...o czym ta wierzba śni i roi,
czemu w głąb rzuca łzę za łzą?
(K. Przerwa-Tetmajer)
Wierzby to nieodłączny element polskiego, a w szczególności mazowieckiego krajobrazu. Dawniej wierzby można było spotkać bardzo często, zwłaszcza na wsiach. Widać je było na miedzach, a nawet w środku pola. Rolnicy sadzili je, by pozyskać drewno na opał, wyplatać kosze czy też budować płoty z wierzbowych gałęzi. Stanowiły dogodne siedliska dla wielu organizmów. O wierzbach pisali poeci, interesowali się nimi malarze. Wierzby nazywano roślinami "miłującymi życie", ich żywotność i siła napawały optymizmem, więc w symboliczny sposób starano się przekazać ich energię ludziom i zwierzętom.
W porównaniu z innymi drzewami wierzby żyją krótko i bardzo często ulegają chorobom grzybowym. Najstarsze okazy w Europie dożywają wieku 100-120 lat. Mogą osiągać maksymalnie 30m wysokości oraz 950cm w obwodzie pnia (wierzba biała).
Dziś niestety charakterystyczne dla polskiego krajobrazu głowiaste wierzby znikają, powoli odchodzą do historii, a główną tego przyczyną jest mechanizacja rolnictwa, która doprowadziła do zaniku śródpolnych zadrzewień. Systematycznie wypalane, wycinane, przestały królować wśród polskich drzew. Coraz mniej gospodarzy sadzi "żywokoły" na swoich miedzach - bo wierzby przeszkadzają w mechanicznej uprawie gleby. Nie plecie się z nich płodów, bo to zacofanie. Rolnicy zaprzestali sadzenia nowych wierzb, przestali też przycinać korony starych. Ich gałęzie wyrastają ostro w górę, a witki z czasem stają się grubymi konarami. Następuje powolne starzenie się drzew i ich zagłada. Wraz z obumieraniem wierzb zmienia się krajobraz i ubywa naturalnych siedlisk ptaków i zwierząt. Liczne gatunki ptaków związane z krajobrazem rolniczym i dziuplami gwałtownie zmniejszyły swą liczebność. Jako źródło opału, zamiast wierzb głowiastych, promuje się plantacje wierzb energetycznych, zdecydowanie uboższych pod względem przyrodniczym.
Już w latach 30-tych XXw. prof. Adam Wodziczko, przewodniczący oddziału Państwowej Rady Ochrony Przyrody i Komitetu Ochrony Przyrody w Poznaniu, postulował tzw. uprawę krajobrazu za pomocą zadrzewień, jako ostateczny cel praktycznej ochrony przyrody.
Przy niezbyt dużej lesistości naszego kraju, znaczenie zadrzewień w krajobrazie rolniczym jest szczególnie ważne. Zadrzewienia - to nie las. To drzewa i krzewy rosnące poza lasem wśród łąk i pól, wzdłuż brzegów potoków i dróg. To również zioła, owady, ssaki i ptaki im towarzyszące. Krajobraz rolniczy jest uboższy od krajobrazu leśnego, ponieważ na skutek działalności człowieka zachwiane zostały mechanizmy obronne i zdolność do utrzymania biologicznej równowagi. Zaorane na zimę pola nie stwarzają tak dogodnych warunków do przetrwania organizmom żywym, jak zadrzewienia. W śródpolnych kępach zadrzewień znajdą dogodne warunki do bytowania motyle, chrząszcze, trzmiele, ropuchy, żaby, jaszczurki, ptaki i ssaki.
Jaką rolę spełniają w krajobrazie rolniczym zadrzewienia śródpolne?
- zwiększają bioróżnorodność,
- wpływają na równowagę ekologiczną,
- mają działanie wiatrochronne,
- zmniejszają parowanie,
- zwiększają tworzenie się rosy,
- wpływają na wzrost ilości opadów,
- zatrzymują wodę,
- hamują erozję,
- zatrzymują szkodliwe emisje,
- absorbują szkodliwe substancje.
Dni Wierzby
W celu zachowania tak charakterystycznego dla Polski wierzbowego krajobrazu oraz ochrony niektórych gatunków ptaków w 1996r. rozpoczęto Akcję Sadzenia Wierzby. Inicjatorem akcji było Radomsko-Kieleckie Towarzystwo Przyrodnicze. Akcja ta nadal trwa. Punktem kulminacyjnym akcji jest dzień 21 marca, zwany Dniem Wierzby. Dzień ten obchodzi się przez sadzenie małych wierzb. Do świętowania Dnia Wierzby poprzez sadzenie wierzb rokrocznie przyłącza się wiele organizacji społecznych, szkół, instytucji i osób prywatnych. Z biegiem lat Dzień Wierzby przekształcił się w Miesiąc Sadzenia Wierzb od 21 marca do 22 kwietnia.
Wierzbę rozmnożyć można w prosty (od dawna znany rolnikom), ale zapomniany sposób, nie wymagający praktycznie żadnych nakładów finansowych. Wystarczy ściąć młode, najlepiej jednoroczne, pędy wierzbowe o długości ok. 50cm (zrzezy). Ścinać powinno się je wczesną wiosną (marzec/kwiecień), zanim w drzewie zaczną krążyć soki lub późną jesienią, po zakończeniu okresu wegetacji. Tak otrzymaną sadzonkę należy umieścić pionowo w podłożu (wsadzić, a nie wkopywać) na głębokość ok. 15cm, a następnie podlewać aż do ukorzenienia.
Nawiązaniem do Dnia Wierzby są zapoczątkowane w 2007r. przez Towarzystwo Przyrodnicze "Bocian" Dni Wierzby Głowiastej, celem których jest popularyzacja ogławiania wierzb.
Ogławianie polega na przycinaniu korony drzewa, dzięki czemu tworzy się charakterystyczna "głowa" wierzbowa pełna szczelin i zakamarków. Jest ona siedliskiem licznych ptaków, owadów, gryzoni, które w miękkim wierzbowym drewnie urządzają sobie kryjówki. Ogławianie znane było na polskich ziemiach już w średniowieczu, kiedy to ulistnione pędy wierzbowe ścinano na paszę dla zwierząt.
Wierzba to jedyne drzewo, które zgodnie z naukowymi przesłankami można, a nawet powinno się ogławiać. Rośnie ona szybko, więc przycinanie gałęzi można przeprowadzać co 3-5 lat. Zaniechanie ogławiania prowadzi do nadmiernego rozrostu drzewa, które stwarza zagrożenie, bo często załamuje się pod wpływem wiatru czy śniegu. Wierzbę po raz pierwszy ogławia się, gdy jest młoda. Po pierwszym takim zabiegu należy już wykonywać go regularnie.
Akcje ogławiania wierzb przeprowadzane są zwykle w styczniu i w lutym. Grupy społeczników zbierają w różnych częściach kraju, niosąc pomoc przyrodzie, jak też dobrze się przy tym bawiąc. Po Dniu Wierzby Głowiastej pozostają ogołocone pnie, wyglądają żałośnie i łyso, ale wystarczy powrócić do nich z powrotem w maju albo w czerwcu, aby zobaczyć, jak się zmieniły.
Najczęściej sadzone i ogławiane są u nas wierzba krucha i wierzba biała. Są to gatunki szybko rosnące, o miękkim, łatwo próchniejącym drewnie. Już w wieku kilkunastu lat od posadzenia możemy uzyskać doskonałe siedlisko dla dzikich zwierząt. Żaden inny krajowy gatunek drzewa nie nadaje się do tego tak dobrze. W wyniku systematycznego ścinania pędów na stałej wysokości, tworzy się charakterystyczna "głowa wierzbowa" - zgrubienie z licznymi dziuplami i szczelinami - zamieszkiwane przez wiele gatunków ptaków. Są to nie tylko dziuplaki, takie jak pospolite sikory, wróble, szpaki, pliszki, ale także coraz rzadsze: dudki, sowy pójdźki, puszczyki czy kraski.
Gęste wierzbowe pędy i obszerne dziuple dają też schronienie kaczkom krzyżówkom, drozdom, gołębiom grzywaczom, spotkać też można na ogłowionych wierzbach gniazda bocianie. Wierzba jest gatunkiem "smacznym" dla wielu grup zwierząt. Żerują na niej owady przyciągające liczne ptaki. Miękkie drewno ułatwia kucie dziupli nie tylko dzięciołom, ale też np. sikorom czarnogłówkom. Wnętrze wypróchniałych wierzb często zasiedlają coraz rzadsze trzmiele - drugi z najważniejszych po pszczołach gatunek zapylający rośliny. Wierzby dostarczają pożywienia i ukrycia także ssakom. Z ukryć w popękanych pniach korzystają zające, jeże i liczne drobne gryzonie. W próchnie zimują padalce. Na przedwiośniu pyłek z kwiatów wierzbowych jest ważnym pożywieniem pszczelim.
Nie sposób nie zauważyć możliwości gospodarczego wykorzystania wierzb - w coraz bardziej modnym plecionkarstwie, w agroturystyce (warsztaty wikliniarskie jako oferta edukacyjna gospodarstw ekologicznych), w lecznictwie (m.in. do produkcji naturalnej aspiryny), jako materiał energetyczny (biomasa), można z niej także uzyskiwać włókno, które może stanowić surowiec do produkcji tkanin technicznych, odpornych na działanie światła i wilgoci.
Sielski krajobraz z licznymi szpalerami wierzb głowiastych ma też duże znaczenie kulturowe. Kojarzony jest nie tylko z Żelazową Wolą i muzyką Chopina, wielu malarzy uwieczniało go na swoich płótnach. Przez wieki, pod wpływem fantastycznych kształtów wierzbowych głów, powstawały liczne legendy i baśnie. Choć ponoć diabeł Rokita wciąż mieszka w wierzbach, mają one swoje miejsce także w wierzeniach religijnych. Już w czasach pogańskich uważano wierzby za drzewa płodności, a współcześnie z pędów z baziami wykonuje się palemki wielkanocne. Nic zatem w tym dziwnego, że wierzba uważana jest za najbardziej "polskie drzewo".
Nie da się dziś przekonać rolników, aby powrócili do tradycji. Można im jednak przypomnieć jak to drzewiej bywało...
Warto zadbać o to, co przyciąga zwierzęta, jak i fascynuje ludzi...
Legendy i mity
Legenda O Wierzbie Płaczącej
W małej chatce nad Narwią żyła z trzema dorastającymi synami niebieskooka wdowa o lnianych, posrebrzonych troskami włosach.
Dom położony na wysokiej, rzecznej, skarpie otaczały szerokie po horyzont wilgotne łąki porośnięte kępami wierzb, brzóz i olch. Niewielkie gospodarstwo z trudem mogło wyżywić kobietę i trzech chłopców. Matka najmowała się do służby u bogatszych gospodarzy aby zapewnić rodzinie godny żywot. Jedynym celem życia ubogiej kobiety było wychowanie chłopców na uczciwych ludzi. W chwilach wolnych od mozolnej pracy marzyła o chwili szczęścia na ich weselach i ujrzeniu przed śmiercią uśmiechniętych twarzyczek wnucząt.
Z początkiem kwietnia nad modrymi nurtami rzeki zagościła wiosna, wypełniając świat śpiewem skowronków, kolorami kaczeńców i zapachem tataraku. Niebyła to jednak wiosna niosąca jedynie radość.Wraz z powracającymi nad narwiańskie błota bocianami przyniosła ona bowiem złowrogo brzmiący tętent kopyt nadciągającej armii. Wróg ze wschodu napełnił sielską krainę szczękiem oręża, głosami napastowanych niewiast i łuną pożarów. Najeźdźcy nie oszczędzali kobiet ni dzieci. Grabili miasta i wioski, wszędzie szukając łupu i zaspokojenia dzikich żądz.
W owych czasach tylko szlachetnie urodzeni mieli przywilej obrony granic Ojczyzny. Sytuacja przerosła jednak panujące obyczaje. Wobec zagrożenia królewskiego majestatu powołano do służby wojennej wszystkich młodzieńców zdolnych do noszenia oręża. Na tych, którzy przeżyją czekała wielka nagroda - herb równoznaczny z wolnością od pańszczyzny, oraz idące w ślad za tym rycerskie przywileje. Pierwszy do służby zapragnął zgłosić się średni syn - 13 letni Dobrosław. Tak młodych chłopców jednak do wojska nie przyjmowano. Najstarszy z braci Zbyszko został jednak wcielony pod chorągiew bez zastrzeżeń. Chłopiec, choć liczył sobie tylko 15 wiosen, wyglądał na dużo starszego. Matka wyposażyła go w bochen chleba, skibę sera i błogosławieństwo na drogę. Po kilku miesiącach nadeszła straszna nowina. Zbyszko poległ podczas jednej z potyczek z wrogiem. Nie minęło czasu wiele i armia przygarnęła średniego z braci - Dobrosława, który postanowił pomścić brata. Nie zaprawiony w wojennym rzemiośle młodzian poległ jednak wkrótce gdzieś w okolicach Tykocina. Matka chłopca po otrzymaniu strasznej wieści o śmierci drugiego syna posiwiała w przeciągu jednej nocy. Serce jej pękło by niechybnie, gdyby nie ostatnia matczyna nadzieja - złotowłosy Mścisław, najukochańszy z synów. Uboga niewiasta postanowiła za wszelką cenę chronić przed gwałtowną śmiercią swoje najmłodsze dziecię. Wróg jednak nie odstępował granic Rzeczpospolitej.
Łuny pożarów rozświetlały niemal każdej nocy szerokie po horyzont nadnarwiańskie łąki. Każdy dzień przynosił wieści o nowych gwałtach i grabieżach w spokojnej przez lata krainie. Ludzie żyli w nieustającym lęku przed hordami grabieżców ze wschodu. Nikt nie orał żyznej ziemi. Nikt nie zbierał plonu. Ludzie kryli się po lasach cierpiąc okrutny głód i poniewierkę. Nadeszła sroga zima. Okoliczni chłopi, pozbawieni zapasów ziarna, wyżynali resztki stad, by wyżywić wycieńczone głodem rodziny. Uboga wdowa, wraz z ostatnim ze swych synów, popadła w straszliwa nędzę. Wszystko co jej pozostało, to skromna chata nad brzegiem rzeki i złotowłosy Mścisław. Pod koniec grudnia kobieta stanęła przed najtrudniejszym z życiowych wyborów. Albo oboje umrą z głodu, albo wyśle ostatnie ze swoich dzieci na wojnę. Armia zapewniała żołnierzom, nawet w tych strasznych czasach, codzienny posiłek i szansę dostąpienia zaszczytów rycerskiego stanu. Kobieta w obliczu głodowej śmierci obojga wysłała ostatniego syna do wojska.
Kolejna wiosna nie przyniosła wiele nadziei. Nieobsiane pola porosły chwastami. Okoliczne obory i chlewy nie zapełniły się kolejnym pokoleniem bydlątek domowych. Polnymi drogami wędrowali ludzie szukający azylu przed bezlitosnym wrogiem. Wraz z nadejściem lata, czasu kolejny straszliwy cios spadł na pogrążoną w nędzy matkę. Mścisław poległ w polu. Niewiasta, utraciwszy ostatnią nadzieję, udała się nad brzeg Narwi, by w jej nurtach znaleźć ukojenie. Dotarłszy tam poczęła rwać siwe włosy i pomstować bogom, którzy tak bezlitośnie się z nią obeszli. Płacz i złorzeczenia usłyszała rusałka Nirve, która upodobał sobie przed laty narwiański Topnik i obdarzył mocą zaklinania ludzi. Wodna Nimfa czy to z litości czy to dla zwykłego kaprysu, jak bowiem wiadomo sprawy ludzkie są Rusałkom obojętne, przemieniła zrozpaczona matkę w wierzbę płaczącą.
Niektórzy wierzą, że w takich wierzbach diabły mają mieszkania i skarby tam chowają. Trudno orzec ile w tym prawdy, wiadomym jest jednak, ze z drewna wierzbowego nigdy broni nie wyrabiano czy to z powodu jego kruchości czy też z innej przyczyny.
(Tomasz Lippoman)
Blinda
Stara litewska legenda głosi, że pewna kobieta o imieniu Blinda mieszkająca w dolinie rozległej rzeki rok w rok wydawała na świat bardzo liczne potomstwo. Wzbudziło to zazdrość Matki Ziemi, która - jak wiadomo - wiedzie prym w swej hojności i jest najpłodniejszą ze wszystkich matek. Pewnego dnia, gdy Blinda jak co dzień szła podmokłą łąką nad rzekę, ugrzęzła w błocie. Ziemia tak mocno ścisnęła ją za nogi, że nieszczęsna żadną miarą, żadną siłą ludzką nie mogła się uwolnić z uwięzi. Wrosła w to miejsce na zawsze i stała się wierzbą. Zapewne dlatego wierzba jest tak żywotna i zazielenia się wszędzie, gdzie tylko zostanie wsadzona jej witka i jest uważana za drzewo płodności.
Wierzba po litewsku nazywa się "blinde", a w niektórych gwarach polskich "blindzia".
Końskie uszy
Król imieniem Maon, zwany też Labrą Żeglarzem, miał ośle uszy. Za każdym razem, Gdy musiał obciąć włosy skazywał balwierza na śmierć, by zachować sprawcę o swych uszach w tajemnicy. Pewnego razu wybrano do tego zajęcia syna biednej wdowy, który pod wpływem próśb matki i pod przysięgą dotrzymania tajemnicy został oszczędzony. Nie mógł on jednak powstrzymać się przed wydaniem sekretu i poprosił o radę wróża. Ten doradził mu wyznać prawdę wierzbie.
W jakimś czasie pewien pastuszek podczas wypasu owiec spoczął pod ową wierzbą i z jednej z gałązek zrobił sobie fujarkę. Gdy wracał do domu, zagrał na fujarce, a ta ludzkim głosem zapiszczała: Król ma ośle uszy, król ma ośle uszy. Po tym wydarzeniu król nigdy już nie skazał żadnego balwierza na śmierć.
Złote jabłka Hesperyd
Gaja, Ziemia, ofiarowała Herze z okazji jej ślubu z Zeusem jako dar ślubny złote jabłka. Spodobały się one Herze tak bardzo że posadziła je w swym ogrodzie na zboczach Atlasu. Wiedząc jednak, że córki Atlas miały zwyczaj plądrować jej ogród. Straż nad jabłkami i cudownym drzewem powierzyła nieśmiertelnemu stugłowemu wężowi, zrodzonemu przez Tyfona i Echidnę. Wysłała ta też trzy nimfy wieczorne, - Hesperydy, o imionach Ajgke, Eryteia i Hesperaretusa, tzn. Lśniąca, Czerwona i Aretuza Zachodu. Imione te przypominają barwy nieba o zachodzie słońca. Tych właśnie złotych jabłek zażądał od Heraklesa Eurysteus. Herakles w drodze przez Kaukaz uwolnił Prometeusza, któremu orzeł codziennie szarpał wciąż odrastającą wątrobę. W podzięce gigant poradził mu, by nie zrywał sam cudownych jabłek lecz polecił uczynić to samemu Atlasowi. Po dotarciu do celu Herakles zaproponował. Atlasowi, że pomoże w dźwiganiu globu ziemskiego tym czasie zaś gigant niech zerwie złote jabłka z pobliskiego ogrodu Hesperyd.Atlas przystał na to z chęcią ale kiedy wrócił oświadczył, że sam odniesie jabłka do Eurysteusa, a tymczasem Herakles będzie podpierał sklepienie niebios. Bohater udał, że się na to zgadza, Poprosił Atlasa tylko, by pomógł mu na chwilkę bo chciałby na ramionach podłożyć sobie poduszkę. Gigant nie żywiąc żadnych podejrzeń przystał na to, a wówczas Herakles uwolniony chwycił jabłka, które Atlas położył na ziemi, i uciekł.
Hesperydy z rozpaczy, ze straciły jabłka powierzone ich opiece, zamieniły się w drzewa: wiąz, topolę i wierzbę.
Mit tybetański
W mitologii tybetańskiej znajduje się wielka wierzba, zwana też królewską lub drzewem świata. Trzy wierzchołki tybetańskiej wierzby rosły kolejno w krainie zmarłych, na ziemi i w niebie. Łączyło to drzewo wszystkie trzy mityczne światy. Wierzba była drzewem rosnącym w sumeryjskim Uruk, mieście rządzonym przez Gilgameusza. Najstarszy znany na świecie epos tak przedstawia wydarzenia związane z tą wierzbą.
Podczas wyprawy boga Ea płynącego w kraj podziemny aby pokarać podziemne straszydło, kiedy bóg ten w rozszalałej burzy toczył walkę ze swym przeciwnikiem porywaczem Ereszkigal, nad brzegiem rzeki Purattu wyrosło drzewko wierzbowe. Burza z południa wyrwała małą wierzbę i uniosła do miasta Uruk, gdzie własnoręcznie pielęgnowała je Isztar w swoim ogrodzie. Wyrosło drzewo. Jego pień był bez liści. Wąż nie znający czarów siadł w korzeniach i gniazdo założył. Ptak Imdugud w szczycie się zagnieździł, chował pisklęta. Pośrodku drzewa gniazdo umościła upiorzyca Lilit wabiąca mężów. Isztar zwróciła się o pomoc w odzyskaniu własności do swego boskiego brata Szamasza. Ten jednak nie ujął się za siostrą i bogini zmuszona była uciec się do pomocy Gilgamesza, który toporem zabił węża. Przestraszony ptak i upiorzyca Lilit uciekli. Gilgamesz wyrwał z korzeniami wierzbę. Isztar z pnia drzewa zrobiła bęben, z gałęzi zrobiła pałkę i podarowała Gilgameszowi. Heros uderzając w bęben zwoływał młodych mężczyzn na wyprawy.
Wierzba w obyczajach
Zaślubiny z wierzbą
W dawnej Rumuni w przedziwny sposób legalizowano urodziny dzieci, które ze względu na ówczesne obyczaje nie powinny się były pchać na ten świat. Oto kiedy okazało się, że panna ma zostać matką, dwie najstarsze baby ze wsi w korowodzie mieszkańców przy steku wyzwisk i pluciu prowadziły ją do starej wierzby i tu dokonywały ceremonii zaślubin zhańbionej dziewczyny z tą wierzbą. Zaplatały panience włosy w warkocz niewieści, nie dziewczęcy, wkładały jej chustkę na głowę obchodząc ją dookoła, powtarzały trzy razy: Służebnico Pańska, poślub tę wierzbę!. W taki prosty sposób dziewczynie przywracano dobrą sławę, a jej dziecię nie urodziło się już bękartem.
Nadzieja na zdrowego człowieka
Dobra wierzba, symbol płodności, pomagała matkom, którym dzieci nie chciały się chować. Kiedy kilkoro niemowląt zmarło zaraz po przyjściu na świat, nieszczęsna matka, spodziewająca się następnego potomka, wbijała w ziemię wierzbowy kołek bez gałęzi, podlewało go troskliwie przez 30 dni i modliła się do niego, aby puścił listki, gdyż to wróżyło, że dziecko będzie żyć.
Oto błagalne zaklęcie:
Wierzbo, wierzbo, znak mi ślij,
iż mój syn, jako i ty,
ładnie skwitnie i wyrośnie.
Z tobą jest błogosławieństwo,
wierzbo, wierzbo, droga wierzbo.
Przed porodem
Kobiety oczekujące dziecka przed rozwiązaniem modliły się do wierzb o pomyślność i opiekę podczas porodu. Po modlitwach pozostawiały przy wierzbie jakąś część swojego odzienia. Jeśli następnego dnia znalazły na ubraniu opadły listek wierzby to mogły być pewne, że ich błagania zostały wysłuchane i czeka je szczęśliwy, spokojny poród.
W myśl przysłowia I krzak wikliny ciążę przyczyni również kobiety starające się o dziecko mogły liczyć na wsparcie i wysłuchanie u wierzby.
Diabelskie siedlisko
Niegdyś powszechnie wierzono, że w starych, dziuplastych, spróchniałych wierzbach stojących na rozstajach dróg przesiadują diabły. Czyhały one na przejeżdżające wozy, w swej złośliwości krzywiły dyszle, odrywały koniom podkowy, usypiały woźniców lub sprowadzały ich na manowce. Stąd może powiedzenie Śmieje się jak diabeł w suchej wierzbie.
Natomiast stare wierzby rosnące na podmokłych łąkach, na brzegach rzek i stawów były królestwem diabła Rokity, który siedział w kucki, przyczajony jak pająk i wyskakiwał z szuwarów tylko wtedy, jeśli zbłąkany człowiek zapuszczał się na jego tereny, po czym zagarniał duszę nieszczęśnika. Aby zabezpieczyć się przed zakusami diabła noszono przy sobie lub umieszczano w chatach kawałek drewna wierzbowego.
Niedziela Palmowa zwana Wierzbową
W Kościele katolickim z gałęzi wierzby, symbolizującej zmartwychwstanie i nieśmiertelność duszy, przygotowuje się palmy wielkanocne. Wierzbę nazywano rośliną "miłującą życie", jej żywotność i siła napawały optymizmem, więc w symboliczny sposób starano się przekazać jej energię ludziom i zwierzętom. Palma wielkanocna miała dawać ochronę przed diabłami, ogniem, urokami i czarami. Ustawiona w czasie burzy przy kominie broniła dostępu piorunom. Bydło wypędzane po raz pierwszy wiosną na pastwisko gładzono palmami po karkach, błogosławiąc je w ten sposób. Palma właściwie była dobra na wszystkie bolączki człowieka. Jeszcze dzisiaj można zobaczyć krzyżyki z palmowych gałązek wetknięte w pola, by chroniły zasiewów przed burzami i gradobiciem.
Bazie wierzbowe
Bazie oberwane z poświęconej palmy mieszano z ziarnem siewnym, które podkładano pod pierwszą zaoraną skibę.
Magia wierzby
Wierzba jako drzewo pokumane z diabłem, miała przez długie wieki niemałe wzięcie u wędrownych handlarzy-szarlatanów. Handlarze ci, często udając obłąkańców, czyli ludzi nawiedzonych przez tajemnicze duchy i działających z ich nakazu, sprzedawali zasuszone bazie z wierzb rosnących rzekomo w Ziemi Świętej, fujarki anielskie i inne cuda, a z rzeczy praktycznych - osełki wierzbowe do ostrzenia noży, hubki do krzesania ognia, zapewniając, że hubka wierzbowa, święcona i wybita, ogień łacno chwyta. Hubki te miały też moc tamowania krwi.
Znachorzy, zamawiacze i inni mistrzowie lekarskiej sztuki tajemnej czerpali z wierzby pełnymi garściami. Zalecanym przez nich najskuteczniejszym sposobem na pozbycie się zimnicy tudzież wszelkich dreszczy było całkiem proste gusło. Należało o wschodzie słońca trzykrotnie okrążyć biegiem wierzbę i wołać: Niech ciebie trzęsie, mnie słońce grzeje!.
Umieli także przesunąć śmierć na jakiś dalszy termin. Ludziom starym zalecali udać się po wieczerzy w czwartek do pobliskiej starej wierzby, splunąć na nią trzy razy i mówić: Ty niedługo umrzesz, bo musisz, ale ja będę żyć, bo mogę.
Stosowano też często praktyki półguślarskie, półracjonalne, medyczne. Tu spełniał znaczną rolę wywar z gorzkiej kory wierzbowej, którym leczono gorączkę u ludzi i zwierząt, a także uśmierzał bóle reumatyczne i zatrzymywał biegunkę. Ceremoniał podawania tego wywaru był urozmaicony zaklęciami powtarzanymi trzy razy po trzy - spluwaniem za siebie przez lewe ramię - o tyle to podnosiło działanie leku, o ile podnosił się autorytet znachora.
W dawnych czasach istniał też zwyczaj połykania bazi, co miało uchronić przed bólem głowy i gardła oraz urokami.
Z liści wierzbowych pijano herbatę na stypie, dodając do niej samogonki.
Wierzba, wiązana z żywiołem wody, jest zielem księżyca, poświęconym Artemidzie, Ceres, Hekate, Persefonie, Herze, Merkuremu, Belili, Kirke i Belenosowi. Kojarzy się ją również z aspektem śmierci potrójnej bogini Księżyca.
Pełna wdzięku wierzba obdarzona została atrybutami kobiecości i miłości, dzięki czemu pomaga we wróżbach miłosnych, czarach opiekuńczych i leczniczych. Drzewo wydaje się zawierać esencję kobiecości, skupiając w sobie przyjaźń, miłość i radość. Gałęzie usuwają łzy i przy noszą ukojenie.
Znaczenie wierzby jest zawarte w jej giętkiej naturze. Mówi ona o lojalności i umiejętności słuchania z subtelna uprzejmością. Nadaje szczególne znaczenie wymawianym łagodnie słowom pełnym entuzjastycznej radości z życia.
Indianie Ameryki Północnej postrzegają wierzbę jako drzewo pełne łagodnej pokory, czaru i wdzięcznej elegancji. Lud Seneka nazywał ją "szepczącą". Według plemienia Lakota w świętej fajce pali się tytoń wraz z wierzbą, gdyż jej energia pomaga tytoniowi wzlecieć do niebios.
Wierzba oddziałowuje wzmacniająco na tę część naszej osoby, która wpływa na sny. W delikatnym dotyku jej gałązek mieszczą się: intuicja, wiedza i łagodne wychowanie. Jako ziele księżyca wierzba nasila przejawy cech żeńskich zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet.
Wierzbę na ogół można znaleźć w pobliżu Źródeł, bądź na terenach bagnistych. Starożytne kurchany na Wyspach Brytyjskich, położone blisko wody, były bardzo często obsadzane wierzbami. Na głazach nagrobnych rzeźbiono liście wierzbowe.
W mieszankach zielnych przeznaczonych do wzbudzania miłości używa się liści wierzby.
Z drewna wierzbowego wykonuje się różdżki przeznaczone do księżycowej magii. Różdżkarze często używają wierzby do zlokalizowania miejsc występowania wody podskórnej, energii ziemskich czy zakopanych przedmiotów.
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, czy w nowym roku stanie na ślubnym kobiercu, niechaj w dzień sylwestrowy rzuci butem na wierzbę. Jeśli ten zawiśnie na drzewie, ślub odbędzie się w ciągu dwunastu miesięcy.
Noszenie przy sobie kawałka drewna wierzbowego bądź umieszczenie go w domu chroni przed diabłem. Ochronę zapewnia również wierzba rosnąca w pobliżu domu.
Liście wierzby, kora i drewno wzmacniają energię magii leczniczej.
Kora wierzby wymieszana z drewnem sandałowym i palona podczas ostatniej kwadry księżyca daje możliwość zaklinania duchów.
Noszenie kawałka drewna wierzbowego pomaga również pokonać lęk przed śmiercią.
Kirke, wróżbitka, jedna z bohaterek Odysei, mieszkała na wyspie Aja w gęstym zagajniku wierzbowym.
Lud Ajnów z Japonii uważa wierzbę za święte drzewo i czci rosnącą na niej jemiołę.
Wierzba w poezji
Przycupnęły wierzby
(Wł.Broniewski)
Przycupnęły wierzby za obejściem:
"A, wejdźcie no, wierzby, wejdźcie.
Będzie rosół z komara
i rosy pełna czara,
i śpiewka,
i dziewka,
i z krwi nalewka,
i ja sama wiedźma - wierzba rosochata -
czym chata bogata."
A wierzby w zadumie,
w szumie.
Wisła
(frag. Wł.Broniewski)
Ja pójdę i położę się, położę
wśród wierzb,
a wtedy może
napiszę wiersz.
Mazowsze
(frag. Wł.Broniewski)
Jak by to było dobrze
w Borowiczkach
pójść na trochę melasy.
Tam Wisła właśnie zakręca
ku Dobrzykowu,
ku Warszawie,
piękna Wisła.
Jak by to było dobrze
płynąć statkiem do Płocka lub do Warszawy:
malutkie fale,
wiklina,
gorąc kotłowni.
W bufecie
biały chleb z masłem i solą,
dobry jak matka.
Gżegżółki nad mielizną,
topole, topole,
kępy wierzbowe,
dal.
Kiedy umrę,
tamtędy będę pływał.
Na wierzbę
(T.Lenartowicz)
Wierzbo ty moja, którą wiek on stary
Mianem przyodział najpiękniejszej wiary
Przeto,że pierwsza u wiejskiego płotu
Pękasz na powiew ciepłych dni powrotu;
Witam cie, drzewo, ty najmniej cenione,
Piasków Mazowsza jedyna ozdobo!
Ilekroć myślą zwracam sie w tę stronę,
Na pustej wydmie wraz się schodzę z tobą,
Z twą rozwichrzona spotykam zielenią
Nad wodą, w polu i przed chłopską sienią,
Pszczoła na ciebie nie zabiega skrzętna
I chrząszczyk tylko twych się czepia liści,
A ty mi przecież najwiecej pamiętna
I ty mi jedna szumisz najojczyściej.
Drzewino biedna, to raz rozżalona,
Kiedy się schylasz nad mogiłką szarą,
To raz żałosnie z zbolalego łona
Tony ciągnąca pastuszą fujarą,
To raz na fale mej rodzinnej rzeki
Rozdzielająca włosy, topielico,
To oddalona od lasów opieki,
Gdy wściekłe wichry w szpony cię pochwycą,
O wierzbo moja, masz ty swoje wdzięki,
Drzewo najmilszej, rodzinnej piosenki!
Ileż to razy, ty prostaczko sielska,
Nim jeszcze białe pojawią się kotki,
Nim na obejściu rozwiną się zielska
Ku tobie ręce wyciagał sierotki!
Gdy - było - serce pieśni się doprasza:
Choćby mi przyszło cierpiec zemstę Feba,
Choćby mi skórę zdarto jak z Marsjasza -
Za trochę piesni, za kawałek nieba
Jam po gałązkę bez gniewu obawy
Wierzbową sięgał - jużciż nie dla sławy,
Którą wielkości biorą na swe czoła...
Wierzbo, ty moja przyjaciółko z sioła,
Szarą sukmanką jak chłopka okryta,
Kiedyż cię moje oko znów powita?...
Wieniec pamiątek z twoich liści wiję,
Znajoma moja od dziecinnych latek:
Mikołaj święty z toba na wiliję
Puka w okienko, zaziera do chatek,
A rózga w ręku na niesforne żaczę;
Przecie mnie twoje nie dosięgły prątki,
A miasto rózgi bywały kołacze...
O, wy rodzinne, serdeczne pamiątki!
Palmo Mazowsza, któraś nam wesele
Niosła na każdą Palmową Niedzielę,
Kiedyż cię polskie dzieci znów pochwycą
I pieśń zanucą: "Witaj nam, rodzico,
Ojczyzna nasza!"...
Na zaśnieżonym w zimowej zamieci
Szerokim polu ty, wierzbo uboga,
Oczom wieśniaka zbłąkanych dzieci
Wskazujesz jedna, gdzie do wioski droga.
Niebaczny chłopek siekierą cię zatnie,
Sukmankę twoją ciężki wóz zatarga:
A ty na piaskach jak milcząca skarga
Stoisz, na krańce spędzona ostatnie.
Na twych ramionach, pod tą ciemną gwiazdą,
Pod liści wiecznie szarpanych siermięga
Kołyszesz wróbla biedaka też gniazdo:
Wybiórki świata pod toba się lęgą.
Bądźże ty w mojej piosence sławiona,
Której nie słucha nikt i nikt nie ceni:
Bo moja struna - hej, ta moja struna!
Jedno z drzew naszych szumem się tam żeni,
Z chlupotem wody, gdy o brzegi w pędzie
Tłucze swe fale o srebrzystych grzywach,
Z jesiennym wichrem na rozległych niwach,
I nie z tym, co jest - ale z tym, co będzie.
A kto ciebie, ty wierzbino...
(M.Konopnicka)
- A kto ciebie, ty wierzbino, wychował?
A kto twoje fujareczki czarował?...
- Wychował ci mnie mój rodzic,
Ciemny las,
Kędy stoję w chłodnej rosie
Aż po pas!
Wykarmiła mnie ta ziemia, ta matka,
Płakiwała ze mną brzozą, siąsiadka...
Czarna rola podawała
Chleb i sól,
Wykołysał wiatr szumiący
Z ląk i pól.
Latał ci on miesięcznymi nockami
Nad sennymi wioski naszej chatami...
W sennej strudze maczał skrzydła
Jako ptak
I roztulał dzikie głogi,
Polny mak.
Z starych mogił zbierał skargi i żale...
I otrząsał po kalinach korale...
I uderzał grzmiącą piersią
W czarny bór,
Aż się ozwał siwych dębów
Głośny chór!
Tęskność, smutek, łzy sieroce, jak biały
Tuman z łąki, za nim w ślady leciały...
Wiatr gałązki moje gibkie
Całował,
Na fujarce je urzekał,
Czarował!...
Do wierzby w Prato
(M.Konopnicka)
Wierzbo moja, płaczki moja,
Wspólne nasze łzy!
U jednego tesknot zdroja
Stoim, ja i ty...
Na rozdrożu, na tułaczem,
Gdzie nas rzucił los,
Przeminionej wiosny płaczem
W jeden szum i głos...
Płaczem zorzy tej liljowej
I słowiczych dni
I tej nocy księżycowej,
Co o szczęściu śni...
Płaczem doli i kochania
Tych umarłych róż,
Co na pogrzeb im podzwania
Złota fala zbóż...
I dalekiej płaczem chaty,
Gdzie zawarty próg,
gdzie wyrwane leżą kwiaty
U pielgrzyma nóg...
Idą ranki i wieczory,
Tęskność w sercu trwa;
Łkają twoje śpiewne kory,
Piosnka moja łka...
Co tu po mnie? Co po tobie?
Gdzie nasz bratni chór?
Zabłąkane my tu obie
W czarny, ludzki bór...
Zabłąkane my rówieśnie
W obcą, cudzą dal...
Jedne w sercu brzmią nam pieśnie,
Jeden w piersiach żal!...
Jedno po nas też zostanie,
Gdy się skończym już:
Fujarkowe, ciche granie
W echach pól i dusz!