
6 grudnia - jak dobrze wiecie -
święty Mikołaj chodzi po świecie.
Dźwiga swój worek niezmordowanie
i każde dziecko prezent dostanie.
Dla Asi ma piłkę, dla Bartka sanki
i figurówki dla Zuzanki,
Kasi książeczkę da z obrazkami
i lalkę Barbie z ubrankami,
dla Krzysia ma czapkę i rękawiczki,
bliźniaczkom z Kocka da dwa szaliczki,
Jasiowi puzzle, drewniane klocki,
Mateuszowi wóz strażacki,
a dla Jędrusia z Zakopanego
ma narty i piękne klocki lego.
A kiedy rozda już prezenty,
wraca do nieba uśmiechniety,
choć może czasem przykro świętemu,
że nikt prezentów nie daje Jemu.
(H. Szal)
"Ho, Ho, ho!" - to zawołanie jest w stanie wywołać uśmiech na twarzy każdego dziecka. Na dzień przed wizytą świętego Mikołaja wszystkie starają się być grzeczne i miłe, z niecierpliwością wyczekując nocy, a gdy już nadchodzi, nie mogą zasnąć, czekając na najbardziej proszonego gościa - świętego Mikołaja.
Dzień świętego Mikołaja jest dniem pełnym radości dla dzieci, znanym na całym świecie. Rankiem tego dnia dzieci, które przez cały mijający rok były grzeczne, znajdują prezenty, ukryte pod poduszką, w buciku lub w innym specjalnie przygotowanym w tym celu miejscu, np. w skarpecie.
Obchodzone 6 grudnia Mikołajki to zeświecczona nazwa dnia świętego Mikołaja, ustanowionego na cześć świętego biskupa Mikołaja z Miry, który - ze względu na przypisywane mu legendą uczynki - został pierwowzorem postaci rozdającej prezenty dzieciom.
Święty Mikołaj - biskup z Miry
Pierwsza biografie Mikołaja napisano w IXw., najbardziej jednak upowszechniła się jego biografia spisana przez Symeona Metaphrastesa w Xw.
Według podań przyszedł na świat około 270r. w mieście Patara nad Morzem Śródziemnym, w prowincji Licji, znajdującej się obecnie na terytorium Turcji, pod nazwą Antalaya.
Licja, gdzie urodził się i żył święty Mikołaj, to starożytna kraina w Azji Mniejszej (tak nazywano niegdyś zachodnią część terytorium dzisiejszej Turcji), położona nad Morzem Śródziemnym. W czasach świętego Mikołaja należała do Cesarstwa Rzymskiego. Jednym z głównych ośrodków w regionie była Myra - ważne miasto portowe. Świadectwem jego zamożności były monumentalne grobowce zbudowane kilka wieków przed nadejściem chrześcijaństwa. Niektóre mające postać kilkupiętrowych wolno stojących budowli, inne kute w skałach. W pierwszych wiekach po Chrystusie wzniesiono tam okazały amfiteatr rzymski.
Ruiny Myry znajdują się dziś w pobliżu tureckiego miasta Demre. Wśród pozostałości starożytnego miasta zachowały się resztki bazyliki, jaką wzniesiono nad pierwszym grobem niezwykłego biskupa.
Mikołaj był jedynym dzieckiem zamożnych rodziców, reprezentujących jeden z najznakomitszych rodów mieszczańskich. Urodził się po bardzo długim czasie oczekiwania, wyproszony przez rodziców u Boga ich gorącymi modlitwami, postem i obfitymi jałomużnami.
Mikołaj już w chłopięcym wieku odznaczał się wielką pobożnością. Za zgodą rodziców wybrał sobie stan duchowny. Kształtowaniem jego duchowości dość wcześnie począł zajmować się jego stryj również Mikołaj, który był biskupem Myry - starożytnej stolicy Licji. To właśnie on, widząc w młodym Mikołaju powołanie kapłańskie, przygotowywał go do stanu duchownego.
Mikołaj już od dzieciństwa był chłopcem wyróżniającym się dobrocią, skromnością i pobożnością. Chętnie pomagał ludziom starszym, chorym i biednym, dzielił się tym, co posiadał. Kiedy został kapłanem, cechy te pogłębiły się w nim jeszcze bardziej. Uważał bowiem, że stan duchowny jeszcze bardziej zobowiązuje go do większego wysiłku dla Boga i ludzi.
Mikołaj bardzo wcześnie stracił rodziców. Zmarli oni, wraz z wieloma tysiącami innych mieszkańców, na panująca wówczas zarazę.
Odziedziczony po ich śmierci pokaźny majątek rozdał będącym w potrzebie mieszkańcom rodzinnej Patary.
Jak pisze jeden z jego biografów, szczodrobliwość Mikołaja zasłynęła, kiedy wsparł materialnie jedną z rodzin, a było to tak...
W Patara żył zubożały szlachcic z trzema już dorosłymi córkami. Kiedy nędza i niedostatek poczęły bardzo dokuczać rodzinie, wówczas ojciec wpadł na nieszczęsny pomysł, aby córki nierządem na chleb zarabiały. Płakały dziewczęta i zanosiły modły do Boga, a On wejrzał na łzy niewinnych dziewcząt. Wieść o nędzy dziewcząt i desperackim zamiarze ojca doszła do Mikołaja. Następnej nocy wrzucił przez komin trzy sakiewki z pieniędzmi. Wpadły one do pończoch i trzewiczków, które dziewczyny umieściły przy kominku dla wysuszenia. (Stąd w krajach, gdzie w powszechnym użyciu były kominki, powstał zwyczaj wystawiania przy nich bucików lub skarpet na prezenty.) W sakiewkach było tyle złota, ile potrzeba było na utrzymanie rodziny i wydanie za mąż córek. Ocalił w ten sposób rodzinę od nędzy moralnej i materialnej. Dzięki niemu wszystkie trzy panny wyszły szczęśliwie za mąż. O wydarzeniu tym wspomina Dante w swoim eposie.
Legendy mówią też, że chociaż Mikołaj mógł prowadzić życie zakonne, uznał, że nie zamknie się w klasztorze. Chciał bowiem pójść w ślady Jezusa wędrującego po Palestynie. Rozpoczął więc pielgrzymowanie do Ziemi Świętej. Podczas jednej z wypraw wydarzyła się taka oto historia...
W czasie przeprawy morskiej statek, którym płynął święty Mikołaj, zaskoczyła wielka burza tak, że wydawało się, iż nieuchronnie zatonie. Fale miotały okrętem jak łupiną orzecha. Marynarze w śmiertelnym przestrachu poczęli prosić Mikołaja o wstawiennictwo do Boga. Kiedy Mikołaj wzniósł oczy ku niebu, sztorm nagle uciszył się, a statek mógł powrócić szczęśliwie i bezpiecznie do portu. Od tamtej pory święty Mikołaj uznawany jest przez marynarzy, żeglarzy i podróżników za swojego patrona.
Po powrocie z pielgrzymki zapragnął Mikołaj spędzić życie w ciszy klasztornej, ale nie pozostał tam długo, bowiem w czasie modlitwy Pan Bóg objawił mu, by udał się do miasta Myry. Zmarł tam właśnie dotychczasowy biskup, a w jego miejsce został wybrany Mikołaj. A stało się to w ten sposób...
Wśród wiernych Kościoła w Mirze nie było zgody, który z kandydatów ma zostać nowym biskupem. Zarządzono więc post i modlitwy o Bożą pomoc w tej sprawie. Wówczas anioł objawił się biskupowi przewodniczącemu obradom i nakazał mu, aby wybrać tego, kto pierwszy wejdzie do kościoła na poranną modlitwę. Pierwszym, który następnego ranka wszedł do kościoła, był nikomu nieznany Mikołaj, który miał zwyczaj modlić się wcześnie rano.
- Kim jesteś, mój synu? - zapytał go biskup.
- Jestem Mikołaj, grzesznik - odpowiedział młodzieniec - do twych usług.
- Chodź ze mną - nakazał biskup, prowadząc go do wiernych, którym zaraz oznajmił - Miałem w nocy widzenie, w którym otrzymałem nakaz, aby biskupem Miry został ten, kto pierwszy wejdzie dziś rano do kościoła. Oto on: Mikołaj.
- Święty Mikołaj
Mikołaj, wybrany biskupem zaniedbanej podówczas diecezji Myry, zarządzał nią z wielką troską i wiarą. Tam właśnie zasłynął swą świętością, zapałem i cudami. Podbił serca wiernych nie tylko gorliwością pasterską, ale też troskliwością o ich potrzeby duchowe i materialne. Nieustannie troszczył się o dobro swoich wiernych, słynął przy tym z łagodności, pokory i szczodrobliwości. Dbał też o to, by podlegli mu księża szanowali swą godność i byli wzorem dla wiernych. Cuda jakie czynił przysparzały mu coraz to większej chwały.
Jedna z legend opowiada o pomnożeniu ziarna. Lata urodzaju przeplatały się w Lacji z latami chudymi. Pewnego roku plony były tak mizerne, że mieszkańcom kraju w oczy zajrzał głód. Gdy do portu w Myrze przybiły statki wiozące pszenicę z Aleksandrii, patrzono na nie z wielką nadzieją. Niestety, zboże to nie było przeznaczone dla mieszkańców Myry. Wieziono je do spichlerzy cesarskich, a marynarze nie chcieli nawet słyszeć o odstąpieniu części ziarna głodującej ludności. Za nieszczęsnymi wstawił się biskup Mikołaj.
- Obiecuję wam, w imię Boże, że gdy dopłyniecie do celu, zboża będzie tyle samo, co na początku waszej podróży - zwrócił się do żeglarzy.
Poprosił ich, by odstąpili myreńczykom bodaj 3 korce (ok. 300 kg) pszenicy z każdego statku. Żeglarze zawierzyli słowom biskupa. I rzeczywiście, gdy później cesarscy poborcy odbierali zboże, jego waga była dokładnie taka sama, jak w momencie załadowywania statków w Aleksandrii.
Inna legenda mówi o chciwym namiestniku Eustachiuszu, który skazał na śmierć kilku kupców, aby się ich majątkiem wzbogacić. Kiedy już stali na rusztowaniu, kiedy już błyszczał miecz nad ich głowami, wtem ukazał się Mikołaj, wydarł mordercze żelazo z rąk oprawcy, zganił ostro Eustachiusza za jego niesprawiedliwość i okrucieństwo i ocalił niewinnych.
Św. Grzegorz I Wielki w Żywocie świętego Mikołaja podaje, że w czasie prześladowania, jakie wybuchło na początku IVw. za cesarza Dioklecjana i Maksymiana został on uwięziony. Uwięziono wszędzie wielkie mnóstwo (chrześcijan). Więzienia, przeznaczone dla morderców i rabusiów, zapełniły się biskupami, księżmi i diakonami. Niektórzy, poddawani torturom, zmuszani do walki z gladiatorami lub rzucani na pożarcie dzikim zwierzętom, załamywali się. Inni, którzy nie zaparli się swej wiary w Chrystusa, lecz wyznali Go jako Pana i Boga, byli nazywani "świętymi" lub "wyznawcami". Mikołaj był jednym z nich.
Kiedy Dioklecjan wszczął nową falę prześladowań chrześcijan, to nie ośmielił się skazać na śmierć biskupa Mikołaja, ponieważ jego sława jako prawowiernego i gorliwego chrześcijanina była bardzo wielka. Poprzestał tylko na jego wygnaniu z Miry. Gdy na tron wstąpił Konstantyn Wielki, Kościół odzyskał wolność i Mikołaj mógł już powrócić na swą stolicę biskupią i przystąpić do zjednywania wielu pogan dla Chrystusa. Został uwolniony w 313r. na mocy edyktu mediolańskiego, przywracającego wolność wyznania w Cesarstwie Rzymskim. Od tej pory chrześcijanie bez przeszkód mogli wyznawać swoją religię.
W 325r. biskup Myry uczestniczył w pierwszym Soborze Powszechnym w Nicei, podczas którego 318 Ojców Kościoła ustaliło wyznanie wiary, objęło anatemą herezję ariańską oraz zadecydowało o dacie świętowania Wielkanocy. W związku z tym wydarzeniem zachowała się opowieść, jak św. Mikołaj, nie mogąc znieść bluźnierstw Ariusza, twórcy poglądu negującego Trójcę Świętą, uderzył go w twarz, za co inni biskupi, świadkowie tej sceny, nie pochwalając takiego postępowania, wyłączyli Mikołaja z grona Ojców Soboru i usunęli z urzędu. Lecz tej nocy wielu z nich miało ten sam sen: ujrzeli Chrystusa i Matkę Bożą, stojących po obu stronach Mikołaja i przywracających go na urząd biskupa. Rankiem więc Mikołajowi przywrócono odebrane biskupstwo.
Inne podanie głosi, że Mikołaj wskrzesił trzech ludzi, zamordowanych w złości przez hotelarza za to, że mu nie mogli wypłacić należności. A jeszcze inne, że w czasie podróży do Nicei wskrzesił trzech uczniów, których w czasie klęski głodu potajemnie zamordował oberżysta. Nie mając mięsa dla swoich gości pokrajał ciała młodzieńców, a następnie posolił i wrzucił do beczki, zamierzając karmić nimi gości.
Jeszcze inne podanie twierdzi, że kiedy cesarz Konstantyn I Wielki skazał trzech młodzieńców Myry na karę śmierci za jakieś błahe wykroczenie, nieproporcjonalne do aż tak surowego wyroku, Mikołaj udał się osobiście do Konstantynopola, by uprosić dla swoich wiernych ułaskawienie. Inna wersja tej historii mówi, że gubernator Myry przyjąwszy łapówkę zgodził się wydać na śmierć trzech niewinnych ludzi. Gdy kat miał już pozbawić ich życia, pojawił się biskup tego miasta - Mikołaj i powstrzymał go od wykonania wyroku, a następnie zwrócił się do gubernatora z tak przekonującą mową, że ten przyznał się do swego występku i poprosił o wybaczenie. Mikołaj wykazał się niezwykłą odwagą i sprawiedliwością wstawiając się za niesłusznie skazanymi na śmierć.
Po długich latach błogosławionych rządów, po życiu gorliwym i pełnym dobrych czynów, biskup Mikołaj zmarł 6 grudnia ok. 342r. Jego ciało zostało pochowane ze czcią w Myrze. W ruinach Myry, znajdujących się współcześnie na terenie miasta Demre (lub Kale), do dziś zachował się kościół z sarkofagiem świętego. Przed wejściem stoi licząca ponad 1000 lat figura świętego Mikołaja w stroju biskupim.
Według jednego z podań św. Mikołaj na miejsce swojego wiecznego spoczynku wybrał Bari, gdy przybył tam podczas którejś z podróży. Jego szczątki trafiły jednak do do tego miasta dopiero 700 lat po jego śmierci. Gdy w 1087r. Myra wpadła w ręce Turków, przebywający tam wówczas kupcy z Bari postanowili wywieźć szczątki, aby uchronić je przed zbezczeszczeniem przez muzułmanów. Uzyskawszy zgodę zarządcy Myry, 20 kwietnia 1087r. załadowali szczątki świętego na statek, by po kilkunastu dniach morskiej podróży, 9 maja, znieść je z pokładu do portu w Bari. Mieszkańcy miasta z entuzjazmem rozpoczęli budowę świątyni. Na ruinach pałacu gubernatora bizantyjskiego wybudowana została krypta, nad którą wzniesiono później bazylikę ku czci świętego, w której do dziś przechowywane są relikwie.
Kult świętego Mikołaja
Po śmierci świętego Mikołaja jego kult szybko i spontanicznie zaczął się rozpowszechniać w całym chrześcijańskim świecie. Biskup ten został otoczony wielką czcią i szacunkiem zarówno przez wiernych Kościoła prawosławnego, jak i katolickiego. Wkrótce ku czci Mikołaja zaczęto budować liczne świątynie.
Najstarsze ślady kultu świętego Mikołaja odnaleźć można w VIw., kiedy to cesarz Justynian wystawił świętemu w Konstantynopolu jedną z najwspanialszych bazylik. Cesarz Bazyli Macedończyk wystawił w swoim pałacu cesarskim kaplicę ku czci świętego. W Rzymie święty Mikołaj miał dwie świątynie, wystawione już w IXw. Papież Św. Mikołaj I Wielki (858-867) ufundował ku chwale swojego patrona na Lateranie osobną kaplicę.
Z czasem liczba kościołów świętego Mikołaja w Rzymie doszła do kilkunastu. W całym chrześcijańskim świecie święty Mikołaj miał tak wiele świątyń, że pewien pisarz średniowieczny napisał: Gdybym miał tysiąc ust i tysiąc języków, nie byłbym zdolny zliczyć wszystkich kościołów, wzniesionych ku jego czci.
Pod koniec Xw. kult świętego Mikołaja rozszerzył się w Niemczech, a w wiekach następnych we Francji i Anglii, do czego w znacznej mierze przyczynili się żeglarze normandzcy.
9 maja 1078r., chcąc uratować relikwie przed muzułmanami, którzy przejęli Myrę pod swoje panowanie, włoscy kupcy i piraci wykradli je i przewieźli do Bari we Włoszech nad Adriatykiem. Znane są nawet imiona dwóch kapłanów, którzy w tym wydarzeniu uczestniczyli: Lupus i Grinoaldus. W Bari przy bazylice świętego Mikołaja istnieje dokument z XIIw., opisujący dokładnie dzieje sprowadzenia relikwii świętego.
29 września 1089r. papież Urban II uroczyście poświęcił grobowiec świętego Mikołaja w bazylice wystawionej ku jego czci. Tu właśnie przy grobie świętego Mikołaja odbył się w 1098r. synod, którego celem była próba połączenia Kościoła prawosławnego z rzymskim. Na spotkanie przybyło 184 biskupów z papieżem Urbanem II, jako przewodniczącym, na czele. W ten sposób kult świętego stał się jeszcze bardziej popularny, a sanktuarium stało się jednym z centrów pielgrzymek średniowiecznej Europy. U grobu świętego Mikołaja dokonywały się liczne cuda.
Obecna bazylika świętego Mikołaja pochodzi z XIIw. W 1197r. odbyła się jej konsekracja, w której uczestniczył kanclerz cesarza Henryka VI i bardzo wielu biskupów. Krypta tejże bazyliki pochodzi z 1089r. Jest ona trzynawowa i kryje w sobie grób świętego z jego obrazem, który jest uważany za łaskami słynący. Palą się przed nim wieczne lampy, podobnie jak na grobie świętego. Obraz jest bardzo dawny, wykonany na srebrnej blasze, przedstawia świętego Mikołaja w stroju biskupa. W kościele górnym obok ołtarza głównego jest ołtarz świętego Mikołaja, kuty w srebrze, a nad nim znajduje się kolejny obraz świętego. Bazylika posiada również skarbiec. Wśród darów można oglądać artystyczny relikwiarz z XIIw. oraz diadem muzułmański z XIIIw. Osobliwością bazyliki jest "święta kolumna", przy której miał, według miejscowej tradycji, być biczowany Jezus. Kultu jednak specjalnego słup ten nie odbiera. Podanie głosi, że do dziś dnia z relikwii świętego Mikołaja wydobywa się oleista substancja, mająca wiele właściwości leczniczych, zwana "Manna di San Nicola". Mówili już o niej patriarchowie Konstantynopola: św. Jan Chryzostom, św. Metodiusz i inni. Miała ona posiadać już wtedy własności lecznicze. Nad bazyliką opiekę sprawują ojcowie dominikanie.
Dwa razy w roku miasto Bari urządza uroczystość ku czci świętego Mikołaja: 9 maja i 6 grudnia. Pierwsza jest na pamiątkę sprowadzenia do Miry jego relikwii, druga - w dzień jego zgonu.
Uroczystość majowa ma szczególnie uroczysty charakter. Odtwarza się bowiem w niej pamiątkę sprowadzenia relikwii. Całe miasto jest przystrojone galowo. Największy i najpiękniej ubrany statek wiezie złoconą, dwumetrową figurę świętego w asyście mnóstwa przystrojonych barwnie statków, stateczków i łodzi. Gdy statek przywiezie figurę świętego Mikołaja na brzeg, obwozi się ją po mieście na specjalnie przygotowanym powozie.
Miasto Bari liczy dzisiaj ok. 400 000 mieszkańców i jest największym z miast nad Adriatykiem. Biskupstwo zostało tu założone w początkach chrześcijaństwa, podniesione do godności metropolii w Xw. Tam właśnie spędziła ostatnie lata życia królowa Bona, żona króla polskiego Zygmunta II Augusta, pochodząca z książąt Bari, Sforzów. W bazylice świętego Mikołaja polska królowa ma swój grobowiec.
Nie wiadomo dokładnie jak wyglądał święty Mikołaj biskup. Ekspertyza naukowa, jaką przeprowadzono w ostatnich latach, wykazała, że był wzrostu niskiego (167 cm), ale za to był o silnej budowie ciała. W chwili śmierci miał 72-80 lat. Ponieważ Mikołaj był biskupem przedstawiany jest zatem w długiej purpurowej szacie, z laską - pastorałem i w wysokim nakryciu głowy zwanym mitrą.
Kult świętego Mikołaja szerzył się nie tylko na Zachodzie, ale także na Wschodzie. Z czasem objął całą Ruś, skąd słano poselstwa z darami do Bari. Do rewolucji w Rosji w 1917r. Bari było jednym z głównych miejsc pielgrzymkowych wiernych prawosławnych.
Święty Mikołaj wszedł na Rusi bardzo głęboko w obyczaj ludowy, język, przysłowia i sztukę. Mikołaj ukazywany jest tam na niezliczonych ikonach. Stał się patronem kraju nazywanym przez wiernych Cerkwi prawosławnej świętym Mikołajem Cudotwórcą (Swiatitiel Nikołaj, archijepiskop Mirlikijskij, czudotworec). Jego pamięć czczona jest szczególnie 6/19 grudnia. Ikony świętego Mikołaja należą do najbardziej popularnych w prawosławnych świątyniach i domach.
Jego podstawowe wyobrażenia ikonograficzne wykształciły się w Bizancjum na przestrzeni XI-XIIIw. Zazwyczaj przedstawiany jest w liturgicznych szatach biskupich czerwonego koloru. Prawą rękę ma złożoną w błogosławieństwie, w lewej, zakrytej omoforionem, biskupią stułą, która jest symbolem władzy biskupiej, a jednocześnie nawiązuje do symboliki posługi biskupiej, gdzie omofrion oznacza zabłąkaną owcę, którą biskup, na wzór Chrystusa, odnajduje i bierze na swoje ramiona. Trzyma zazwyczaj zamkniętą, chociaż na nielicznych ikonach również otwartą Ewangelię. Posiada charakterystyczną, siwą, krótką brodę oraz łysinę czołową z kosmykiem włosów na czubku głowy. Niekiedy przedstawiany jest z mitrą na głowie.
Tradycja ukazywania scen z życia świętego Mikołaja datuje się od XIw. w Bizancjum. Na Rusi najstarsze zachowane wyobrażenia pochodzą z pierwszej połowy XIVw. Najbardziej popularne były w malarstwie ikonowym XIV-XVI wieku, przede wszystkim w Nowogrodzie.
Na Zachodzie świętego Mikołaja uznano za jednego z czternastu wspomożycieli, a więc jednego ze szczególnych świętych. W sztuce zachodniej święty przedstawiany jest w stroju biskupa rytu łacińskiego lub greckiego. Posiada wiele atrybutów: anioła, anioła z mitrą, chleb, troje dzieci lub młodzieńców w cebrzyku, trzy jabłka, trzy złote kule na księdze lub w dłoni, symbolizujące posag, jaki według legendy podarował biednym pannom, pastorał, księgę, kotwicę, sakiewkę z pieniędzmi, okręt, worek z prezentami.
Postać świętego Mikołaja uwieczniło wielu malarzy i rzeźbiarzy. Wśród nich wypada wymienić: Agnolo Gaddiego, Arnolda Dreyrsa, Jana da Crema, G.B. Tiepolo, Tycjana, Jacopo Tintoretto, Benozzo Gozzoli, Bartolomeo Vivarini. Najstarszy wizerunek świętego Mikołaja można oglądać w jednym z kościołów Beyrutu. Ten arabski fresk pochodzi z VIw. Podobiznę świętego Mikołaja wydano także na wielu znaczkach pocztowych na całym świecie, nie wspominając już o wizerunkach tego świętego w książeczkach, na pocztówkach czy w formie słodyczy.
Święty Mikołaj jest adresatem modlitw w wielu intencjach. Uważa się go za szczególnego orędownika przy różnych chorobach. Wierni modlą się do niego o przywrócenie wzroku i w innych chorobach oczu. O wsparcie proszą go także podróżujący lądem i morzem, znajdujący się w niewoli u wroga, będący w wyjątkowo trudnej sytuacji materialnej, mający problemy rodzinne. Ponadto uważany jest za świętego sprawującego opiekę nad rodziną, wdowami i sierotami.
W tradycji zachodniej święty Mikołaj jest patronem: aptekarzy, bednarzy, cukierników, darczyńców, dobroczyńców, dzieci , flisaków, gorzelników, górników, hodowców owiec, jeńców, kancelistów parafialnych, karczmarzy, kobiet rodzących i położnic, kupców, krawców (przede wszystkim specjalizujących się w szyciu wypraw ślubnych), literatów, marynarzy, młodych małżeństw, młynarzy, mnichów, notariuszy, obrońców wiary przed herezją, panien, perfumiarzy, piekarzy, pielgrzymów, piwowarów, podróżników, prawników, przewoźników, restauratorów, rolników, rozbitków, rybaków, sędziów, sierot, strażników, studentów (zdających egzaminy), turystów, uczonych, uczniów (piszących sprawdziany) więźniów, złodziei, żeglarzy.
Wedle tradycji jest obrońcą przed sztormem, zarazą, mrozem, śniegiem i ogniem. Wspiera ofiary niesprawiedliwych wyroków. Zanim jego miejsce zajął św. Antoni Padewski, święty Mikołaj był wzywany we wszystkich naglących potrzebach. Jest patronem pojednania Wschodu i Zachodu. Święty Mikołaj jest patronem Grecji i Rusi. Pod jego opiekę oddały się Moskwa, Nowogród, Antwerpia (Belgia), Aberdeen (Szkocja) i Berlin.
W Polsce kult świętego Mikołaja był kiedyś bardzo popularny. Pod jego wezwaniem do dziś jest ponad 300 kościołów. Po św. Janie Chrzcicielu, a przed św. Piotrem i Pawłem jest najpopularniejszym świętym. W Poznańskiem co siódmy kościół był wystawiony ku czci świętego Mikołaja. Do najokazalszych należą kościoły w Gdańsku i w Elblągu. Piękny był też gotycki kościół w Toruniu, zburzony przez Prusaków w 1834r.
Ołtarzy posiada święty znacznie więcej, a figur i obrazów ponad tysiąc.
Miał również święty Mikołaj z Miry swoje sanktuaria w Polsce. Do najbardziej znanych należały: w Pierściu na Śląsku Cieszyńskim (do XIXw.) i na Pomorzu w okolicy Koszalina (do XVIw.). Istniały także bractwa ku czci świętego Mikołaja, jak np. w Benicach, Maniewie czy Żydowie.
W Polsce najstarszy ślad istnienia świętego Mikołaja znajduje się w Kazaniach Świętokrzyskich i pochodzi z XIVw. Jest w nich kazanie na dzień świętego.
Kolberg wspomina, że święty Mikołaj był czczony w Polsce jako opiekun pasterzy chroniący trzody przed drapieżnym zwierzęciem. Dlatego w wigilię święta (5 XII) pasterze pościli, a w samo święto (6 XII) zamawiali nabożeństwa w intencji opieki nad zwierzętami domowymi. Na Mazowszu znoszono niegdyś w tym dniu do kościoła za ołtarz tego świętego kury, gęsi, sery, a jeszcze dawniej także barany i cielęta, w Krakowskiem zaś drób, len i konopie. Aluzją wyraźną do tego zwyczaju są słowa Rozprawy między wójtem a plebanem Ambrożego Rożka (Mikołaja Reja) wydanej drukiem w 1543r.:
Alboć wezmą, alboć daj.
Tak kazał święty Mikołaj.
Bo jeśli mu barana dasz,
pewny pokój od wilka masz.
Podarunki świętego Mikołaja
Aleksander Brückner w Encyklopedii Staropolskiej zwyczaj dawania podarunków określił jako późny, miejski, niemiecki. W rzeczywistości jednak zwyczaj obdarowywania się prezentami jest znacznie starszy, archaiczny. Choć bezpośrednich korzeni obdarowywania się prezentami naukowcy najczęściej doszukują się w rzymskich Saturnaliach, to w przypadku Słowian postać świętego Mikołaja wyraźnie wywodzona jest z kultu Welesa, bóstwa związanego z ziemią, zaświatami i magią, a u Germanów analogicznie z Odynem.
Jak na całym świecie, tak i w Polsce rozpowszechnił się zwyczaj obdarowywania dzieci podarkami albo w samo święto 6 grudnia, albo na gwiazdkę 24 grudnia - w wigilijny wieczór. Oczywiście roznoszącym podarki jest sam święty Mikołaj.
Zwyczaj obdarowywania dzieci na pamiątkę szczodrobliwości świętego Mikołaja powstał w pierwszej połowie XVIIIw. Do Polski zwyczaj mikołajkowego obdarowywania się przywędrował z Niemiec. Tam zaś wprowadziła go w Xw. pochodząca z Grecji matka Ottona III, cesarzowa Teofano.
Na początku zwyczaj ten pojawił się na polskich dworach szlacheckich i magnackich. Wieś była na to po prostu za uboga. Prezenty wręczano głównie dzieciom. Początkowo otrzymywały one medaliki, krzyżyki, święte obrazki i książki. W połowie XVIIIw. najbardziej popularnymi prezentami stały się jabłka, orzechy złocone, pierniki, drewniane zabawki, krzyżyki, obrazki święte, tabliczki szkolne. W końcu XVIIIw. zaczęto dawać im ptaszki w klatkach, aby rozbudzić w nich "czułość do zwierząt". To było dla tych grzecznych, ponieważ łobuzy dostawały rózgę.
O zwyczaju obdarowywania dzieci pisał ks. Mikołaj Frączkiewicz w katechizmie Delicye dziecinne wydanym w Krakowie w 1746r.: Rodzice na oną pamiątkę szczodrobliwości świętego Mikołaja, że w nocy ubogiemu szlachcicowi na posag trzech córek złoto oknem wrzucił, zwykli co rok na wigilię święta jego dla zachęcania nabożeństwa dziatkom swoim śpiącym różne podarunki zawięzować i podrzucać, powiadając na to, że im to święty Mikołaj przyniósł, ale rozkazał: żebyście paciorek nabożnie rano i wieczór mówili, rodziców słuchali.
Mikołajki - dniem dobroczynności
Mikołajki to przede wszystkim wielkie święto ludzi dobro czyniących - dobroczyńców, darczyńców i wolontariuszy. Tych, którzy innym udzielają dyskretnej i bezinteresownej pomocy. Tych, którzy postępują według ewangelicznej zasady byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.
6 grudnia uczymy się od świętego Mikołaja dobroczynności - dzielenia się tym, czym możemy i spełniania szlachetnych uczynków, by innym dać radość, a samym stać się lepszymi.
Każdy z nas ma potrzebę zrobienia czegoś dobrego. Każdy więc powinien skorzystać z okazji i stać się "świętym Mikołajem" i to bynajmniej nie tylko w ten jeden grudniowy dzień.
Mikołajki to także święto dzieci. Święto, które ma być także i dla nich okazją do włączenia się, na miarę swoich możliwości, w działania dobroczynne.
Bo cóż milszego, jak gdy w dziecinie
wcześnie się w sercu dobro rozwinie.
Mimo różnych, kulturowych i obyczajowych przeinaczeń, chociażby wyglądu i stroju Mikołaja, jeden fakt pozostaje niezmienny - to za przykładem świętego Mikołaja biskupa czyni się w świecie wiele dobrego. Dzieci i dorośli mają wzór do naśladowania, jak należy dzielić się z innymi i być dla drugich darem. I chociaż święty Mikołaj żył tak dawno, bo w IVw., to udzielił potomnym bardzo cennej lekcji o miłości do drugiego człowieka. I dopóki święty Mikołaj będzie w każdym człowieku, dopóty trwać będzie ten piękny, chrześcijański obyczaj.
Jak Santa Claus zastąpił świętego Mikołaja
Współczesny święty Mikołaj, ten z ilustracji w książkach dla dzieci, z kreskówek i świątecznie przystrojonych ulic miast przed Bożym Narodzeniem, narodził się w Stanach Zjednoczonych dzięki holenderskim kolonistom.
W Holandii święty Mikołaj był patronem Amsterdamu i jego kult był wyjątkowo mocny. Przedstawiano go jako starego człowieka w szatach biskupa, jeżdżącego na ośle. Od XVIw. przypływał statkiem i jeździł na białym koniu. Grzecznym dzieciom rozdawał prezenty, a niegrzecznym rózgi. Nikt się jednak za niego nie przebierał.
Pierwsze wzmianki o świętowaniu przez Holendrów tego dnia pochodzą z XIVw. Historycy odkryli w księgach rachunkowych z Dordrechtu (Holandia) z lat 1360-1363 informacje o rozdawaniu kieszonkowego chłopcom z chóru kościelnego i udzielaniu im wolnego dnia 6 grudnia, na świętego Mikołaja.
W 1624r. Holendrzy założyli na wyspie Manhattan miasto Nowy Amsterdam. Czterdzieści lat później kolonię i miejscowość przejęła Wielka Brytania i przemianowano ją na Nowy Jork. Tym niemniej w samym mieście i w jego okolicach pozostało sporo Holendrów.
W Nowym Jorku istniało Nowojorskie Towarzystwo Historyczne (ang. New York Historical Society), któremu patronował święty Mikołaj, a założyciel Towarzystwa, historyk John Pintard (1759-1844), postulował, by świętego Mikołaja obwołać patronem miasta. Ponieważ w ówczesnym Nowym Jorku obywatele holenderskiego pochodzenia pełnili znaczącą rolę, zatem i w towarzystwie historycznym można ich było spotkać. Holendrzy przywieźli do Stanów bogate, regionalne tradycje, związane z prawdziwym świętym Mikołajem. Co roku 6 grudnia kultywowali zwyczaj obdarowywania się prezentami w dzień świętego Mikołaja, którego zwali w swym języku Sinterklaas, a jego postać, przedstawiana m.in. przez Alexandra Andersona (1775-1870), była wciąż podobna do wizerunku świętego.
Pewnego dnia, na nieszczęście nowojorskich Holendrów, do Towarzystwa Historycznego zapisał się Washington Irving (1783-1859), nazywany ojcem literatury amerykańskiej, który zamierzał stworzyć zbiór legend amerykańskich na wzór zbioru braci Grimm. Z uwagi na patronat świętego Mikołaja, Irving chcąc nie chcąc poznał holenderskie tradycje z nim związane.
W 1809r. napisał satyryczny tekst Historia Nowego Jorku (ang. Knickerbocker's History of New York), prześmiewczo traktujący znaczącą rolę Holendrów w Nowym Jorku. Knickerbocker był zdefiniowany jako potomek pierwszych osadników holenderskich w Nowym Jorku, a ogólniej mieszkaniec miasta lub stanu Nowy Jork, ale to nie Holendrzy tak siebie określali, zrobił to Washington Irving.
W opowieści tej nie zabrakło również świętego Mikołaja. Jego rola dla społeczności holenderskiej została tam obśmiana równie mocno, jak wysoka pozycja Holendrów w mieście. Wprawdzie Irving nadal używał określenia "St. Nicholas", to jednak opisana postać stanowiła raczej karykaturę holenderskiego dżentelmena - postać rozmiaru krasnoluda, w krótkich flamandzkich spodniach, noszonych w XVI-XVIIw., w kapeluszu z szerokim rondem i z długą fajką. Jako że Irving w młodości lubił wychodzić przez okno sypialni na dach, przechodzić na dach sąsiadów i robić im żarty, wrzucając kamień do komina, nic zatem dziwnego, że w jego wersji St. Nicholas miał lądować na dachach i wchodzić przez komin.
6 grudnia 1810r. w siedzibie Nowojorskiego Towarzystwa Historycznego odbyła się kolacja z okazji pierwszej rocznicy opisania przez Irvinga "amerykańskiego" St. Nicholasa. Impreza wzbudziła duże zainteresowanie.
Przekręcenie nazwy z holenderskiego Sinterklaas na Santeclaus dokonało się jednak dopiero w 1821r. William B. Gilley, nowojorski wydawca, w małej książeczce w miękkiej oprawie, zatytułowanej Przyjaciel dzieci: teraźniejszość noworoczna dla małych od piątej do dwunastej (ang. The Children's Friend: A New-Year's Present, to the Little Ones from Five to Twelve), opublikował ilustrowany wiersz dla dzieci pt. Stary Santeclaus z wielką rozkoszą (ang. Old Santeclaus with Much Delight). Nazwiska autora i ilustratora nie są znane.
Była to pierwsza publikacja, wspominająca i zarazem ilustrująca renifery i sanie Santeclaus'a, a także jako pierwsza opisała jego przyjazd w Wigilię, a nie 6 grudnia. Towarzyszące ilustracje były najwcześniej opublikowanymi, artystycznymi przedstawieniami postaci Santeclaus'a, ubranego w czerwony strój. Chociaż czerwony kolor był tradycyjnie kojarzony z szatami biskupa, strój postaci z książeczki nie był biskupim, ani nie reprezentował starej holenderskiej odzieży świętego Mikołaja, opisanej przez Irvinga.
Z treści wiersza wynikało, że Santeclaus pozostawia prezenty jako nagrody tylko dla "dobrych" dzieci, zaś "niegrzeczne" dzieci otrzymują "długą, czarną, brzozową rózgę", której użycie do kary rodzicielskiej jest zatwierdzane jako "przykazanie Boże".
W 1823r. ukazał się nie podpisany poemat Wizyta świętego Mikołaja (ang. A Visit From Saint Nicholas), dziś znany bardziej pod tytułem Noc przed świętami Bożego Narodzenia (ang. The Night Before Christmas lub Twas the Night Before Christmas).
W noc wigilijną, gdy wszyscy śpią, pan domu zrywa się z łóżka, obudzony hałasem dobiegającym z zewnątrz. Kiedy wygląda przez okno, widzi Świętego Mikołaja, który leci saniami, zaprzężonymi w osiem reniferów. Mikołaj ląduje na dachu i z worem prezentów wskakuje do domu przez komin. Gospodarz z uśmiechem obserwuje, jak Mikołaj zapełnia prezentami dziecięce skarpety, wiszące na kominku. Święty wymienia z gospodarzem konspiracyjne uśmiechy, po czym wskakuje z powrotem przez komin na dach. Odlatując, woła: Wszystkim wesołych Świąt życzę i dobrej nocy! (ang. Happy Christmas to all, and to all a Good Night.).
Autorstwo wiersza przypisuje się pisarzowi, profesorowi literatury orientalnej i greckiej, Clementowi Clarke'owi Moore'owi (1779-1863), choć do dziś prowadzona jest dyskusja, czy autorem poematu był Moore czy też pisarz i rysownik, Henry Livingston (1748-1828). O prawa do autorstwa upominali się potomkowie Livingston'a, natomiast nie ma dowodów, by on sam kiedykolwiek twierdził, że jest autorem, ani też nie znaleziono żadnego rękopisu czy druku wiersza z dołączonym do niego nazwiskiem Livingstona.
Generalnie uznaje się, że jeden z przyjaciół Moore'a przesłał utwór do gazety Troy Sentinel w stanie Nowy York, gdzie został opublikowany pierwszy raz 23 grudnia 1823r. Był drukowany anonimowo aż do 1837r., kiedy po raz pierwszy podpisano go nazwiskiem Moore'a. Zanim sam poeta potwierdził autorstwo, uznał je już pierwszy wydawca i co najmniej siedmiu innych. Moore cieszył się reputacją profesora erudyty i nie chciał być kojarzony z wierszykiem, który napisał dla swoich dzieci. Dopiero pod ich naciskiem dołączył utwór do antologii swojej poezji w 1844r.
Jak głosi anegdota, utwór został napisany przez Moore'a pewnego śnieżnego zimowego dnia, kiedy udawał się saniami na zakupy. Inspiracją dla postaci Mikołaja, poza historycznym świętym, był miejscowy duński majsterkowicz.
Mikołaj Moore'a zawiera wyraźne nawiązanie do niemieckiego Pelznickla. Autor opisuje go bowiem jako ubranego od stóp do głów w futra, a Pelznickel - postać występująca w niektórych rejonach Niemiec jako zastępcza dla świętego Mikołaja, z uwagi na fakt, że po reformacji nie wypadało, by prezenty dzieciom rozdawał katolicki święty - oznacza właśnie "Mikołaj w futrach". Nic zatem dziwnego, że również grubiutka postać w futrzanym kubraczku na ilustrujących poemat obrazkach Felixa O.C. Darleya (1822-1888) bardziej przypomina krasnoludka niż świętego Mikołaja. Odległość od postaci ascetycznego biskupa podkreśla, również użyta już wcześniej przez Irvinga, fajka. Mikołaj był malutki, poniższy fragment nie pozostawia wątpliwości:
Kiedy moje zobaczyły zachwycone oczy
mikro sanki i ósmego reniferka łeb,
w nich woźnica stary, mały, bystry i ochoczy,
to świętego Mikołaja rozpoznałem wnet.
(tłum. M.Wieszczycka)
Utwór utrwalił w społecznej świadomości wymyśloną przez Irvinga wersję z kominem oraz rozwinął koncepcję reniferów Gilley'a, którym Moore nadał imiona: Dasher (pl. Fircyk), Dancer (pl. Tancerz), Prancer (pl. Pyszałek), Vixen (pl. Złośnik), Comet (pl. Kometek), Cupid (pl. Amorek), Dunder (pl. Skwarek, Piorun) i Blixem (pl. Strzała, Błyskawica). Imiona Dunder i Blixem pochodziły ze starych holenderskich słów, oznaczających grzmot i błyskawicę, później zostały zmienione na bardziej niemiecko brzmiące Donner i Blitzen. Wiele lat później do grupy reniferów dołączył najsłynniejszy dziś Rudolph (pl. Rudolf Czerwononosy).
Poemat jest uważany za prawdopodobnie najbardziej znany wiersz napisany przez Amerykanina (ang. arguably the best-known verses ever written by an American).
Jednak nawet w XIXw. książki czy wiersze nie wystarczyłyby do dokonania trwałej, ogólnoświatowej zmiany świętego Mikołaja w Santa Clausa. Wtedy właśnie w sprawę wmieszała się... prasa. Do gry wkroczył magazyn Harper's Weekly wraz ze swoim rysownikiem niemieckiego pochodzenia, Thomasem Nastem (1840-1902).
Nast, zainspirowany opisem "wesołego starego elfa" Moore'a, po raz pierwszy przedstawił Świętego Mikołaja w wydaniu z 3 stycznia 1863r. Na okładce była scena z napisem Santa Claus w obozie (ang. Santa Claus in Camp), w której Święty Mikołaj, wyraźnie już nazywany Santa Claus, przynosił zabawki i dobrą radość żołnierzom Unii. Był ubrany w strój ze wzorem amerykańskiej flagi i miał przy sobie marionetkę o imieniu Jeff, mającą na szyi sznur, odzwierciedlającą Jeffersona Finisa Davisa, wojskowego i polityka, jedynego prezydenta Skonfederowanych Stanów Ameryki. Mikołaj zabawia żołnierzy, pokazując im przyszłość Davisa. Wygląda na to, że Santa Claus, podobnie jak sam Nast, który był zagorzałym republikaninem i abolicjonistą, wybrał stronę wojny secesyjnej i wcale nie był o tym subtelny.
Wewnątrz tego samego numeru magazynu znalazło się bardziej sentymentalne podejście do werbowania Świętego Mikołaja w sprawy Unii. Dwustronny rysunek Wigilia (
Christmas Eve) przedstawiał dwie sceny świąteczne: jeden - matka, patrząca przez okno i modląca się, podczas gdy jej dwoje dzieci spało oraz drugi - samotny żołnierz przy ognisku, prawdopodobnie jej mąż, patrzący na zdjęcie żony i dzieci. Poniżej widniały ilustracje wojny i świeżych grobów. Ponad nimi Santa Claus przynosi pocieszenie w postaci prezentów dla domu rodzinnego i na front. Po wojnie Nast nadal rysował Mikołaja dla sezonowych wydań Harper's Weekly. To on przedstawił pomysł, że Santa Claus mieszka na biegunie północnym. Świąteczny rysunek z 29 grudnia 1866r. był kolażem rycin, zatytułowanym Santa Claus i jego dzieło (ang. Santa Claus and his Works). Adres Mikołaja - Santa Claussville, NP - jest odnotowany na obwódce, otaczającej centralne obrazki. Kolorowa kolekcja rysunków Nasta, opublikowana w formie książeczki w 1869r., opatrzona została poematem George'a P. Webstera, który napisał, że dom Świętego Mikołaja był blisko bieguna północnego, lodu i śniegu (ang. near the North Pole, in the Ice and Snow). Santa Claus, ubrany już generalnie na czerwono, nadal stanowił typ starego, grubiutkiego krasnala z fajką, dostającego się do domów przez komin. Pojawiła się gałązka ostrokrzewu przy czapeczce, przejęta z tradycji brytyjskich.
W 1889r. Nast opublikował kolekcję swoich mikołajkowych kreskówek z w książce Rysunki świąteczne dla ludzkości (ang. Christmas Drawings for the Human Race), podkreślając, iż nie odwołują się do żadnej konkretnej religii lub partii politycznej, ale do powszechnej radości najszczęśliwszych świąt, podporządkowanych najczulszym tradycjom domowym. Wprawdzie pojawiła się tam jeszcze "wisząca kukiełka Jeff", ale większość rysunków przedstawiała delikatne sceny świąteczne.
Najsłynniejszy portret Santa Clausa autorstwa Nasta został opublikowany przez Harper's Weekly 1 stycznia 1881r. Niezwykle popularny i nieskończenie powielany, stał się dominującym wizerunkiem Świętego Mikołaja do 1931r.
Czemu zatem, skoro tyle osób przedstawiało Santa Clausa jako krasnoludka, ten skończył w normalnych, ludzkich rozmiarach? Cóż, bardzo szybko upomniały się o niego sklepy, wkładając między bajki teorię o podrzucanych dzieciom za darmo, osobiście wykonanych, zabawkach. Sklepom natomiast znacznie łatwiej było wynająć do tej roli dorosłego mężczyznę typowego wzrostu. Znalezienie dorosłego z bardzo niskim wzrostem stanowiłoby dodatkowy kłopot, a przebranie dziecka za grubego staruszka mogłoby się nie przyjąć, szczególnie, że dzieci chętne do zarobku były raczej szczuplutkie. Z tego wynika, że obecny wzrost Santa Clausa jest efektem czystego pragmatyzmu sprzedawców i ich ograniczonego budżetu na marketing.
J.W. Parkinson, właściciel domu towarowego w Filadelfii, już w 1841r. zażyczył sobie na swoim kominie Santa Clausa, a dokładnie jego niemieckiego odpowiednika, Kriss Kringla, którego w praktyce nie da się od Santa Clausa odróżnić. Użył świętego Mikołaja do sprzedawania zabawek i prezentów świątecznych. Inni szybko poszli w jego ślady i tak do dziś w amerykańskich domach towarowych dzieci mogą porozmawiać z wynajętym Santa Clausem, który na szczęście nie musi już czekać na nie na zewnątrz, przypięty do komina. Oczywiście gruby krasnoludek, powiększony do ludzkich rozmiarów, chcąc nie chcąc, zaczął wyglądać jak przerośnięty krasnal, ale jak widać do dziś nikomu ten fakt nie przeszkadza. Niektórzy nazywają go nawet świętym Mikołajem...
Od pierwszych kolorowych ilustracji Nasta czerwona barwa stroju Santa Clausa coraz bardziej utrwalała się, a przy niej często pojawiały się białe futrzane obramowania. Pewną rolę w upowszechnieniu tego właśnie zestawu kolorów odegrał Louis Prang, ponieważ na wydanych przez niego, wtedy bardzo nowoczesnych, kolorowych kartkach świątecznych, Santa Claus trzymał się tej właśnie kolorystyki.
Jednolitą wersję barw stosowała także prasa. W gruncie rzeczy Santa Claus na okładce wydawanego wówczas magazynu St. Nicholas niewiele różnił się od przebierańców, mijanych współcześnie w sklepach czy na ulicy w świątecznym czasie. Przy okazji, akurat ten magazyn dobrze obrazował problem, którego za kilkadziesiąt lat doświadczono również w Polsce - pomieszanie pojęć, kiedy to widząc Santa Clausa mówi się "święty Mikołaj".
Postać żony Santa Clausa, Pani Claus (ang. Mrs. Claus lub Mrs. Santa Claus), pojawiającej się w literaturze od połowy XIXw., spopularyzowała w 1889r. poetka Katharine Lee Bates (1859-1929) w wierszu Dobry Santa Claus na przejażdżce saniami (ang. Goody Santa Claus on a Sleigh Ride). W wierszu Pani Claus udaje się ze Świętym Mikołajem w wigilijną podróż i pomaga mu w dostarczaniu prezentów. W czasie, gdy Mikołaj roznosi podarki, ona zajmuje się reniferami. W końcu postanawia sama uszczęśliwić jakieś dziecko i błaga męża, żeby pozwolił jej zejść przez komin. Ten niechętnie się na to zgadza. W domu jednego z biednych dzieci Pani Claus ceruje podartą pończochę i zostawia świąteczne prezenty. Następnie razem z Mikołajem wraca do domu i stwierdza, że jest bardzo szczęśliwa, że mogła pomóc.
Zgodnie ze świąteczną tradycją Pani Claus wspólnie z elfami wypieka herbatniki oraz pomaga Mikołajowi w przygotowywaniu zabawek dla dzieci, a także rozdaje prezenty dla najgrzeczniejszych dzieci. Jej imię jest tajemnicą, chociaż bywa nazywana Mary, Jessica, Layla, Annette, Emma albo Marta.
Jakim cudem Santa Claus nie tylko dotarł do Polski, ale wręcz wyparł z dziecięcej świadomości starego, dobrego świętego Mikołaja?
Nową postać na całym świecie rozpowszechnił koncern "Coca-Cola", przy czym wesoła wersja Świętego Mikołaja w czerwonym stroju nie była pierwszym obrazem, którego używała "Coca-Cola". Firma wykorzystywała tą postać w reklamach już w latach 20. XXw., ale Mikołaj w tych wczesnych reklamach był bardziej surowy i poważny.
Koncernowi przypisuje się, że jako pierwszy wykorzystał wizerunek Świętego Mikołaja w reklamach oraz że wymyślił nowoczesny wygląd Świętego Mikołaja - figlarnej, brodatej postaci o różowych policzkach, wesołym uśmiechu, w czerwono - białym kostiumie z czarnym pasem i butami, w czapce z pomponem na końcu.
W rzeczywistości w 1923r. firma "White Rock", sprzedająca musującą wodę mineralną i piwo imbirowe, opublikowała w Life Magazine barwną reklamę, przedstawiającą Santa Clausa, natomiast reklamy czarno - białe tej firmy z Mikołajem w roli głównej pojawiały się już przed 1920r., a co ciekawe - w 1915r. zamiast zaprzężonymi w renifery saniami Mikołaj jeździł ciężarówką, zaś w 1916r. leciał samolotem.
Nie ulega jednak wątpliwości, że to "Coca-Cola" doprowadziła do ujednolicenia świątecznych wyobrażeń. Do czego był im potrzebny święty Mikołaj? Firma produkuje napoje chłodzące... Czy więcej ich sprzedaje, kiedy jest mróz na dworze? Jakoś niespecjalnie. Zimą ma się raczej ochotę na ciepłą herbatę z sokiem malinowym, gorące kakao... Jak zatem "The Coca-Cola Company" wpadła na to, co zrobić, by ludzie kupowali masowo produkt, którego zimą nie potrzebują? Cóż, jakoś trzeba było ten niezbyt potrzebny ludziom produkt... zarekomendować. Do tego właśnie posłużył święty Mikołaj, a raczej jego nowa wersja - Santa Claus. To akurat oczywiste, w końcu postać świętego ascety, który rozdał majątek biednym, nie do końca nadawała się do napędzania sprzedaży napojów chłodzących zimą. Baśniowy Santa Claus wręcz przeciwnie. Z tego samego powodu niemal od początku wykorzystywali go również sklepikarze.
A jak doszło do tego, że Santa Claus występuje najczęściej w barwach firmowych "Coca-Coli"? Znana wcześniej postać świętego Mikołaja nie była przywiązana do żadnego z kolorów, przedstawiano go równie chętnie w bieli, złocie, brązie, żółci, niebieskościach czy zieleni. Firma w zasadzie wykorzystała tylko pewien trend. Już wcześniej czerwono - biała wersja stroju Santa Clausa stawała się coraz bardziej popularna. Należało tylko pójść za ciosem i zadbać, żeby ludziom utrwalił się "właściwy" odcień czerwieni. Żeby jednak powiązać w ludzkich umysłach tak odległe elementy, jak z jednej strony zima ze świętami Bożego Narodzenia oraz z drugiej strony "Coca-Cola", należało w zasadzie przejąć wyobrażenia o Santa Clausie. Nie wystarczyło stworzenie kolejnego, podobnego rysunku, tym razem z butelką Coli w ręce.
Czerwony płaszcz i czapka zostały opracowane przez amerykańskiego artystę Frederica Mizena (1888-1964) i zostały użyte w kampanii reklamowej "Coca-Coli" w 1930r. Na pewno reklama ta pomogła utrwalić w powszechnej świadomości taki właśnie kostium Mikołaja. Przedstawiała Santa Clausa, stojącego w tłumie w sklepie, pijącego coca-colę. Artysta uwiecznił na niej największy wówczas na świecie bar z napojami, znajdujący się się w domu towarowym Famous Barr Co. w St. Louis w stanie Missouri.
Rok później nowy wizerunek świętego Mikołaja przygotował, także na zlecenie "Coca-Coli", Huddon Sundblom (1899-1976), rysownik szwedzkiego pochodzenia. Zmienił on już definitywnie wizerunek, wykreowany pół wieku wcześniej przez Thomasa Nasta. Stworzył świętego Mikołaja wysokiego i potężnego, z białymi włosami, wąsami i długą białą brodą. Strój utrzymano w barwach czerwonej i białej, lecz stał się on bardziej atrakcyjny i luksusowy. Modelem dla Sundbloma był emerytowany sprzedawca Lou Prentice.
Pełne ciepła reklamy miały siłę docierania do ludzkich serc. Ten Santa Claus, czegokolwiek by nie trzymał w ręku, stał się dla wielu ludzi synonimem świątecznej atmosfery. Teraz należało mu już tylko zrobić odpowiednią promocję, stąd prowadzona od lat coroczna wielka akcja reklamowa, wykorzystująca postać, którą od nazwy firmy coraz częściej nazywa się Coca-Cola Santa. A sama Coca-Cola... zimą wreszcie sprzedaje się i to zadziwiająco dobrze.
Ale skąd pierwotnie pomysł zmiany? Skąd pisarzom i rysownikom, jeszcze tym z XIXw., przyszedł do głowy pomysł stworzenia postaci zastępczej? Przecież ich nikt nie wynajął.
Cóż, święty Mikołaj jest bardzo przyjazny, zachęca nadzieją, że nie ma sytuacji bez wyjścia i sympatyczną tradycją podarunków dla dzieci. Prawdopodobnie właśnie dlatego jego kult łatwo się rozprzestrzeniał. Jest jednak... katolickim i prawosławnym świętym. Co zatem mieli zrobić protestanci? Nie chcieli z tej przyjemnej tradycji rezygnować, trudno im było jednak potem tłumaczyć dzieciom, kim dokładnie jest ulubiona postać ich dzieciństwa.
Jednak to nie reformacja wprowadziła ujednoliconego Santa Clausa, ona spowodowała wręcz, że w Europie jeszcze zwiększyło się zróżnicowanie niezwykle ciekawych zwyczajów regionalnych. Wzmocniła także rolę zwyczajów dawnych, istniejących jeszcze przed wprowadzeniem chrześcijaństwa. Żeby Santa Claus zastąpił świętego Mikołaja i przy okazji wiele innych postaci, wywodzących się z tradycji europejskiej, w tym pogańskich i baśniowych, potrzebne było coś więcej, niż problem z zaakceptowaniem faktu, że dzieci będą wyczekiwać katolickiego czy prawosławnego świętego. Zmiana odbioru tej postaci na świecie nastąpiła, kiedy amerykańska prasa, a następnie sklepy i reklamodawcy, tacy jak "Coca-Cola Company", doprowadzili do ujednilicenia i rozpropagowania nowej postaci na świecie.
Jednocześnie warto podkreślić, że w dzisiejszych czasach nawet Coca-Cola Santa jest wyobrażeniem dosyć staroświeckim. W czasie kultu młodości i zgrabnej sylwetki widok grubego, radosnego staruszka stanowi i tak pozytywne urozmaicenie. Co nie zmienia faktu, że Santa Claus nie jest i nigdy nie będzie prawdziwym świętym Mikołajem.
W ostatnich latach jednak coraz częściej pojawiają się działania, mające na celu odwrócenie tego, co się wydarzyło. Powstają portale internetowe, poświęcone prawdziwemu świętemu Mikołajowi, jak niezwykle rozbudowany amerykański portal Saint Nicholas - Origin of Santa, promujący mądre hasło swoich autorów: Santa Claus nie jest zły, święty Mikołaj jest po prostu lepszy (ang. Santa Claus is not bad. Saint Nicholas is just better). Twórcy zebrali ogromne ilości materiałów, poświęconych temu świętemu, przygotowali też osobną część portalu specjalnie dla dzieci.
Wydawane są także książki poświęcone prawdziwemu świętemu Mikołajowi. W Polsce działa nawet Fundacja świętego Mikołaja, której jednym z celów jest zastąpienie nawoływania do kupowania nawoływaniem do niesienia pomocy innym. Także kościół katolicki stara się dbać o przetrwanie tradycji.
Święty Mikołaj na świecie
Pod koniec XIXw. prężna i ekspansywna kultura północnoamerykańska zaczęła wywierać pewien wpływ na Europę. Wpływ ten stał się silny po I wojnie światowej.
W Wielkiej Brytanii, niezależnie od świętego Mikołaja, od dawna istniał Father Christmas - duch Bożego Narodzenia, postać symbolizująca świąteczny dostatek, ale także odwołująca się do dzikiej, pogańskiej przeszłości, a dokładnie jej fragmentu pozostawionego po Wikingach. Father Christmas został znakomicie sportretowany przez Johna Leecha (1817-1894) w ilustracji do Opowieści Wigilijnej Charlesa Dickensa (1812-1870) z 1843r. - w zielonej, rozchełstanej szacie, na stercie jedzenia, z liściastym wieńcem z ostrokrzewu na rozwianych włosach.
Dzisiejszy brytyjski Father Christmas, podobnie jak święty Mikołaj, ma już najczęściej całkiem nieswoją twarz Santa Clausa. Obdarowuje prezentami dzieci w wigilię Bożego Narodzenia. Wcześniej jednak dzieci piszą listy do świętego, aby podzielić się z nim swoimi życzeniami i pragnieniami. Listy wrzucane są do kominka, aby przy pomocy dymu mogły dolecieć do samego nieba. Do kominków i łóżek przyczepia się ozdobne skarpety, by święty Mikołaj mógł wkładać do nich prezenty. Niegrzeczne dzieci zamiast prezentów dostają rózgi.
Podobny los ujednilicenia z Santa Clausem spotkał w Niemczech Weihnachstmanna (Świątecznego Mężczyznę) i Pelznickla (Mikołaja w futrach), Nawet wręczające dzieciom prezenty w niektórych regionach Niemiec Christkindl, czyli Dzieciątko Jezus, zostało później przez Amerykanów niemieckiego pochodzenia zmieszane z Pelznicklem i nazwane Kris Kringlem, który to w zasadzie już od początku wyglądał jak Santa Claus.
Postacią na wzór świętego Mikołaja jest też niemiecka Frau Berta. Tradycją przypomina włoską Befanę. Wygląd jej jest odrażający, ma wielkie stopy i ogromny nos. Do domów grzecznych dzieci dostaje się przez komin. Ukradkiem zakrada się do dziecinnych pokoi i pozwala im zasnąć. Najczęściej prezenty układa na parapetach lub schodach albo wkłada je do specjalnych skarpet lub pod poduszkę. Z kolei dla niegrzecznych dzieci jest postrachem.
W Holandii święty Mikołaj występuje jako Sinterklaas. W średniowiecznym Amsterdamie przypływał żaglowcem z dalekich ciepłych mórz, a wór z prezentami niósł ciemnoskóry sługa zwany Zwarte Piet. W czasach dzisiejszych tradycyjnie w każdą ostatnią sobotę listopada Sinterklaas przypływa statkiem do miasta, a następnie na białym koniu paraduje po mieście, między innymi odwiedza parę książęcą. Pyta napotkanych o to, czy byli grzeczni tego roku. 5 grudnia to dzień, w którym wszyscy szukają prezentów, ukrytych w najdziwniejszych miejscach.
W Belgii dzieci mają szczęście, gdyż ich domy święty Mikołaj odwiedza dwa razy. Pierwszy raz 4 grudnia - sprawdza wówczas zachowanie dzieci, a 6 grudnia przybywa z prezentami w zamian za dobre sprawowanie lub z rózgami za złe zachowanie. Upominki Mikołaj umieszcza w butach. Dzieci przygotowują także marchewkę i sianko dla głodnych osiołków.
We Francji święty Mikołaj stał się popularny jako Bonhomme Noël, a potem Père Noël, co znaczyło mniej więcej to samo (Świąteczny Ojciec). Upominki przynosi w święta Bożego Narodzenia. Prezenty pomaga dostarczyć Mikołajowi jego przyjaciel - Pre Fouettard. On doskonale wie, jak zachowywało się dziecko przez ostatni rok i na jaki prezent zasługuje. Dame Abonde to z kolei francuski, żeński odpowiednik świętego Mikołaja. Jest to postać dobrej wróżki, która odwiedza grzeczne dzieci w czasie snu i rozdaje im prezenty w sylwestrową noc.
W Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej świętego Mikołaja nazywają z francuska Papá Noél, prezenty dzieciom rozdaje jednak nie on. Dzieci czekają do 6 stycznia. Upominki wręczają im Los Reyes Magos: Kacper, Melchior i Baltazar, czyli Trzej Królowie. Wieczorem przed snem przygotowuje się dla króli trzy kieliszki sherry oraz marchewkę, by nakarmić wielbłądy, którymi przybędą.
W Skandynawii do dziś zachowały się tradycyjne nazwy, którymi określa się tam Santa Clausa: w Norwegii Julenisse (świąteczny Skrzat), w Finlandii Joulupukki (świąteczny Kozioł), w Danii Julemanden, któremu towarzyszą elfy. Całą świtą porusza się saniami zaprzężonymi w renifery. Dzieci przygotowują ciasteczka, mleko i pudding (potrawa kuchni angielskiej o konsystencji stałego lub kremowego budyniu) dla elfów. Rano największą radość sprawia im widok pozostawionych okruchów.
W Austrii święty Mikołaj przychodzi w towarzystwie Krampen, pół-diabłów, pół-kóz. Są to przebierańcy, którzy straszą nieposłuszne dzieci.
We Włoszech odpowiednikiem świętego Mikołaja jest La Befana. To złośliwa wróżka, o odrażającym wyglądzie czarownicy, latająca na miotle, która obdarowuje dzieci upominkami w nocy z 5 na 6 stycznia, w święto Trzech Króli. Niegrzeczne dzieci wręcz boją się jej, gdyż zamiast podarunków może zostawić z skarpecie świątecznej popiół, czosnek lub cebulę. Grzeczne dzieci spokojnie mogą oczekiwać swoich prezentów. Zanim jednak pójdą spać, aby mieć względy u wróżki, zostawiają dla niej na stole kieliszek wina i cytrusy. Według legendy o narodzinach Jezusa, La Befana dowiedziała się o tym od Trzech Króli, zabłądziła po drodze i nie zdążyła powitać Dzieciątka, dlatego po dziś dzień lata na miotle i podrzuca prezenty przez komin do każdego domu, w którym jest dziecko z nadzieją, że to właśnie tam może być malutki Jezus.
Na Słowacji święty Mikołaj z przebierańcami w maskach przegania z domów śmierć, mającej wygląd przerażającego upiora z kosą w ręku. 6 grudnia dzieci czyszczą swoje buty i stawiają je na parapecie okna, aby otrzymać prezent od świętego Mikołaja. W wielu rodzinach urządza sie dzieciom małe święto. Dorośli przychodzą przebrani za świętego Mikołaja, diabła i anioła i podczas gdy dzieci śpiewają, wręczają im prezenty.
W tradycji bizantyjskiej odpowiednikiem świętego Mikołaja jest święty Bazyli, który obdarowuje dzieci 1 stycznia.
W Rosji święty Mikołaj był również otoczony kultem jako patron uciśnionych i skrzywdzonych. Niezgodności kalendarza gregoriańskiego z kalendarzem juliańskim, najdłużej obowiązującym w Rosji, sprawiły, że dzień świętego Mikołaja według starego stylu wypadał blisko dnia Bożego Narodzenia w nowym stylu. Podsunęło to pomysł, aby prezenty przynosiło, zamiast świętego, Dzieciątko Jezus. Jezusa przedstawiało ubrane na biało dziecko, worek z prezentami niósł mężczyzna przebrany za mędrca - jednego z trzech, którzy przynieśli dary Dzieciątku. Ten zwyczaj jednak się nie przyjął, mężczyzna znów stał się świętym Mikołajem, dziecko zaś zostało jego pomocnicą. Z czasem przejętą z zachodu postać rozdającą dzieciom prezenty nazwano Dziadkiem Mrozem (ros. Дед Мороз), ze względu na podobieństwo do bajkowej postaci nazywanej "Moroz Krasnyj Nos". Zgodnie z tradycją, rozdaje on prezenty wraz ze Śnieżynką (ros. Снегурочка). W noc sylwestrową, kiedy wszystkie grzeczne dzieci już śpią, Dziadek Mróz ze Śnieżynką obdarowują je prezentami.
W Polsce dzieci obdarowywane są 6 grudnia przez świętego Mikołaja oraz 24 grudnia przez Gwiazdora.
Co robi święty Mikołaj w dniu swoich imienin? Wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze śpią snem twardym, święty Mikołaj odwiedza dyskretnie domy grzecznych dzieci i jeszcze grzeczniejszych rodziców. Wchodzi otwartym oknem lub kominem albo po prostu drzwiami, korzystając z magicznego klucza otwierającego wszystkie zamki świata. Wkłada do uprzednio z niezwykłą starannością wypastowanych butów lub specjalnych, mikołajkowych skarpet słodkie upominki: czekoladki, cukierki, ciasteczka, jabłuszka, pomarańcze, mandarynki i inne pyszne smakołyki.
Nie może oczywiście zabraknąć jeszcze jednego, wielkiego specjału. Otóż prawie w całej Europie mikołajkowym przysmakiem są korzenne, twarde i kruche, przyprawiane cynamonem, kardamonem, goździkami, imbirem i gałką muszkatołową ciasteczka, czyli po prostu pierniczki. Są wielkim przysmakiem nie tylko w Polsce, gdzie nazywa się je "mikołajkami", ale także w Niemczech, Austrii, Luksemburgu, Belgii i Holandii. Według tradycji, święty Mikołaj wypieka je w tajemnicy, nocą, w przeddzień swoich imienin, kiedy wszystkie dzieci już śpią. Pierniczki zawdzięczają swoją wielką popularność nie tylko korzennemu smakowi, ale także fantazyjnym kształtom. Do najbardziej pożądanych należą te w postaci Mikołaja, gwiazdek, choinek, półksiężyców i zwierząt.
Do mikołajkowej tradycji należy też spotykanie się całej rodziny wieczorem w domu dziadków i wręczanie sobie drobnych prezentów. Później wszyscy siadają do stołu, jedzą smakowite pierniczki, popijając przygotowaną przez babcię gorącą czekoladą lub kakao i wsłuchują się w mikołajkowe opowieści dziadka.
Bożonarodzeniowy Gwiazdor z roku na rok zostaje wypierany przez popularniejszego świętego Mikołaja, choć i tak na terenach dawnych Prus kultywuje się tą tradycję. Nazwa "Gwiazdor" pochodzi od gwiazdy, jaką kolędnik rozświetlał sobie drogę, przemierzając miasta i wsie, by obdarować grzeczne dzieci prezentami, a łobuzów ukarać rózgami. Gdy nie znały pacierza, nie mogły liczyć na żaden podarunek.
Na skutek przenikania do europejskiej tradycji elementów kultury anglosaskiej, w szczególności amerykańskiej, także w Europie święty Mikołaj utożsamiany jest coraz częściej z Bożym Narodzeniem i świątecznymi prezentami. Najbardziej charakterystyczny element stroju świętego Mikołaja - czerwona czapka z białym pomponem - stała się jednym z komercyjnych symboli świąt Bożego Narodzenia. Wizerunek świętego Mikołaja jest używany przez handlowców, a okres wręczania prezentów rozciągnął się od imienin Mikołaja do Nowego Roku. Jako postać reklamowa Mikołaj jest popularny w okresie świątecznym także w krajach Azji, dokąd trafił z USA. Towarzyszy kończącym rok handlowym promocjom nawet w Chinach, gdzie jest znany jako Staruszek Bożonarodzeniowy.
Zupełnie innego świętego Mikołaja spotkać można w Tajlandii. Boże Narodzenie nie jest tradycją buddyjską, ale buddyjscy Tajowie lubią świętować, lubią wręczać prezenty i sami być obdarowywani, dlatego grupa tamtejszych projektantów wymyśliła miejscowego rozdawcę upominków, stylizowanego na wieśniaka w słomianym kapeluszu, przewiewnych szatach, a zamiast choinki towarzyszą mu snopy ryżowej słomy. Taki egzotyczny święty Mikołaj stał się symbolem tych dni, które wyznawcom Chrystusa mają przypominać Jego narodziny, ale dla pozostałych ludzi są tylko okresem dobrej zabawy, importowanej z Europy lub USA.
Święty Mikołaj współcześnie
Jak wygląda?
Ma długie, biało-srebrne włosy, wąsy i brodę. Ubrany jest w kurtkę z czerwonego materiału wykończonego białym futerkiem, zapinaną pod samą szyję na wielkie białe guziki, z rękawami z wywiniętymi białymi mankietami. Spodnie także są czerwone, z głębokimi, wpuszczanymi kieszeniami po bokach. W pasie spodnie są opięte na wystającym brzuchu. Pas jest szeroki i czarny, buty wysokie z cholewami także czarne. Czerwona czapka wykończona jest białym futerkiem, na czubku ma biały pompon. Worek na prezenty zrobiony jest z naturalnych materiałów, np. juty (święty Mikołaj dba i chroni środowisko naturalne), który wykończony jest czerwoną taśmą.
Skąd pochodzi?
Według różnych wersji święty Mikołaj zamieszkuje Laponię, Grenlandię, północną Kanadę lub biegun północny.
W USA, w stanie Nowy Jork jest inna, bardziej amerykańska wersja dotycząca miejsca zamieszkania Mikołaja. Jest mała miejscowość North Pole położona wysoko w górach parku stanowego Adirondac, przy drodze, którą można wjechać na wyniosły szczyt góry Whiteface, wnoszący się nad słynną z dwu zimowych olimpiad miejscowością Lake Placid. Malutka miejscowość North Pole jest przykładem, jak można zarobić na położeniu "gdzie diabeł mówi dobranoc". Ta zagubiona w górach dziura ma niebywały zmysł do promocji. Przedsiębiorczym mieszkańcom udało się stworzyć legendę, że tutaj właśnie jest mikołajowe siedlisko. Ludzie żyją tam ze sklepików z ozdobami choinkowymi, jarmarcznych bud dla dzieciaków zaciekawionych, jak to Santa Claus przygotowuje dla nich świąteczne łakocie.
Odpowiadając na pytanie "Gdzie mieszka święty Mikołaj?", dzieci najczęściej mówią o Finlandii, a i zdecydowana większość dorosłych tak odpowiada.
Rovaniemi położone jest około 900 km na północ od Helsinek, stolicy Finlandii. Zamieszkuje je około 35 tys. mieszkańców. To niewielkie miasteczko "na końcu świata" corocznie odwiedza ponad pół miliona turystów. W dużej mierze liczba ta wynika z bliskości granicy, która przebiega 9 km od miasta i stanowi linię graniczną kręgu polarnego. Właśnie tutaj mieszka święty Mikołaj. Jego adres geograficzny to: 66032"31" N, 25051"24" E.
W latach 20-tych XXw. jeden z dziennikarzy fińskich przekonał dzieci słuchające jego audycji radiowej, że święty Mikołaj mieszka na górze Korvatunturi (Góra-ucho). Wzniesienie miało nasłuchiwać życzeń dzieci, napływających z całego kraju. Jednak dopiero w latach 60-tych XXw. fińska poczta zaczęła dostarczać w to miejsce listy zaadresowane do świętego Mikołaja. W 1985r., odwołując się do tradycji, minister spraw zagranicznych Finlandii uroczyście przekazał Laponię Mikołajowi.
Wioska prezentuje się bardzo okazale. Jest tutaj Główne Biuro świętego Mikołaja, Poczta Główna świętego Mikołaja, restauracja świętego Mikołaja, Oficjalny Port Lotniczy świętego Mikołaja. Zgodnie z tabliczką zawieszoną na drzwiach biura w okresie świątecznym święty Mikołaj urzęduje od godziny 9 nawet do 19. Oprócz szczodrego świętego można również spotkać jego skrzaty oraz pogłaskać renifery - te, które ciągną sanie Mikołaja.
Oficjalny adres pocztowy świętego Mikołaja brzmi:
Santa Claus" Office
FIN-96930 Napapiiri
Rovaniemi
Finland
Do Rovaniemi przychodzi rocznie blisko milion listów do świętego Mikołaja. Najwięcej listów wysyłają dzieci z Wielkiej Brytanii, Japonii i oczywiście Polski. Wioskę świętego Mikołaja odwiedziło już wielu Polaków.
Świętego Mikołaja można odwiedzić także za pośrednictwem internetu. Strona jest przygotowana w języku fińskim i angielskim. Święty Mikołaj ma własny program radiowy i telewizyjny, także emitowany przez internet.
Siedziba Mikołaja to udany projekt promocyjny. Wioska świętego Mikołaja w Laponii jest turystycznym kompleksem handlowym, który zarabia niemałe pieniądze. Dzięki Mikołajowi władze Finlandii promują niezwykły region.
Czym Go przyjąć?
Każdy prawdziwy święty Mikołaj ma wystający brzuszek,
każdy święty Mikołaj to prawdziwy łakomczuszek.
Święty Mikołaj jest bardzo zapracowany. W okresie świąt nie ma czasu przygotować sobie jedzenia, dlatego przed zaśnięciem należy przygotować dla niego poczęstunek. Święty Mikołaj najbardziej lubi maślane ciasteczka, czekoladę i mleko lub kakao. Przygotowane smakołyki należy pozostawić na stole w kuchni na noc. Taki poczęstunek wzmocni świętego Mikołaja, a dom, w którym go poczęstowano, zapamięta jako gościnny i pełen ciepła.
Nie można zapominać o mikołajowych reniferach. Najlepiej przygotować dla nich wiązkę siana. Renifery uwielbiają także jabłka. Ich poczęstunek również można pozostawić w kuchni - święty Mikołaj zapewne im go zaniesie - albo na balkonie lub w ogrodzie - wtedy same go znajdą.
Warto zajrzeć
- Fundacja świętego Mikołaja
- Przystanek świętego Mikołaja w Drzewinie
- Kraina świętego Mikołaja w Kołacinku
- Orkiestra św. Mikołaja w Lublinie
- Szlakami Świętego Mikołaja
- Coś więcej o świętym Mikołaju
- List i video od Świętego Mikołaja
(Źródła: m.in. Wikipedia, Wikipedia EN, , Niedziela, American Antiquarian, 6sqft.com, History Blog, Coca-Cola, Culinary Lore)