył z ciekawością naokoło, każdy czegoś wyczekiwał, zawiązywały się rozmowy między ludźmi nieznajomymi. Niemców spotykało się niewielu i nie mieli już tak butnych min jak poprzednio, większość z nich miała już na mundurach czerwone rewolucyjne kokardki, dyscyplina rozluźniła się, widziało się i czuło się już zupełną dezorganizację tej karnej armii. Ludność samorzutnie zaczęła rozbrajać żołnierzy, którzy podawali się temu przeważnie bez protestu.

M. Jankowski, 11 listopada 1918r. [w:] Warszawa w pamiętnikach pierwszej wojny światowej, Warszawa 1971

Opracowała: Karolina Fitzermann

CO NIECO DLA MOLI HISTORYCZNYCH
Dworzec w Wałdowie Szlacheckim

W II połowie IXX wieku przez miejscowość Wałdowo Szlacheckie wytyczono tory kolejowe. Postanowiono zbudować tutaj dworzec, który mam okazje przedstawić.

Rok 1883, powstają tory na odcinku Grudziądz - Toruń. Wraz z nimi pojawia się ważna dla mieszkańców inwestycja - budowa dworca we wsi.

Pora zatrzymać się na chwilę w tym miejscu i czasie. Powstał mianowicie dworzec, którego kolor ścian jest niczym blask zachodzącego słońca. Prosty i nie za duży budynek w kształcie prostokąta, sprawia on takie miłe wrażenie.

Wówczas - z duma można powiedzieć - reprezentacyjna część miejscowości. Pociągi niczym zegar wyznaczały czas mieszkańcom.

Teraźniejszość? Dworzec odstrasza swoim wyglądem... Lepszy wróbel w garści niż dworzec w Wałdowie, tak zapewne myśli ten, co widzi stację po raz pierwszy. Pomalowane mury, zbite okna, wszystko to za sprawą chuliganów, przez nich wygląda okropnie. Wszędzie jest pełno brudu i śmieci. Zagrożeniem dla ludzi jest zapadający się dach z eternitu, który został założony około 50 lat temu. Wcześniej był on drewniany.

Aż trudno uwierzyć w jego przeszłość. Dworzec miał przestronną i przytulną poczekalnię, w której znajdowała się kasa. Po wojnie, w której stacja zbytnio nie ucierpiała zmieniono dach. Zimą nie było mowy o chłodzie, ponieważ we wszystkich pomieszczeniach znajdowały się piece kaflowe. Jak miło było móc grzać się przy nich, gdy mróz za oknem. Obiekt posiadał również toalety. Na środku placu znajdowała się niewielka dyspozytornia. Pamiętam jak babcia, która tam pracowała, opowiadała mi, że wewnątrz niej osoba kręciła korbą po odebraniu telefonu od dyżurnego, który oznajmiał, czy zapory mają być opuszczone czy podniesione. Obecnie nie ma już zapór. Zamiast nich stoją dwa sygnalizatory pomalowane w biało czerwone pasy.

Jak cię widzą tak cię piszą...

Osoby przejeżdżające przez tę okolicę doznają negatywnych uczuć i źle wspominają Wałdowo. Tym, co przemawia na "plus" jest bardzo dobrze oświetlony peron, który nocą wygląda jak światła w centrum Warszawy.

W latach 80. dobudowano pomieszczenie bagażowe, które obecnie jest mieszkaniem. Jest to miejsce spotkań miejscowych alkoholików. Smutek mnie ogarnia, kiedy widzę jak ktoś tam śmieci, ponieważ ten kto sprząta, wykonuje swoją "syzyfową pracę" i będzie toczył swój "kamień" dalej. Syzyf został ukarany, a tam pomaga osoba dobrej woli, która chce, aby nie było tam brzydko.

Aby odnowić ten dworzec, wystarczy odrobina ludzkich chęci. Mam wielką nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Budynek sam w sobie nie jest brzydki, tylko strasznie zniszczony.

Przeszedł już pewną próbę czasu.

Pamiętam, jak kiedyś wszyscy z radością spieszyli na pociąg, czy to już się skończyło?

Po co nam dworzec skoro coraz mniej osób z niego korzysta?

Odpowiedz jest prosta - aby dalej funkcjonował ładny, odnowiony dworzec wzbudzi radość niczym nawet odnowione modernistyczne bloki, które upiększają zamiast szpecić. Kto wie, może nawet przyciągnie turystów swoją niepowtarzalnością. Jednym słowem dworzec może i okropny, lecz czekający na rewitalizacje.

Opracowali: Maciej Wituski, Karolina Futzermann

Twierdza w Grudziądzu

Po I rozbiorze Polski Grudziądz znalazł się w granicach pruskich. Pojawiła się konieczność zabezpieczenia linii dolnej Wisły, aby chronić linie komunikacyjne. Twierdzę zbudowano na rozległym płaskowyżu.

Budowę tej budowli potężnej niczym mur chiński rozpoczęto 6 czerwca 1776 r. Upamiętnia to kamień, który to właśnie może każdy dotknąć tam będąc. Von Gontzenbach miał do dyspozycji odpowiednią ilość materiału, a przede wszystkim dobrze wyszkolonych rzemieślników i robotników. Aby wydrążyć podziemne chodniki sprowadzono górników. Przy tym ogromnym przedsięwzięciu brało udział 6918 ludzi w tym 367 Murzynów. Cytadela miała stanąć w ciągu 4 lat, lecz prace potrwały dłużej z prostej przyczyny - braku cegieł. Ludzie tam żyjący mieli rację i wpadli na genialny pomysł, aby zbudować własną cegielnię.

Koszt tej ogromnej twierdzy, która samym wyglądem budziła postrach wśród wrogów, wyniósł 3671146 talerów.

Cytadela została wystawiona na pierwszą próbę sił. Wojska Napoleońskie niczym stado bawołów zmierzało ku Grudziądzowi. Fryderyk Wilhelm II wraz z małżonką z pośpiechem opuścili miasto. Gubernator długo myślał nad przygotowaniem się do obrony twierdzy. Cytadela dysponowała silną artylerią i składającą się z 154 huczących i gotowych do wystrzału armat, 35 haubic oraz 16 moździerzy.

Do pierwszego starcia doszło w Mniszku. Powoli przygotowywano się do wielkiej bitwy. Polacy, czując w sercach swój patriotyzm, z piosenką na ustach zdobyli Grudziądz. Jednak przyznam też ze smutkiem, iż Cytadeli nie udało nam się odzyskać. Jeszcze przed nadejściem wiosny zaczęły wybuchać niczym armaty różnorakie i śmiertelne epidemie. Zmarło dużo ludzi w tym ponad 700 obrońców. Trzy dni później doszło do zawieszenia broni. Na mocy pokoju w Tylży tereny Grudziądza pozostały w rękach Prus.

Po zakończeniu wojen napoleońskich Cytadela pełniła rolę klasztorną i magazynową, ale była także więzieniem. W pierwszych miesiącach po odzyskaniu niepodległości miasto przeszło w ręce Polski.

Nareszcie byliśmy wolni niczym skowronek śpiewający w lesie. Pojawił się pomysł, aby zrównać Cytadelę z ziemią i tym samym zakopać w jej ruinach kawał historii. Pomysł ten jednak nie doszedł do skutku i moim zdaniem słusznie postąpiono. W Cytadeli znajdowały się również magazyny wojskowe, a niektóre budynki wykorzystane były na potrzeby Centrum Wyszkolenia Kawalerii.

W czasie II wojny światowej straciliśmy nasze miasto, gdyż przeszło ono pod władzę niemiecką. Cytadela była wykorzystana wtedy jako poligon. Niemcy, strasząc nas, kazali nam opuścić miasto, ale my niczym wierne psy ojczyzny zostaliśmy wierni i oddani swemu miastu i chwała nam za to. Oddziały Hitlera, przerywając boje, zaczęły chować się w potężnych murach Cytadeli. 6 marca Niemcy podpisali akt kapitulacyjny i opuścili twierdzę.

Dziś Cytadela jest obiektem wojskowym. Zachowało się wiele budynków, które kryją w sobie historię. Pod koniec sierpnia 2007 roku zostały utworzone piesze i rowerowe szlaki turystyczne.

Powinniśmy być pełni uznania dla tej budowli, która nie zna słowa ruina. Jej ściany, mury są niczym ,,księga", która kryje w sobie pełną szczegółów historię. Nie niszczmy jej oraz próbujmy ją poznać i przekazać tę wiedzę innym w ciekawy sposób. Nawet te zniszczone fragmenty Cytadeli są zbiorem bezcennych wspomnień i wzruszeń. Mały kamyczek na tej budowli to skarb, to nasza cenna historia.

Opracowali: Bartosz Banaś, Paulina Żuchowska

KĄCIK LITERACKI
Babie lato

Lato babie,

pająki w trawie,

tkają pajęczynki,

które podziwiają,

chłopcy i dziewczynki.

Później odlatują w dalekie strony.

Takie są niezwykłe, te pajęcze domy.

Sandra Kępińska

Jesień

Niedługo już drzewa zaszemrzą piosenkę,

minęło lato, czas przywitać jesienną panienkę.

Dary nam przynosi,

kosz pełen dobroci.

Żołędzie i kasztany,

korale z jarzębiny dla mamy.

Już niedługo weźmiemy plecione koszyki,

nazbieramy sowy, maślaki, borowiki.

Sandra Kępińska

Jesienne życzenia

Niech Ci każdy promień słońca

uśmiech na twarzy maluje,

Niech Ci każdy nowy ranek,

nadzieję zwiastuje.

A ten ptaszek, co przysiadł na gałązce,

niech miłość w twe serce wlewa.

Niech Ci każdy będzie przyjacielem,

niech się z tobą dobrze miewa.

Sandra Kępińska

Podróż życiowa

W życiu bywa jak w podróży,

czasem się tym życiem nużysz,

czasem bywasz na zakręcie ,

nie wiesz, co to z tobą dalej będzie.

Jednak gdy spotykasz przyjaciela,

twe serce się rozwesela,

twe dni stają się słoneczne,

a życie wydaje się takie bajeczne.

Niekiedy możesz zauważyć nad wami chmurę burzową,

ale prawdziwy przyjaciel zawsze będzie z tobą.

Możesz swa przyszłość przewidywać,

są jednak tacy, co lubą oszukiwać.

Popsują się wszystkie twe plany

i znajdziesz się na dnie wielkiej rozpaczy.

Wtedy będziesz miał swego przyjaciela,

co Cię potrafi rozweselać.

Pamiętaj jednak, ze o takiego niełatwo,

a życie lubi się gmatwać.

Służ więc innym pomocą,

a oni w tobie znajdą podporę życiową.

Sandra Kępińska

List św. Franciszka

Droga Klaro!

Witam Cię, Siostrzyczko moja, Klarciu. Mam nadzieję, że Tobie wiedzie się dobrze, bo mnie Bóg ma w swojej opiece.

Wczoraj rano pięknie nasz kogucik zakonny piał. Gdy szybko poderwałem się, by wstać, otworzyć okienniczki i wpuścić sioneczko do pokoju, potknąłem się o stołek. Na szczęście to tylko lekkie potłuczenie. Pan nasz był dla mnie łaskawy.

Wybrałem się wczoraj do pobliskiego lasku koło mojego zakonu. Jak tam pięknie! Mógłbym wymieniać Ci, Siostrzyczko moja, w całym liście! Pewien ptak chyba bardzo mnie polubił, ponieważ usiadł mi na ręce, gdy stałem koło drzewa, przysłuchując się śpiewom lasu. Albowiem w lesie nie tylko ptaki śpiewają. Śpiewa wszystko. Drzewa śpiewają szumem liści, krzewy dzwonią małymi gałązkami, szyszki dźwięcznie spadają. Wszyscy nazywają to odgłosami, a ja śpiewem. Dla mnie to tworzy muzykę lasu. Ja też śpiewam mówiąc i czyniąc dobre czyny, moje serce śpiewa miłością do świata, ludzi, zwierząt, nieba, słońca, do Ciebie Boże mój, miłością do naszych listów, miłością do Ciebie, Siostro!

Po powrocie z lasu miałem gościa, Klarciu. Przyszedł do mnie trędowaty mężczyzna. Miał problem, więc zaproponowałem mu przechadzkę na pobliski pagórek. Pomogłem mu, obiecując, że się zań pomodlę. Wszyscy mają obrzydzenie do tych biednych trędowatych i chorych ludzi. Pocałowałem go na znak mej miłości. "Bliźniego kochaj jak siebie samego". Dziękuje Ci Panie, że żyje!

Wiesz, mam pomysł, by zasadzić parę jabłonek w ogrodzie. Nie mamy albowiem w nim nic szczególnego. Jabłonie są piękne. Mógłbym z nimi rozmawiać. A jabłka... rozkosz. Owoce dają tyle szczęścia. Gdy byłem w lesie napotkałem parę grzybów. Lubię grzyby. Wiele radości sprawia mi zbieranie ich. Jednak me miałem nic, w co by je włożyć.

Czy modliłaś się kiedyś Klaro w lesie? Pewnie tak. Wspaniałe uczucie. Dziś modliłem się w lesie dziękując Panu, że jest dobry.

Dzisiaj mam w opiece Brata mego. Zachorował biedaczek. Kaszle całymi dniami. Będę się za niego modlił. Proszę pomódl się też za niego Siostrzyczko. Sparzyłem mu zioła. Znam przepis na wspaniały lek. Brakuje mi jednak paru składników. Będę musiał się przejść w poszukiwaniach tych ziół, a modlitwa podczas tego spaceru doda mi otuchy w poszukiwaniach. A jak tam Twoje zdrowie Klaro? Nigdy o tym nie piszesz. A gdy ostatnio się widzieliśmy, wiele chorowałaś. Niech Bóg ma Cię w swojej opiece. Poświęcę modlitwę o Twoje zdrowie.

Słońce wyjątkowo pięknie dzisiaj świeciło... Dziękuję Ci Boże za słońce!

Rozmyślałem dzisiaj o wojnach. Tyle ich jest na świecie. Sam walczyłem kiedyś na paru, jak zresztą wiesz Klaro. Jednak walka szczęścia nie daje. Wiele lat w młodości nie mogłem tego zrozumieć. Czemu ludzie nie żyją w pokoju? Pomódlmy się Siostro o pokój na świecie.

Mój kochany Braciszek się obudził. Mam nadzieję, że czuje się lepiej.

Pozdrawiam Cię serdecznie Siostrzyczko moja! Zdrowia życzę, Będę się za Ciebie modlił. Niech Pan Bóg ma Cię w swojej opiece.

Franciszek

Monika Beiger

KĄCIK MUZYCZNY
Rota

Słowa: Maria Konopnicka

Muzyka: Feliks Nowowiejski

Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!

Nie damy pogrześć mowy.

Polski my naród, polski lud,

Królewski szczep Piastowy.

Nie damy, by nas zgnębił wróg!

Tak nam dopomóż Bóg!

Do krwi ostatniej kropli z żył

Bronić będziemy ducha,

Aż się rozpadnie w proch i w pył

Krzyżacka zawierucha.

Twierdzą nam będzie każdy próg!

Tak nam dopomóż Bóg!

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz

Ni dzieci nam germanił,

Orężny stanie hufiec nasz,

Duch będzie nam hetmanił.

Pójdziemy, gdy zabrzmi złoty róg!

Tak nam dopomóż Bóg!

Nie damy miana Polski zgnieść

Nie pójdziem żywo w trumnę

Na Polski imię, na jej cześć

Podnosi czoła dumne.

Odzyska ziemi dziadów wnuk!

Tak nam dopomóż Bóg!

Opracowała: Karolina Fitzermann

HOROSKOP

Rozpoczynamy prezentację poszczególnych horoskopów.

Skorpion - 24.10-22.11

Skorpion jest ósmym znakiem zodiaku posiadający jako jeden z niewielu dwie planety opiekuńcze Plutona i Marsa, jego trygonem jest woda. Wokół Skorpiona narosło wiele legend i plotek. Jest to najbardziej kontrowersyjny znak zodiaku, pełen tajemniczości, mistycyzmu, zmiennych emocji, pasji, pomysłowości i wyobraźni. Jest to silna osobowość. We wszystko co robi bardzo się angażuje, jest ambitny, dąży do zajęcia eksponowanego stanowiska. W swoim działaniu kieruje się chęcią posiadania jak i względami ambicjonalnymi. Drobiazgowy, prawie nic nie ujdzie jego uwadze. Bardzo skomplikowany emocjonalnie, ma trudności w okazywaniu uczuć. Wrażliwy z rozwiniętą intuicją, poczuciem humoru, jest dobrym kompanem i oddanym przyjacielem. Ma bardzo duży temperament i seksualność. Bardzo często na partnerów życiowych wybiera też Skorpiony. Pewnie dlatego, aby osoba z tego samego znaku rozumiała zawiłości jego charakteru, szukając w ten sposób bratniej duszy, zrozumienia i akceptacji. Poza tym osoby płci przeciwnej z tego samego znaku w jakiś dziwny magnetyczny sposób, przyciągają się do siebie. Jest bardzo szlachetny, przenikliwy, pomocny ,o hipnotycznym spojrzeniu. Jego mottem jest transformacja, mistrzostwo , mistycyzm.

Skorpion jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych znaków zodiaku, a to z powodu "złej sławy". Wiele osób czuje przed nim respekt i bojaźń, woląc zejść mu z drogi. Często przypisuje się mu podstęp i pokrętne działanie na drodze do osiągnięcia celu. Jest zawistny, zazdrosny, chciwy. Do wszystkiego podchodzi bardzo emocjonalnie, szybko się irytuje, długo pamiętając urazy i zniewagi. Jeśli spotka się z krytyką, odrzuca maskę i pokazuje prawdziwe oblicze pełne skrajnych uczuć; od miłości do nienawiści. Jeśli czuje się zagrożony zniszczy wszystko i wszystkich na swojej drodze. Nie lubi sprzeciwu, apodyktyczny, często fanatyczny w swych dążeniach i poglądach. Jest krytyczny, sarkastyczny, uważa że wszystko wykona najlepiej sam. W swoich działaniach nie liczy się z konsekwencjami. Dla swoich bliskich jest zbyt wymagający i chłodny w okazywaniu uczuć. Jego życie jest pełne dramatycznych zawirowań i zmian, jakby przeżywał je etapami. Ma wybujały temperament i skłonność do romansów. Bez pasji w swoim życiu może czuć się bardzo nieszczęśliwy, zatruwając życie swoim bliskim, obwiniając ich o wszystko. W wyniku niepowodzeń życiowych ma tendencję do samo wyniszczania się.

Opiekuńcze planety - Pluton i Mars

Trygon - Wodny

Kolory - Głęboka czerwień, ciemny brąz

Klucz do sukcesu - oddziaływanie, wiedza, tajemnica

Opracowała: Justyna Jarosińska

NIE TAKA STRASZNA KUCHNIA
Biedronka

Produkty

  • Ciasto jasne: 1 jajko, 3 szkl. mąki pszennej, 25 dag margaryny, 1 szkl. cukru.
  • Ciasto ciemne: 3 jajka, 1 szkl. gęstej śmietany, 1/2 szkl. cukru, 2 łyżeczki kakao, 1 łyżeczka sody.
  • Krem: 1/2 l mleka, 25 dag margaryny, cukier waniliowy, szklanka cukru, 2 kopiaste łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżki mąki pszennej.

Przyrządzenie

  1. Ciasto ciemne: ubij białka, dodaj żółtka, cukier i resztę składników.
  2. Ciasto jasne zagnieć i włóż na 30 min do zamrażalnika. Zetrzyj na tarce o grubych oczkach i zmieszaj z ciastem ciemnym. Piecz około godziny.
  3. Zagotuj połowę mleka z cukrem zwykłym i waniliowym. Dodaj rozmieszane w pozostałym mleku mąki. Gotuj do zgęstnienia.
  4. Ucieraj margarynę, powoli dodając ostudzony budyń. Do masy można dodać owoce. Włóż masę na ciasto. Na wierzchu ułóż owoce.
  5. W szklance wody rozpuść galaretkę. Kiedy lekko stężeje, wylej ją na ciasto. Wstaw na parę godzin do lodówki.

Smacznego życzy: Paulina Żuchowska

SPORT
Historia piłki nożnej

Nie jest możliwe ustalenie prapoczątków piłki nożnej, albowiem w grę przypominającą dzisiejszą piłkę nożną grano już w przedkolumbijskiej Ameryce (rytualne zawody Azteków), czy średniowiecznej Wenecji (calcio). Sam termin football pojawił się prawdopodobnie w średniowieczu w Anglii, a używano go do określania różnych gier, jednakże nie tych, które polegały na kopaniu piłki, ale tych, w które grano "na piechotę" (czy też na stopie, po angielsku on foot).Właśnie w Anglii w połowie XIX wieku zainaugurowano pierwsze rozgrywki. Tam też, w połowie wieku, po raz pierwszy spisano przepisy gry w piłkę nożną. Miały one na celu ujednolicenie zasad gry, której licznie oddawali się angielscy studenci i uczniowie prywatnych szkół. Pierwsze przepisy, w kształcie zbliżonym raczej do współczesnej gry rugby, powstały w Trinity College podczas spotkania, w którym uczestniczyli także przedstawiciele szkół prywatnych (public school) Eton College, Harrow School, Rugby School, Winchester College i Shrewsbury School, ale zasad tych nie udało się szerzej rozpowszechnić. Co więcej, niektóre kluby, jak na przykład Sheffield F.C., próbowały wprowadzać własne zasady i zakładały własne związki piłkarskie.Te sytuacje przyspieszyły powstanie The Football Association, Angielskiego Związku Piłki nożnej (zobacz: piłka nożna w Anglii), która w 1863 roku ostatecznie ustaliła jednolite przepisy. Obecnie zasady gry reguluje International Football Association Board (IFAB).W 1904 roku w Paryżu powstała Międzynarodowa Federacja Związków Piłkarskich. Zadeklarowała ona zaakceptowanie zasad ustalonych przez IFAB, ale już w 1913 roku udało jej się umieścić w niej własnych przedstawicieli.

Opracował: Wojciech Frela

RELAKS - ROZRYWKA

Lekarz zwraca się do blondynki, która chce poddać się kuracji odchudzającej:

- A ile pani ważyła najmniej?

- 2 kg 80 dkg panie doktorze.

- Po czym poznać mądrą blondynkę?

- Po odrostach.

W gazecie, w dziale praca ukazało się ogłoszenie, że policja poszukuje ludzi do pracy. Zgłosiły się trzy blondynki. Stanowisko było jedno. Postanowiono więc wybrać tą jedną w drodze małego testu.

- Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam jak najwięcej o nim, co się pani nasuwa, jakieś spostrzeżenia.

- Jezu! On ma tylko jedno ucho!

Kandydatce podziękowano. Druga otrzymała takie samo polecenie.

- Jezu! On ma tylko jedno ucho!

Ta również wypadła poniżej oczekiwań. Poproszono trzecią kandydatkę.

- Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam o nim jak najwięcej , co pani może powiedzieć o tej osobie na podstawie zdjęcia.

- Ten człowiek nosi szkła kontaktowe.

Komisja spojrzała zadziwiona. Sprawdzono w dokumentach; rzeczywiście.

- No wspaniale! Gratulujemy! Jest pani przyjęta. Ale jak pani to wydedukowała?

- To proste. Ten człowiek nosi szkła kontaktowe, bo nie może nosić okularów.

- Ale dlaczego?

- No jak to? No przecież on ma tylko jedno ucho!

Blondynka kupiła sobie nowy samochód. Wsiada i mówi:

- Chyba są źle ustawione lusterka, bo nie widzę siebie, tylko jakieś samochody.

Co robi blondynka żeby mieć norki?

- To samo co norka, żeby mieć młode.

Blondynka już dłuższy czas stoi na przystanku autobusowym. Przechodzący obok niej chłopak zauważa to i mówi:

- Ślicznotko, ten autobus kursuje tylko w święta.

- No, to mam wielkie szczęście, bo dzisiaj są moje imieniny...

Notatki blondynki z podróży statkiem przez ocean:

Poniedziałek: Przedstawiono mi kapitana statku.

Wtorek: Kapitan jest dla mnie bardzo miły.

środa: Kapitan zaprosił mnie na spacer po pokładzie.

Czwartek: Kapitan zaprosił mnie na kolację do swojej kajuty.

Piątek: Kapitan zagroził, że zatopi statek, jeśli mu się nie oddam.

Sobota: Ufff! Uratowałam sześciuset pasażerów!

W pubie o bardzo ciemnym wnętrzu siedzi przy barze znudzony facet i popija drinka. Czuje, że obok tez ktoś siedzi, wiec zagaduje:

- Eee, opowiedzieć ci dowcip o blondynce?

Na to głos (kobiecy):

- No możesz, ale musisz wiedzieć, ze jestem blondynka 1,80 wzrostu i 70 kg wagi i jestem naprawdę silna. A obok mnie siedzi tez blondynka, 1,90 wzrostu, 80 kg wagi i podnosi na co dzień ciężary. A jeszcze dalej przy barze siedzi też blondynka, 2 metry wzrostu. To mistrzyni w kick-boxingu. Dalej chcesz opowiedzieć ten dowcip?

Facet pociąga powoli ze szklanki, myśli i mówi:

- Nie, już nie... nie będę go trzy razy tłumaczył....

Opracowała: Karolina Fitzermann