banner

Uroczystości ku czci zmarłych mają odległy rodowód. Zdaniem wielu uczonych kościół nie tyle stworzył, co usankcjonował obchodzone od wieków przez wyznawców różnych religii święta ku czci zmarłych, nadając im chrześcijańską oprawę i formę oraz zamykając je w określone ramy czasowe, uniwersalne dla całej katolickiej Europy. Nie znaczy to jednak, że w czasach pogańskich właśnie początek listopada, czy szerzej - jesień, to okres szczególnie poświęcony zmarłym. Przeciwnie, dzięki zachowanym opisom wiadomo, że stosowne święta im poświęcone obchodzono praktycznie we wszystkich porach roku.

Wspomnienia nie jest wart,

kto Przodkom swym hołdu oddać nie chce.

Ty Przyjacielu śmiało wchodź,

złóż kwiat i pamięci zapal świecę.

DZIEŃ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

Dzień Wszystkich Świętych (łac. Sollemnitas Omnium Sanctorum) to w kościołach łacińskich uroczystość ku czci wszystkich chrześcijan, którzy osiągnęli stan zbawienia i przebywają w niebie, przypadająca corocznie na dzień 1 listopada, treściowo połączona z następującym po niej obchodem liturgicznym Dnia Zadusznego. W doktrynie kościoła katolickiego jest wyrazem wiary w obcowanie świętych i powszechne powołanie do świętości. Święto to jest uznawane i obchodzone przez część innych kościołów, w tym anglikański i wiele z luterańskich.

Uważa się, że uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się ze wspominania w jednym, wybranym dniu, wszystkich męczenników chrześcijańskich. Obchody takie, w różnych kościołach wschodnich prowincji Cesarstwa Rzymskiego, wprowadzano w IVw. Ich daty były zróżnicowane lokalnie, ale najczęściej przypadały w okresie Wielkanocy. Efrem Syryjczyk zanotował, że w połowie IVw, w Edessie, obchodzono wspomnienie wszystkich męczenników 13 maja. Według kalendarza z Nikomedii z IVw. przypadało ono na pierwszy piątek po Wielkanocy. Ten termin przyjął w Vw. kościół perski, zachował się on współcześnie w kalendarzu kościoła chaldejskiego.

Jan Chryzostom, biskup Konstantynopola, pisarz chrześcijański, uznawany za największego kaznodzieję kościoła Wschodu, doktor kościoła, święty kościoła katolickiego i prawosławnego, wspomniał na początku Vw., że w Konstantynopolu obchodzono laudację wszystkich męczenników chrześcijańskich, z całego świata, w pierwszą niedzielę po Zielonych Świątkach. Termin ten potwierdzają bizantyjskie kalendarze liturgiczne.

Najstarsze świadectwa przeniesienia do Rzymu bizantyjskiego zwyczaju wspominania wszystkich męczenników w pierwszą niedzielę po Zielonych Świątkach pochodzą z końca Vw. W VIw obchody te rozszerzono w Rzymie na wszystkich zmarłych, którzy osiągnęli stan zbawienia. Jednak pod koniec VIw papież Grzegorz Wielki wykreślił to wspomnienie z rzymskiego kalendarza liturgicznego.

Według części świadectw z VIIw. obchody ku czci wszystkich świętych przeniesiono na święto apostołów Piotra i Pawła w dniu 28 czerwca lub dzień następny po tym święcie. Inne świadectwa informują, że w VIIw. obchodzono wspomnienie wszystkich męczenników 13 maja, a dało temu terminowi początek przeniesienie w 610r. przez papieża Bonifacego IV relikwii najbardziej czczonych męczenników do Panteonu, starożytnej świątyni pogańskiej, którą otrzymał od cesarza i poświęcił tę budowlę na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników.

Świętowanie 1 listopada w Rzymie rozpoczęto najprawdopodobniej w 741r. Papież Grzegorz III ufundował wówczas oratorium (miejsce modlitwy) w Bazylice św. Piotra na Watykanie in honorem Salvatoris, sanctae Dei genitricis semperque virginis Mariae dominae nostrae, sanctorumque apostolorum, martyrum quoque et confessorum Christi, perfectorum iustorum, czyli ku czci Zbawiciela, Maryi, apostołów, męczenników i wyznawców. W dokumencie fundacyjnym papież polecił odprawiać w tym oratorium modlitwy do wszystkich świętych w dniu 1 listopada.

1 listopada wprowadzono w Rzymie najprawdopodobniej pod wpływem dawnego zwyczaju, występującego u Anglosasów i Franków. Liczne bowiem świadectwa z IXw. przekazują, że w Anglii i państwie Franków obchodzono 1 listopada uroczystość zwaną sollemnitas sanctissima. W związku z tym uważa się, że Wszystkich Świętych ma genezę przedchrześcijańską. Germanie oraz Celtowie organizowali jesienią uroczystości ku czci zmarłych, zwane Samhain. Niektórzy uczeni wiążą Wszystkich Świętych z obrzędowością celtycką, ponieważ rok kalendarzowy i obrzędowy Celtów rozpoczynał się w listopadzie.

W 835r. papież Grzegorz IV zwrócił się do cesarza Ludwika Pobożnego, aby ten wprowadził obowiązkowe obchody uroczystości sollemnitas sanctissima 1 listopada w całym cesarstwie.

W 935r. papież Jan XI wyznaczył na 1 listopada osobne święto ku czci Wszystkich Świętych, które miało obowiązywać w całym kościele. Wprowadził też wigilię tego święta. W 1475r. papież Sykstus IV ustanowił w dniu 1 listopada obowiązkową dla wszystkich wiernych uroczystość i dołączył do niej oktawę obchodów. Wigilia i oktawa zostały zniesione w 1955r. przez papieża Piusa XII.

Dzień Wszystkich Świętych jest często mylony z następnym (2 listopada), tzw. Dniem Zadusznym (Dniem Zmarłych) i dlatego w tym dniu przyjęło się czczenie zmarłych i chodzenie na groby.

Pierwszy dzień listopada jest w Polsce dniem wolnym od pracy, co powoduje, że wiele osób podróżuje nawet na wielkie odległości, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Ludzie odwiedzają cmentarze, aby ozdobić groby kwiatami, zapalić znicze i pomodlić się w intencji swoich zmarłych. To święto ma charakter religijny, głównie katolicki, ale dobrym zwyczajem obchodzi je także wiele osób innych wyznań albo nie wyznających żadnej religii. Jest to wyrazem pamięci oraz oddania czci i szacunku zmarłym.

Święto to było dniem wolnym również w czasach PRL-u, ale kładziono nacisk na świecki charakter i nazywano je Świętem Zmarłych, Dniem Zmarłych lub Dniem Zmarłych i Poległych. Nazwa ta utrwaliła się w świadomości wielu osób jako kościelna nazwa uroczystości liturgicznej: Wszyscy Święci.

Jednym z najdawniejszych kazań, spisanych w języku polskim, jest Kazanie na dzień Wszech Świętych (łac. In Die Omnium Sanctorum), które zachowało się w łacińskim kodeksie Biblioteki Kapitulnej w Pradze z połowy XVw. Tematem kazania jest fragment Ewangelii św. Mateusza (Mt 5,1-12, fragment Kazania na górze), który to tekst został umieszczony przed kazaniem. Anonimowy tekst jest być może kopią oryginału z ok. 1430r.

DZIEŃ ZADUSZNY

Dla tych,

którzy odeszli w nieznany świat,

płomień na wietrze

kołysze wiatr.

Dla nich tyle kwiatów

pod cmentarnym murem

i niebo jesienne u góry...

(D.Gellnerowa, Dla tych, którzy odeszli)

Zaduszki, Dzień Zaduszny lub Święto Zmarłych, a właściwie Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (łac. Commemoratio Omnium Fidelium Defunctorum) to w kościołach łacińskich obchód liturgiczny poświęcony zmarłym, przypadający corocznie na dzień 2 listopada, treściowo połączony z poprzedzającą go uroczystością Wszystkich Świętych. Zaduszki zbiegają się zazwyczaj z ludowymi uroczystościami ku czci zmarłych, wywodzącymi się z wierzeń pogańskich lub obrzędowości przedchrześcijańskiej.

W doktrynie kościoła katolickiego Dzień Zaduszny jest wyrazem przekonania o obcowaniu świętych, zmartwychwstaniu ciał, życiu wiecznym oraz skuteczności modlitwy wstawienniczej. W kościołach wschodnich podobne obchody odbywają się kilkukrotnie w ciągu roku, przede wszystkim w okresie Wielkanocy.

Dzień Zaduszny wywodzi się z praktyk pobożnościowych wczesnośredniowiecznych mnichów - nabożeństw odprawianych corocznie w różnych klasztorach za zmarłych współbraci. Już w początkach VIIw. Izydor z Sewilli zalecał odprawianie w klasztorach mszy za dusze zmarłych zakonników. Od IXw., podczas specjalnych nabożeństw w niektórych opactwach, zaczęto obejmowano intencjami modlitewnymi wszystkich zmarłych chrześcijan, nie tylko zakonników.

W 998r. Odylon, opat klasztoru benedyktyńskiego w Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych wyznaczył na 2 listopada dzień obowiązkowych modlitw za dusze - stąd nazwa "Zaduszki" - wszystkich wiernych zmarłych we własnym opactwie oraz wszystkich klasztorach, należących do kongregacji kluniackiej. Od benedyktynów kluniackich zwyczaj ten przejęły inne zakony, zwłaszcza cystersi oraz kartuzi.

W XIIIw. ta tradycja rozpowszechniła się w całym kościele katolickim. W 1311r., decyzją Stolicy Apostolskiej, wprowadzono Dzień Zaduszny do kalendarza oraz liturgii rzymskiej i stopniowo upowszechniono w całym kościele katolickim. W XIVw. zaczęto urządzać procesje na cmentarz do czterech stacji. Przy stacjach odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewano pieśni żałobne. Piąta stacja odbywała się już w kościele, po powrocie procesji z cmentarza.

W 1915r. papież Benedykt XV, na prośbę opata benedyktynów, zezwolił, aby tego dnia każdy kapłan mógł odprawić trzy msze: w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wiernych zmarłych i według intencji papieża.

W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć już w XIIw., kiedy wprowadzili go w swoich klasztorach polscy cystersi, co odnotował kalendarz opactwa w Lądzie. Najstarsza informacja o obchodzeniu Zaduszek poza klasztorami pochodzi z początków XIVw., z diecezji wrocławskiej pod rządami biskupa Henryka z Wierzbna. Z końcem XVw. tradycja była znana w całym kraju.

W polskim kościele katolickim Dzień Zaduszny ma rangę wspomnienia obowiązkowego, jako wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych.

Idą ku mnie tylko kalinami

po cierniach, po sinych jagodach,

umarli, znajomi, kochani.

Idą ku mnie tylko po szelestach,

między wichry zadyszane wplątani:

"Ty tu?! Ach, cóż za pogoda..."

Od szronów - brwi ich siwe,

młode rzęsy dziwnie ociężały...

I głaszczę ich, choć wiem, że - nieżywi...

znajomi... ci, których kochałam:

(...)

Młodzi, zamyśleni, zmarnowani,

idą ku mnie kalinami

znajomi... umarli... kochani.

(K. Iłłakowiczówna, Umarli... Znajomi... Kochani...)

Tu jest pamięć i tutaj świeczka.

Tutaj napis i kwiat pozostanie.

Ale zmarły gdzie indziej mieszka

na wieczne odpoczywanie.

(...)

Smutek to jest mrok po zmarłych tu,

ale dla nich są wysokie jasne światy.

Zapal świeczkę. Westchnij. Pacierz zmów.

Odejdź pełen jasności skrzydlatej.

(J. Kulmowa, W Zaduszki)

Uważa się, że obrzędowość Zaduszek ma genezę przedchrześcijańską. Germanie, Celtowie oraz Słowianie zachodni organizowali jesienią uroczystości ku czci zmarłych. Niektórzy uczeni wiążą dzień 2 listopada z obrzędowością celtycką, ponieważ rok kalendarzowy i obrzędowy Celtów rozpoczynał się w listopadzie. Na całym świecie zwyczaje zaduszkowe nawiązują do żałobnych uroczystości pogańskich, niekiedy z elementami obrzędowości przedchrześcijańskiej, dlatego niekiedy w nauce używa się pojęcia "zaduszki" dla świąt, uroczystości, obrzędów, ofiar czy modłów poświęconych zmarłym, obchodzonych na całym świecie i we wszystkich epokach.

Obrzędowość przedchrześcijańskich uroczystości ku czci zmarłych, w różnych społecznościach i kulturach, była świadectwem przekonania, że śmierć nie unicestwia człowieka całkowicie, a tylko zmienia jego sposób istnienia. Przybierało to najprzeróżniejsze formy wiary w życie pozagrobowe, aktywność pośmiertną dusz, a także możliwość powrotu zmarłych na ziemię. Obrzędy te były również przejawem kultu przodków, którzy mieli z zaświatów wpływać na ludzi żyjących, sprowadzać pomyślność lub nieszczęścia. Przez odpowiedni obrzęd można było zaspokoić potrzeby zmarłych, okazać im pamięć i szacunek oraz pozyskać ich przychylność.

W Zaduszki odwiedza się cmentarze, groby zmarłych z rodziny i uczestniczy się w mszach, modląc się w intencji zmarłych. Tego dnia istnieje tradycja zapalania świeczek czy zniczy na grobach zmarłych oraz składania kwiatów, wieńców lub też innego typu ozdób, mających być symbolem pamięci o tychże zmarłych. Tradycja stawiania zniczy na grobach wywodzi się z dawnego pogańskiego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach, wierzono bowiem, że ogrzeją one błąkające się po ziemi dusze. Jak twierdzi etnograf i antropolog kultury, dr Jan Witold Suliga: To nawiązanie do słów modlitwy "Niech światło wiekuiste im świeci". To rodzaj ofiary, symboliczny gest okazania pamięci. Dajemy zmarłym światło, by zbliżyli się do świata boskiego.

Obecnie groby odwiedza się raczej w dzień Wszystkich Świętych, który jest dniem wolnym od pracy.

Pamięć o zmarłych znajduje również bardziej świecki wyraz. Organizuje się zaduszkowe koncerty, wystawy i spektakle, poświęcone zmarłym artystom, wydaje okolicznościowe książki i czasopisma. Gazety drukują listy wybitnych, którzy odeszli w ciągu minionego roku, w radiu i telewizji nie brak audycji, w czasie których przypomina się sylwetki ludzi, których brak już wśród żywych.

Warto zajrzeć

DZIADY

Dziady to przedchrześcijański obrzęd zaduszny, którego istotą było "obcowanie żywych z umarłymi", a konkretnie nawiązywanie relacji z duszami przodków, zwanych dziadami, okresowo powracającymi do swych dawnych siedzib z czasów swojego życia. Celem działań obrzędowych było pozyskanie przychylności zmarłych, których uważano za opiekunów w sferze płodności i urodzaju. Nazwa "dziady" używana była w poszczególnych gwarach głównie na terenach Białorusi, Polesia, Rosji i Ukrainy, niekiedy także na obszarach pogranicznych, np. Podlasie, Obwód smoleński, Auksztota. Jednak pod różnymi innymi nazwami - pominki, przewody, radecznica, zaduszki - funkcjonowały bardzo zbliżone praktyki obrzędowe, powszechne wśród Słowian i Bałtów, a także w wielu kulturach europejskich, a nawet pozaeuropejskich.

W tradycji słowiańskiej święta zaduszne przypadały od trzech do sześciu razy w roku, w zależności od danego regionu. W Polsce najważniejsze obrzędy obchodzono: wiosną, w okolicach 2 maja, zależnie od faz księżyca oraz jesienią, w noc z 31 października na 1 listopada, będące niejakim przygotowaniem do jesiennego Święta żmarłych, obchodzonego w okolicach 2 listopada. Dr Jan Witold Suliga jesienną uroczystość ku czci zmarłych określa mianem Dziadów, zaś wiosenną - mianem Zaduszek, zaznaczając, iż Dziady były celebrowane bardzo "poważnie", bo miały swoje przeciwieństwo w postaci radosnych wiosennych Zaduszek.

W najbardziej pierwotnej formie obrzędu uroczystość nazywała się przypuszczalnie ucztą Kozła, w której przewodził Koźlarz, Guślarz poeta oraz kapłan. Przybywające na "ten świat" dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Podstawową formą obrzędową było karmienie i pojenie dusz, np. pieczywem, miodem, kaszą, jajkami, kutią i wódką, podczas specjalnych uczt, przygotowywanych przez krewnych zmarłego na cmentarzach, bezpośrednio na grobach. Charakterystycznym elementem tych uczt było to, iż spożywający zrzucali lub ulewali części potraw i napojów na grób z przeznaczeniem dla dusz zmarłych. Resztki potraw pozostawiano żebrakom.

Żebracy, których w wielu rejonach nazywano również dziadami, odgrywali szczególną rolę w obrzędach zadusznych. Ta zbieżność nazw nie była przypadkowa, ponieważ w wyobrażeniach ludowych wędrowni dziadowie - żebracy postrzegani byli jako postacie mediacyjne i łącznicy z "tamtym światem". Dlatego zwracano się do nich z prośbą o modlitwy za dusze zmarłych przodków, w zamian ofiarowując jedzenie, niekiedy specjalne pieczywo obrzędowe, przygotowywane na tę okazję lub datki pieniężne. Praktykowane w ramach obrzędów zadusznych przekazywanie jedzenia żebrakom interpretowane jest niekiedy jako forma karmienia dusz przodków, co potwierdza fakt, że w niektórych rejonach dawano im właśnie ulubione potrawy zmarłego.

Gdy uczta odbywała się w domu, wieczorem po powrocie z cmentarza gospodarz trzykrotnie obchodził chatę, niosąc przed sobą bochenek chleba, a usadowiona w oknie gospodyni wypowiadała rytualne słowa:

- Kto idzie?

- Sam Bóg - odpowiadał gospodarz.

- Co niesie?

- Boski dar.

Po tych formułkach gospodarz wchodził do izby, wraz z domownikami odmawiał modlitwę i wszyscy zasiadali do stołu. "Dziady", odwiedzające swe rodzinne domy, ugaszczano gorącym, parującym posiłkiem, przy czym nie mogło przy stole zabraknąć miejsca dla żadnego z przodków. Bywało, że podczas wieczerzy łyżka spadła pod stół. Zgromadzeni przy posiłku patrzyli wówczas na siebie z lękiem, ale i porozumiewawczo, wiedząc, że to święci porwali łyżkę z rąk, nie trzeba jej podnosić, niechaj oni jedzą, skoro są głodni. A jeśli ktoś niewtajemniczony sięgał ręką pod blat, to powinien był na miejsce łyżki położyć kawałek chleba. Przed udaniem się na spoczynek rodzina raz jeszcze klękała do modlitwy w świętym kącie izby. Po raz ostatni tego dnia odmawiano modlitwy za zmarłych przodków. Gospodynie zamiatały izby, słały białe ręczniki albo obrusy na stołach i kładły chleb, sól i nóż, aby zmarli odwiedzający w tę noc chałupę nie odeszli głodni.

Słowianie wierzyli, że pewna część zmarłych zazdrości żywym pozostawania na ziemi. Składane dary były swego rodzaju formą przekupstwa. Daremne to jednak były zabiegi! Świat duchów wkraczał w świat żywych na każdym kroku. "Dziady" zajmowały najświetniejszy kąt izby, chowały się w blacie stołu, domagając się dla siebie szacunku. Stąd też uderzenie pięścią w stół było uważane za rzecz gorszącą, ale w razie zagrożenia gospodarz stukał palcem w spód stołu, budząc w ten sposób czujność "dziadów" i prosząc je o ochronę przed nieszczęściami.

W niektórych rejonach przodkom należało zapewnić także możliwość wykąpania się - na tę okoliczność przygotowywano saunę - i ogrzania. Ten ostatni warunek spełniano rozpalając ogniska, których funkcja tłumaczona jest niekiedy inaczej. Miały one oświetlać drogę wędrującym duszom tak, by nie zabłądziły i mogły spędzić tę noc wśród bliskich. Początkowo zapalano ogniska na rozstajnych drogach, aby wskazywały kierunek wędrującym duszom. Przy tych stosach zziębnięte dusze mogły się też ogrzać. Od XVI/XVIIw. ogniska te zaczęto palić na cmentarzach. Pozostałością tego zwyczaju są współczesne znicze, zapalane na grobach.

Ogień, zwłaszcza ten rozpalany na rozstajnych drogach, mógł mieć jednak również inne znaczenie. Chodziło o to, by uniemożliwić wyjście na świat demonom, czyli duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójcom, topielcom itp., które - jak wierzono - przejawiały w tym okresie wyjątkową aktywność. W pewnych regionach Polski, np. na Podhalu, w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono.

Podczas tego święta obowiązywały liczne zakazy, dotyczące wykonywania różnych prac i czynności, które mogłyby zakłócić spokój przebywających na ziemi dusz, znieważyć je czy wręcz zagrozić im. Zakazywano m.in. klepania masła, deptania kapusty, maglowania, cięcia sieczki, głośnych zachowań przy stole i nagłego wstawania, co mogłoby wystraszyć dusze, sprzątania ze stołu po wieczerzy, żeby dusze mogły się pożywić, spluwania, wylewania pomyj przez okno, aby nie oblać przebywających tam dusz, palenia w piecu - tą drogą, jak wierzono, dusze niekiedy dostawały się do domu, a także szycia, tkania lub przędzenia, żeby nie przyszyć lub uwiązać duszy, która nie mogłaby wrócić na "tamten świat".

W związku z ekspansją chrześcijaństwa lokalne, miejscowe zwyczaje tzw. pogańskiego pochodzenia były sukcesywnie zakazywane. Ostatecznie jednak to, czego nie udało się wyprzeć nawet surowymi zakazami, było adaptowane lub zastępowane znanymi dziś formami. Stąd właśnie uważa się, że współczesnym odpowiednikiem Dziadów są dzisiejsze Zaduszki, obchodzone 2 listopada.

Ludowy obrzęd Dziadów stał się inspiracją do II części Dziadów Adama Mickiewicza, których centralnym motywem są sceny wzywania dusz podczas wiejskiego zgromadzenia, odbywającego się w opuszczonej kaplicy na cmentarzu. Obrzędowi przewodniczy Guślarz (Koźlarz, Huslar), wygłaszający rytualne formuły i przywołujący dusze zmarłych przebywające w czyśćcu. Mają one powiedzieć, czego potrzeba im do osiągnięcia zbawienia i posilić się przeniesionymi dla nich potrawami.

Badania etnologiczne oraz literaturoznawcze wskazują jednoznacznie, że w utworze Mickiewicza występuje stylizacja. Autor zaczerpnął z folkloru białoruskiego liczne elementy, poddał je artystycznej obróbce i stworzył oryginalny obraz. W rzeczywistości obrzędy Dziadów odbywały się za czasów chrześcijańskich albo w domach, albo na cmentarzach przy grobach przodków lub też w miejscach związanych archetypowo, a często również i lokalizacyjnie z dawnymi ośrodkami kultu - na wzgórzach, wzniesieniach, pod świętymi drzewami, w miejscach uważanych za święte, czasem rzeczywiście przy kaplicach, które często były budowane na dawnych miejscach kultu pogańskiego. Mickiewiczowskie nawiązania do terminów "czyściec" i "zbawienie" są wynikiem połączenia zwyczajów pogańskich z chrześcijańskimi.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Gdzieniegdzie praktykowano zwyczaj karmienia dusz zmarłych, przybyłych w tym dniu z zaświatów na ziemię. W tym celu zostawiano na stole chleb z masłem lub cały obiad. Jeszcze w latach 30. XXw. znane były dość powszechnie specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim i żebrakom (stąd nazwa "Dziady"), zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych, a pierwotnie przeznaczone dla dusz. Chleb, w zależności od regionu, posiadał swoją nazwę, np. "powałka", "petryczka", "zaduszka" lub "chleb Umarłych".

Jednym z przykładów zachowania się i przenikania Dziadów z chrześcijaństwem jest obrzęd, jaki występował do początków XXw. w rejonie latowickim. Sprzyjała temu pewna izolacja od większych skupisk ludzkich oraz odległość od lokalnej parafii. Podobne sytuacje, gdy dawne obrzędy zachowały ciągłość mimo przyjęcia chrześcijaństwa, także przy częściowej zmianie charakteru obrzędowości, miały miejsce także w Puszczy Kozienickiej, Bojkowszczyźnie i Ukraińskim Polesiu.

Dziady w rejonie latowickim rozpoczynały się 2 listopada uroczystą modlitwą w starej, niezamieszkanej chacie, a następnie odprawiano je w konkretnych, uznanych za magiczne miejscach, m.in. na miejscowym uroczysku, gdzie wg lokalnej tradycji w dawnych wiekach znajdowało się miejsce cmentarne. W centralnym miejscu obrzędu palono ogień, na prowadzącego obrzęd wybierano starca i ubranego w białą szatę guślarza. Wywoływali oni kolejno dusze zmarłych i karmili odrobinami postnego jadła namaczanego mlekiem i miodem, jako że wierzono, że właśnie tego dnia zmarli wracają, by się pożywić oraz także w to, że dusze trwają w zaświatach, dopóki trwa pamięć o nich. Obowiązywała także zasada ciszy na obrzędzie oraz chusty okrywające twarze uczestników, spojrzenia mogły spowodować porwanie przez dusze w zaświaty. Obrzęd kończył się zawsze przed północą.

Do dnia dzisiejszego na terenach wschodniej Polski, Białorusi, Ukrainy i części Rosji kultywowane jest wynoszenie symbolicznego jadła, w symbolicznych dwójniakach, na groby zmarłych. Dziady kultywuje też większość współczesnych słowiańskich ruchów neopogańskich (rodzimowierczych), zwykle pod nazwą Święta Przodków. W Krakowie co roku odbywa się tradycyjne Święto Rękawki (Rękawka), bezpośrednio związane z pradawnym zwyczajem wiosennego święta przodków.

ŚWIĘTO ZMARŁYCH NA ŚWIECIE
Niemcy

Sposób obchodzenia dnia Wszystkich Świętych różni się w zależności od regionu. Najwięcej osób odwiedza groby zmarłych na południu kraju, a więc w landach, gdzie dominującą religią jest rzymski katolicyzm. W części regionów święto jest dniem ustawowo wolnym od pracy. Większość wiernych przynosi na cmentarze kwiaty i zapala znicze na grobach.

W innych landach święto nie jest zbyt popularne. W Berlinie jest 320 tys. katolików, czyli niespełna 9% wszystkich mieszkańców, więc 1 listopada na cmentarzach raczej nie ma tłumów.

Francja

Dzień Wszystkich Świętych jest podobnie jak w Polsce obchodzone 1 listopada i jest także dniem wolnym od pracy. Nazywane jest jako La Toussaint. Tego dnia odwiedzanie są groby bliskich, składane są kwiaty oraz wieńce, ale nie ma zwyczaju zapalania zniczy. Czasem na grobach zostawia się male marmurowe tabliczki z dedykacją. Tego dnia tłumy odwiedzających można spotkać na słynnym cmentarzu Pere-Lachaise, m.in. przy grobach Jima Morrisona czy Fryderyka Chopina.

Hiszpania

Na grobach zamiast zniczy zapala się elektryczne lampki. Cmentarze odwiedzają przede wszystkim starsze osoby ubrane na czarno. W niektórych miejscach kraju rozpala się ogniska, które mają wskazywać zmarłym drogę do domu i przy których piecze się jadalne kasztany. W Walencji dzień przed Zaduszkami tradycyjnie zapala się w domach świece. W niektórych rejonach Galicji na cmentarzu zjada się pierogi. Niedaleko miasta Teruel do dziś przetrwał zwyczaj napychania się jedzeniem, aby złe duchy miały mniej miejsca do rozgoszczenia się w ciele. Chroniąc się przed demonami, mieszkańcy wykładają drogę do sypialni pieczonymi kasztanami, pieką ciastka i polecają się opiece świętego.

Słowacja

W zaduszkowa noc zostawia się na stole chleb lub inne potrawy. Ludzie chcą w ten sposób uczcić zmarłych, którzy w tym czasie przychodzą do domu. Dekorują groby matami i zapalają świeczki. Kto nie może iść na cmentarz, zapala w domu po jednej świeczce dla każdego zmarłego z rodziny.

Bułgaria

Bułgaria to kraj prawosławny, w którym nie obchodzi się Wszystkich Świętych. Zmarli wspominani są podczas Zaduszek Archanielskich (bułg. Archangelska Zadoushnitsa), które przypadają w sobotę poprzedzającą 8 listopada. To święto, podczas którego czci się pamięć żołnierzy, poległych za ojczyznę. Na cmentarzach wojskowych i przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Sofii składane są wieńce. Bułgarzy również odwiedzają groby bliskich, na których zapalają świece i polewają je czerwonym winem, symbolizującym krew Chrystusa. Mogą też wypić wino na cmentarzu - jeden kieliszek, ale nie z butelki, którą polewali nagrobek. Wyznawcy prawosławia obchodzą dni zaduszne kilka razy w roku. Jednym z nich są te, nazywane Zaduszkami Czereśniowymi, obchodzone w ostatnią sobotę przed Zielonymi Świątkami. Na cmentarz przynosi się czereśnie, gotowane zboża oraz chleb.

Gruzja

W Gruzji cmentarze wyglądają nieco odmiennie niż w Polsce, mianowicie zamiast nagrobków stawiane są obrazy z podobizną zmarłego i wino. Przy każdym gruzińskim grobie znajduje się malutki stolik z obowiązkową butelką wina. Nie powinno się bowiem odchodzić z cmentarza bez wypicia za zdrowie zmarłego. Gruzini często przychodzą w rocznicę śmierci bliskich, urządzając na cmentarzu pikniki. Najistotniejszym okresem czczenia zmarłych jest jednak Wielkanoc. Data obchodzenia Święta Zmarłych przypada w Wielki Poniedziałek. Wtedy to cmentarze wypełniają się rodzinami, koszami z jedzeniem i oczywiście winem, którym oblewa się również groby. Ważnym momentem jest też delikatne rzucanie jaj w miejsce odpoczynku zmarłych i wzniesienie kolejnego toastu, którego nie może zabraknąć.

Rosja
Chiny

W Chinach święto zmarłych celebrowane jest dwukrotnie.

Qingmingjie (chin. pinyin Qīngmíngjié, dosł. Święto Czyste i Jasne) to tradycyjne chińskie święto zmarłych, jedno z najważniejszych świąt w chińskim kalendarzu. Obchodzone jest 106 dnia po zimowym przesileniu, w końcu drugiego lub na początku trzeciego miesiąca.

Zgodnie z chińskimi wierzeniami, tułające się po śmierci dusze mają takie same potrzeby jak żywi ludzie. Odczuwają głód, zimno i pragnienie. Niedogodności życia pozagrobowego można jednak złagodzić poprzez odpowiednie rytuały.

Przed świętem Qingmingjie uprząta się groby, grabi z nich liście i pieli chwasty. W dniu święta przy grobie zbiera się cała rodzina. Najstarszy członek rodziny zapala ustawione przy grobie świeczniki i trociczki (pręcik lub stożek wykonany z wonnej masy, używany jako kadzidło), a przed kamieniem grobowym umieszczana jest miska z rytualnym posiłkiem dla zmarłych. Następnie pali się polane winem papierowe pieniądze i odpala petardy. Wszyscy członkowie rodziny, od najstarszego do najmłodszego, składają hołd zmarłym, bijąc trzykrotnie czołem o ziemię. Symboliczne ofiary składane są także okolicznym bóstwom i błąkającym się w pobliżu, nieznanym duchom. Nakarmione dusze sprzyjają odtąd ludziom i nie prześladują ich.

Z kolei Święto Duchów (chin. pinyin zhōngyuánjié) według chińskiego kalendarza przypada na piętnasty dzień siódmego miesiąca. Według chińskiej tradycji siódmy miesiąc to Miesiąc Duchów, w którym duchy na 30 dni przybywają z zaświatów i odwiedzają żyjących. Zgodnie z podaniami ludowymi Święto Duchów zostało ustanowione przez taoistycznego mnicha Bukonga, żyjącego w VIIIw.

Obchody Święta Duchów urządzane są na cmentarzach, a także w prywatnych domach. Powszechne jest puszczanie na wodę małych trzcinowych łódek z lampionami, które mają wyznaczać kierunek zagubionym duchom. Do tradycyjnych rytuałów należy też palenie przed tabliczkami przodków papierowych imitacji pieniędzy, odzieży i innych przedmiotów codziennego użytku.

Filipiny

Święto Zmarłych, znane jako Araw ng mga patay, Todos Los Santos czy Undas, obchodzone jest 1 listopada i jest dniem wolnym od pracy. W dzień uroczystości rodziny wspominają swoich zmarłych przodków. Filipińczycy udają się na cmentarze, odwiedzają groby swoich bliskich, składają na nich zapalone świece, kwiaty i pożywienie. Niektórzy dekorują groby barwnymi ozdobami, balonami. Wiele filipińskich rodzin spędza na cmentarzu cały dzień, a zdarza się także, że biesiadują przy grobach całą noc. W niektórych regionach grupa ludzi, zwana pangangaluluwa, wędruje od domu do domu grając i śpiewając w imieniu tych, których nie ma wśród żywych. Proszą o jałmużnę oraz modlitwę w intencji zmarłych. Ten rodzaj obrzędów stał się na Filipinach bardzo popularny.

Indonezja

Na indonezyjskiej wyspie Celebes, zamieszkałej przez grupą etniczną Toradżów, kult śmierci jest niezwykle ważnym elementem życia tego ludu i śmiało można powiedzieć, że najważniejszym momentem w "życiu" Toradża jest jego śmierć i przygotowanie pogrzebu.

Od momentu śmierci do ceremonii żegnającej zmarłego może upłynąć nawet kilka lat, Toradżowie czekają bowiem na odpowiednie fundusze, a w trakcie tego czasu traktują zmarłego bliskiego jak chorego. Myją go, czeszą, golą, balsamują, ubierają, zachowując się, jakby nic nadzwyczajnego nie miało miejsca. Pogrzeb zaczyna się dopiero, gdy rodzina jest w stanie sfinansować zakup zwierząt ofiarnych, które mają przeprowadzić zmarłego w zaświaty. Im rodzina jest zamożniejsza, tym więcej złoży ofiar, a bawół, który jest najczęściej ubijany w tym celu, nie należy do tanich zwierząt. Rodziny bowiem wierzą silnie, że zmarły nie opuści ich, gdy zapewnią mu bezpieczne i godne przejście na tamten świat.

Noc poprzedzająca pochówek jest najważniejsza. Zmarły "siada" ze wszystkimi członkami rodziny do stołu na ostatni posiłek, a podczas tego wieczoru odbywają się tańce rytualne oraz śpiewane są pieśni badong, pomagające doprowadzić zmarłego do Puya, miejsca spoczynku dusz. Po złożeniu ofiar i powieszeniu rogów bawolich nad domem rodzinnym dochodzi do pochówku, który najczęściej odbywa się w grocie, chociaż Toradżowie stosują wciąż groby wiszące na skałach.

W trakcie ceremonii pożegnalnej Toradżowie czczą Pana Podziemi Pong Lalondonga, chociaż lud ten uznawany jest również za chrześcijański. Przelewają krew zwierząt ku jego czci, po czym zbliżają się do punktu głównego ceremonii: ostatniego spaceru zmarłego po swojej wiosce. Procesja jest niezwykle barwna, a poza bawołami i zmarłym, ubranym w piękne szaty, pojawiają się również figury, zwane tau tau (tau - człowiek, tau tau - ludzie lub statua), wykonane z drewna lub bambusa. Tau tau to przedstawiciele zmarłego, stale strzegący grobowców i chroniący żyjących.

Japonia

Buddyjskie święto, podczas którego wspomina się zmarłych, nazywa się urabon(e) (Festiwal (Święta) Bon, Święto Zmarłych, Święto Lampionów, od sanskr. ullambana - powieszenie głową w dół) lub w skróconej formie O-bon (Słowo bon jest skrótem od urabon, o- pełni funkcję przedrostka grzecznościowego).

Za początek obrzędów uważa się ofiary, złożone przez ucznia Buddy o imieniu Mokuren Sonja (sanskr. Maudgalyayana), mające uchronić jego zmarłą matkę od mąk piekielnych. Dzięki swojej mocy widział jej cierpienia i był bardzo nieszczęśliwy z tego powodu. Budda przykazał mu zatem przynieść dary dla mnichów. Kiedy uczeń to uczynił, jego matka została uwolniona od cierpień. Z radości zaczął tańczyć i stąd wziął się taniec bon-odori.

W Japonii obrzędy urabon pojawiły się w 606r. Od 733r. były dorocznym świętem dworskim. Zostały również zaadaptowane przez wyznawców shintō (tradycyjna religia Japonii oparta na mitologii japońskiej). Od okresu Edo (1603-1868) zaczęły się ujednolicać.

Obecnie urabon jest w Japonii powszechnie obchodzonym świętem, w okresie od połowy lipca do połowy sierpnia, przez 2 do 5 dni, najczęściej od 13 do 16 sierpnia. Na te święta Japończycy często biorą urlopy i wracają w rodzinne strony. Odwiedzają i porządkują groby rodzinne i składają na nich ofiary. Zwyczaj ten przekształcił się w święta jednoczenia rodziny.

Według wierzeń Japończyków, w czasie urabon duchy przodków powracają na Ziemię, aby odwiedzić swoich krewnych. Pierwszej nocy obchodów na progach domów ustawiane są latarnie, tzw. mukaebi, czyli "ognie powitalne". W wielu regionach wykorzystuje się także różne symboliczne przedmioty, które mają powitać, a później pożegnać zmarłych. Na domowych ołtarzykach buddyjskich butsudan czekają na zmarłych ofiary z owoców i ryżu. Zapalane są lampiony bon-dōrō i pochodnie przed domami. W miastach, dzielnicach i osiedlach odbywają się lokalne festiwale, połączone z tradycyjnymi tańcami - bon-odori, których kroki są różne dla poszczególnych rejonów kraju. Pod koniec święta na rzeki, jeziora i morza puszcza się lampiony tōrō-nagashi, aby zaprowadziły dusze zmarłych z powrotem do ich krainy.

W Kioto momentem kulminacyjnym celebrowania obrzędów jest zapalenie ognisk Gozan-no okuri-bi w dniu 16 sierpnia na otaczających miasto pięciu wzgórzach. Ogniska są ułożone w kształty chińskich znaków.

Gwatemala

W Gwatemali także obserwuje się obecność religii chrześcijańskiej połączonej z pogańskimi obrzędami, sięgającymi czasów prehistorycznych. W porównaniu z innymi krajami obchody te trwają tutaj wyjątkowo długo, bo od 21 października do 2 listopada. Najważniejszym dniem jest dzień Wszystkich Świętych, który słynie z barriletes gigantes - gigantycznych, pięknie zdobionych latawców z bambusa i bibuły. Te kolorowe dzieła sztuki, sięgające nawet do 20m średnicy, wznoszą się ku niebu, niosąc wiadomości zmarłym. Latawce mają często wypisane sentencje, a nierzadko też do ich sznurków przyczepiane są listy. Zwykle wznoszą się w powietrze dzięki staraniom kilkunastu mężczyzn, a będąc już na dużej wysokości, bardzo często zostają zniszczone przez silne wiatry, co rozumiane jest jako metafora kruchości życia ludzkiego.

Ekwador

Zmarłych wspomina się głównie przy suto zastawionym stole. Rodziny zasiadają do wspólnego biesiadowania z tradycyjnymi potrawami. Jedzą m.in. chleb guagua, który ma kształt dziecka oraz piją colada morada, napój z fioletowej kukurydzy, jeżyn i innych owoców. Niektóre społeczności, jak np. Indianie, są wierne tradycji odwiedzana swoich bliskich przodków przy grobach. Przynoszą im w ofierze ich ulubione potrawy. Ponadto istnieje przekonanie, że dopiero kiedy zmarli najedzą się do syta, żywi mogą rozpocząć posiłek. W niektórych regionach przy grobach można zauważyć ludzi grających w kości (juego del Piruruy). Należy jednak zaznaczyć, że nie jest to traktowane jako rozrywka, ale forma porozumiewania się ze zmarłymi. Każdy wyrzucony numer odczytywany jest jako potrzeby lub zarzuty.

Boliwia

Obrzędy, ocalałe po wprowadzeniu przez Hiszpanię religii chrześcijańskiej, zaskakują swoją egzotyką.

Z okazji Wszystkich Świętych Indianie przygotowują specjalne chlebki umarłych w kształcie ludzi i zwierząt, symbolizujące przybywające w odwiedziny dusze. Wszystkie wypiekane postaci pełnią znaczącą rolę. Wedle wierzeń Indian Aymara koniki pomagają duszom przemieszczać się, a lamy i orły dbają o to, by wszystkie dary, złożone przez krewnych zmarłych, zostały bezpiecznie dostarczone i przekazane bogom. Są też obecne chlebowe słońca, czyli wyobrażenie czczonej od wieków istoty boskiej, która jest identyfikowana z życiodajnym Słońcem oraz gwiazdy i Księżyc, które mają wspierać dusze, oświetlając im drogę. Ważne są również wypiekane drabiny, bez których duchy nie zeszłyby na ziemię i kukurydziane łodzie, w których dusze przemierzają jezioro umarłych. Gospodynie mają zatem mnóstwo pracy, a 1 listopada wszystkie chlebki muszą być już gotowe i poukładane na stole w głównej izbie domu.

Na zdobionych obrusach, tuż obok symbolicznych kukurydzianych wypieków nie może zabraknąć liści koki, alkoholu, słodyczy, kwiatów, świec ani papierosów. Kładzione na stole produkty to ulubione smakołyki zmarłego.

Tradycją jest też rozkładanie długich łodyg trzciny cukrowej w każdym rogu stołu, aby ochronić dusze przed deszczem i słońcem, a które w razie ciężkiej wędrówki posłużyć mogą również jako laski. Goście z zaświatów przybywają do swoich bliskich w samo południe, są ciepło witani i zapraszani na obfity poczęstunek.

Indianie wierzą, że życie człowieka to zaledwie jeden etap jego istnienia, śmierć jest zatem formą przejścia i wyruszenia w długą podróż.

Kolejna ciekawa boliwijska tradycja związana jest z obchodzonym 8 listopada Świętem Czaszek. Panuje przekonanie, że czaszek zmarłych bliskich krewnych nie powinno się chować z resztą ciała, lecz przechowywać w domu w celu sprowadzenia na rodzinę szczęścia. Raz do roku Boliwijczycy zgodnie z tradycją troszczą się o czaszki w wyjątkowy sposób, między innymi zabierając je na spacer na cmentarz i zadowalając zmarłego, zakładając mu kapelusz, skraplając alkoholem czy wkładając w zęby cygaro...

Meksyk

Dzień Zmarłych (hiszp. Día de los Muertos) to najstarsze religijno - etniczne święto meksykańskie, czczące pozagrobowe życie zmarłych i więzy rodzinne. Obchodzone jest w wigilię święta (1 listopada) i 2 listopada, w powiązaniu z katolickimi świętami Wszystkich Świętych (hiszp. Todos los Santos) i Zaduszek (hiszp. Día de los Fieles Difuntos), jednak wywodzi się w formie pierwotnej z epoki prekolumbijskiej, tradycji o wieku szacowanym na 3000 lat.

W 2003r. obchody Dnia Zmarłych zostały proklamowane Arcydziełem Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości, a w 2008r. wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

W indiańskiej Ameryce również istniała tradycja celebrowania święta zmarłych w sposób radosny, jako spotkanie z bliskimi, którzy odeszli. Poprzez wyśmianie, trywializację indiańskie ludy chciały oswoić to, czego bały się najbardziej - śmierć.

Początki Dnia Zmarłych w Meksyku wywodzą się z tradycji ludów Ameryki Centralnej, takich jak Aztekowie, Majowie, Taraskowie (Purépecha), Nahua i Totonakowie. Kult przodków w tych kulturach ma co najmniej 3000 lat. W epoce prekolumbijskiej nagminnie kolekcjonowano tu czaszki jako trofea wojenne i wystawiano je na pokaz podczas rytuałów, symbolizujących życie i śmierć.

Festiwal, z którego wywodzi się obecny Dzień Zmarłych, odbywał się podczas 9-go miesiąca kalendarza słonecznego Xiuhpohualli Azteków, miesiąca zwanego Tlaxochimaco (narodziny kwiatów), wypadając na początek sierpnia, a trwał przez cały miesiąc. Święto zbiegało się w czasie z zakończeniem cyklu uprawy kukurydzy, dyni, grochu i fasoli. Stąd wywodzi się zwyczaj oferowania tych płodów w postaci przygotowanych dań jako poczęstunku na ołtarzu, poświęconym zmarłym lub bogom opiekującym się rodziną. Festiwal był w gestii bogini Mictecacíhuatl, żony boga Mictlantecuhtli, Władcy Krainy Zmarłych, znanej jako "Królowa Śmierci". Obchody skupiały się, podobnie jak i dziś, na czci dzieci i drogich bliskich, którzy odeszli.

W XVIw. nowo przybyli konkwistadorzy z Hiszpanii, oburzeni pogańskimi praktykami kulturowymi miejscowych ludów, mając na celu nawrócenie miejscowej społeczności na katolicyzm, przesunęli datę letniego festiwalu na początek listopada, zbieżnie z Dniami Wszystkich Świętych i Zadusznym, według obowiązującego w Hiszpanii kalendarza kościelnego. Hiszpańskie obrządki pomieszano z tematycznie podobnymi tubylczymi obrządkami prekolumbijczyków, pozwalając Indianom kontynuować ich tradycje, w ten sposób poczynając dzisiejszy Dzień Zmarłych w Meksyku.

Święto ma formę wesołej zabawy. Meksykańska tradycja Dnia Zmarłych, w przeciwieństwie do Halloween, jest pozbawiona elementu grozy, a nawet smutku, stanowiąc czas hucznych zabaw i biesiad dla wszystkich członków rodziny, w tym żywych i zmarłych. Dzień ten jest radosną okazją, bowiem zmarli nadal egzystują, a ich dusze, wywołane i naprowadzone pąkami aksamitek, współucztują, ciesząc się w towarzystwie swoich świętujących rodzin.

Święto jest obchodzone głównie w Meksyku i Ameryce Centralnej, lecz zakorzeniło się również w wielu miejscowościach w USA i gdziekolwiek osiedlili się Meksykanie i emigranci z Ameryki Centralnej. Dodatkowo święto to przeszczepiło się do tak egzotycznych lokalizacji, jak Praga czy nowozelandzki Wellington jako alternatywa do miejscowych obchodów świąt o podobnej tematyce, lecz o innym nastroju lub reakcji na skomercjalizowane Halloween. Obchody poza Meksykiem, a szerzej, Ameryką Centralną, niekoniecznie odzwierciedlają tradycyjne elementy. Podobnie do sytuacji z Halloween, zachodzi tu sporo dowolnej interpretacji o charakterze artystyczno - rozrywkowym.

27 i 28 października w domach rozpoczyna się wielkie sprzątanie, Meksykanie wierzą bowiem, że w najbliższych dniach przybędą na ziemię dusze zmarłych i należy ich godnie przywitać.

Według tradycji dusze dzieci powracają na cmentarze podczas odwiedzin wykonanych przez ich rodziny 1 listopada, a dusze dorosłych - 2 listopada.

Podczas 1 i 2 listopada rodziny zazwyczaj doprowadzają do porządku i dekorują kwiatami groby bliskich wymyślnymi wieńcami z róż, słoneczników, jak i innymi kwiatami, lecz najważniejszym jest tu rodzima meksykańska aksamitka wzniesiona (hiszp. Cempaxóchitl, Cempasúchil lub Cempazúchil - Tagetes Erecta, turek), hodowana przez prekolumbijskich Azteków, zwana w Meksyku Kwiatem Zmarłych (hiszp. Flor de Muertos). Nazwa Cempaxóchitl jest stosowaną hiszpańską transkrypcją nazwy kwiatu w języku nahuatl, a Zempoalxochitl - transkrypcją angielską (dosł. dwadzieścia kwiatów). Aksamitce tej przypisuje się moc wzywania i prowadzenia dusz osób zmarłych do ołtarzy ku ich czci.

W przypadku niemożności złożenia odwiedzin u grobu, z powodu jego braku czy z powodu przemieszczenia się rodziny z dala od rodzinnego cmentarza, w przeddzień święta wznosi się ołtarze w domach o specyficznym i detalicznym składzie rytualnych ofiar (hiszp. Ofrenda, l.mn. Ofrendas). Są to m.in. chleb zmarłych oraz potrawy, charakterystyczne dla kuchni meksykańskiej.

Chleb zmarłych (hiszp. pan de muerto) jest specjalnym wypiekiem ze słodkiego ciasta z jajkiem, o przeróżnym kształcie, od prostych, zaokrąglonych bułek do czaszkopodobnych, poprzez figurki zajączków z piszczelami, pokrytych lukrem.

Z potraw najczęściej pojawiają się indyk lub kurczak w pikantnym sosie czekoladowym mole, tamales (jęz. nahuatl tamalli - zawinięty), składające się z nadziewanego ciasta z mąki kukurydzianej, gotowane na parze po uprzednim owinięciu liściem z kolby kukurydzy czy specjalnie przygotowana wieprzowina.

Poczęstunek z okazji Święta Zmarłych tradycyjnie zawiera ludzkie czaszki, zrobione z cukru (hiszp. Calaveras de Dulce), często doprawione tequillą, czekoladą czy szarłatem wyniosłym (amarantem - roślina), opatrzone imionami zmarłych, jak i czasami imionami osób nadal żyjących, jako niewinny dowcip w istocie nieobrażający takiego "zmarłego". Są one wspólnie spożywane przez rodzinę i przyjaciół.

Pierwszymi gośćmi z zaświatów są dusze zmarłych dzieci, zwane "aniołkami". Dla nich stawia się na stołach to, co najbardziej kochały: czekoladę, słodki napój z kukurydzy (atole), słodycze, a nawet zabawki.

Drugiego dnia "aniołki" odchodzą, a przybywają dusze dorosłych. Na stole pojawia się to, co oni lubili za życia. Nie może również zabraknąć papierosów czy cygar oraz alkoholu - mezcal, tequila czy pulque.

Zestaw Ofrendas jest umieszczany przy portretach zmarłych, otoczonych zapalonymi woskowymi świeczkami zwanymi Veladora.

Ołtarze na cześć zmarłych bywają tak różne, jak wyobraźnia na to pozwala, jednak wszystkie zawierają elementy kultury prekolumbijskiej i hiszpańskiej. Tworzą one niepowtarzalną tradycję, która jest przekazywana z pokolenia na pokolenie i dlatego UNESCO uznało ją za niepisane dziedzictwo ludzkości.

Już na początku października pojawiają się wszędzie symbole śmierci, ale nie są one wyrazem smutku i przygnębienia. Chętni mogą sprawić sobie otwartą trumienkę z "aktem zgonu", że nieboszczyk zmarł z rozpusty (hiszp. de vicio) lub z miłości (hiszp. de amor).

Litografie, przeważnie rylca meksykańskiego rysownika i mistrza litografii, José Posada Guadelupe (1852-1913), mimo że niewykonane specjalnie z okazji Dnia Zmarłych, jednak tradycyjnie są kojarzone z tym świętem z uwagi na cechujące je aluzje do personifikacji śmierci, np. spopularyzowana przez artystę wizja postaci bogini Mictecacíhuatl - la Catrina.

Meksykanin płacze w obliczu śmierci, ale również żartuje i śmieje się z niej, obraca ją w zabawę. Ośmiesza ją przysłowiami i wierszami, poświęconymi żyjącym kolegom, przyjaciołom, rodzinie i osobom publicznym, nadając jej głębszy sens, nie ograniczający się tylko do płaczu i bólu.

Czaszeczki (hiszp. Calaveritas), znane również pod mianem "rymowanek" (hiszp. Rimas), to krótkie, zazwyczaj czterowierszowe, satyryczne skecze o ludzkich czaszkach lub ryciny (litografie) czaszek czy wykwintnie poprzebieranych ludzkich szkieletów itp.

Rimas to specyficzne wiersze, w których personifikacja śmierci szydzi sobie z charakterystycznych lub wyolbrzymionych cech ludzi obecnie żyjących. Przyjęło się żartować w ten sposób m.in. z ludzi u władzy, polityków. Śmierć przybiera osobowość czy karykaturę danej żyjącej osoby i prawi rymowanki zza grobu, czyli już pośmiertnie.

Obchody święta zmarłych w Meksyku sprzyjają jednoczeniu rodzin, które spotykają się przy ozdabianiu ołtarza, czyszczeniu nagrobków na cmentarzach i przygotowaniu poczęstunku. Wspominają razem tych, którzy odeszli, opowiadają najmłodszym członkom rodziny historie i przygody z życia bliskich zmarłych.

HALLOWEEN

Wieczór Halloween to All Hallows Eve, czyli wigilia Wszystkich świętych. Nazywane było kiedyś także All Hallows, Hallowmas, All Saints lub All Souls' Day. Halloween nie jest, wbrew temu, co wielu się wydaje, amerykańskim zwyczajem. Do USA przywędrowało z Irlandii w XIXw. i dopiero później dotarło do Europy.

Nazwa Halloween pochodzi od angielskiego słowa All Hallows' Eve, co oznacza w dokładnym tłumaczeniu wigilię Wszystkich Świętych czyli przeddzień święta zmarłych. Wielu mylnie kojarzy nazwę Halloween z angielskim słowem hell czyli "piekło".

Dokładna geneza Halloween nie jest znana. Może nią być rzymskie święto na cześć bóstwa owoców i nasion - Pomony albo celtyckie święto na powitanie zimy.

Celtyccy kapłani nazywani byli druidami. Aby dobrze zrozumieć, kim był druid, należy przypatrzeć się samemu słowu "druid". Jest ono bezpośrednią kalką z pisarzy łacińskich, którzy w taki sposób zapisali pierwotną nazwę celtycką. Etymolodzy wywodzą ją z dwóch źródeł: albo od celtyckiego słowa drúisi - czarownik (iryjskie drúi, drái, draoi, walijskie derw) lub od indoeuropejskiego słowa oak - dąb (gr. drys).

Inną propozycją jest wywodzenie słowa od indoeuropejskiego vid - wiedzieć czy uid - poznawać. Z tego rdzenia pochodzi słowo veda w sanskrycie, polskie wiedza oraz angielskie słowa witness - świadek, wisdom - mądrość, wizard - czarodziej i vision - wizja, widzenie. Przyrostek dru miałby pełnić tu rolę wzmacniającą, tak więc pierwotna nazwa druidów brzmiałaby druvides - najmędrsi.

W wyjaśnieniu symbolicznym słowo "druid" łączy dwa znaczenia. Oznacza "drzewnego mędrca" lub "tego, który posiada mądrość dębu". Dąb i las są symbolami Natury. Mędrzec ucieleśnia mądrość. Zestawione razem te dwa słowa łączą dwie wartości: dru - Naturę i id - mądrość.

Druidzi byli nie tylko kapłanami plemion celtyckich. Zajmowali się nie tylko sferą sakralną życia, ale i również świecką. To oni byli nauczycielami królów, bajarzami, oni sprawowali sądy. To druidzi też zajmowali się wieszczeniem przyszłości. Ale także, w ciszy swoich leśnych pustelni, zajmowali się zgłębianiem tajemnic świata natury. Poznawali działanie ziół i naturalnych substancji, badali ruchy gwiazd, zajmowali się tym, co możemy określić dzisiaj mianem filozofii.

Druidzi nie byli jakąś jedną spójną organizacją. Nie mieli żadnego arcydruida ani wyraźnej hierarchii. Co prawda Juliusz Cezar w swoich pamiętnikach pisał o istnieniu arcydruida, jednak inni kronikarze tego nie potwierdzają. Jeśli występowała jakakolwiek gradacja, to raczej według kryterium wieku i doświadczenia niż stopni wtajemniczenia. Podział terytorialny także był płynny. Istniały "szkoły druidyczne", czasem związane z miejscem, na przykład znanym sanktuarium, a czasem z osobą jakiegoś znanego druida, który gromadził wokół siebie uczniów.

Aby zostać druidem, należało terminować u nauczyciela kilkanaście lat. Tak długi okres nauki wiązał się z poznawaniem wielu zagadnień z różnych dziedzin, nie tylko religii, ale i botaniki, zoologii, filozofii, prawa, historii i magii, choć rozumianej nie jako magia rytualna - wykuwanie na pamięć zaklęć, lecz jako pewien sposób magicznego myślenia i spojrzenia na świat. Gdy adept kończył edukację, stawał się jednym z najbardziej poważanych członków celtyckich społeczności. To druid doradzał władcy w sprawach sądowych lub sam sprawował sądy, godząc zwaśnione strony. Słowo druida bywało często prawem, mogło doprowadzić do wojny lub w ostatniej chwili jej zapobiec, co nie znaczy oczywiście, że druidzi byli tyranami, terroryzującymi społeczność Celtów, choć taki tendencyjny obraz przekazują niektórzy kronikarze chrześcijańscy, chcący maksymalnie negatywnie ukazać kapłanów dawnej religii.

31 października był ostatnim dniem roku, który Celtowie świętowali potrójnie: żegnano lato, witano zimę i obchodzono Święto Zmarłych. Odbywał się wówczas pogański festiwal, znany na terenach irlandzkich jako Samhain (sam e fuin - koniec lata), walijskich jako Nos Galan Gaeaf - wieczór zimowy, anglosaskich jako Blodmonath - krwawy miesiąc, nordyckich jako "zimowe noce".

Wierzono wówczas, że 31 października jest porą magiczną pomiędzy wieczorem, kiedy kończy się stary rok i lato, a wschodem słońca, czyli początkiem zimy i nowego roku. Okres pomiędzy zachodem i wschodem słońca w tym dniu nie należał więc do "nikogo", a granica pomiędzy światem żywych i umarłych zanikała. Celtowie zmarłych traktowali jako część swojej społeczności, tyle że znajdującą się po "tamtej stronie".

W tradycji celtyckiej wierzono, że Samhain, bóg śmierci, kontrolował duchy umarłych i pozwalał spoczywać im w spokoju albo kazał pokutować za grzechy. W tę szczególną noc sprowadzał na ziemię dusze złych zmarłych, którzy odeszli podczas minionego roku, żeby spłacili dług za swoje złe czyny. W tym celu umieszczał dusze w ciałach zwierząt, tym bardziej prymitywnych, im więcej grzechów znajdowało się na ich koncie. Duchy zmarłych musiały np. pełzać po ziemi. Tylko Samhain miał prawo sądzić i wydawać wyrok odnośnie ich dalszego losu oraz tego, w jaki sposób mieli dalej egzystować, czy to w ciele zwierzęcia, czy w ciele niebieskim w niebie.

Celtowie wierzyli, że składając dary i ofiary są w stanie przebłagać boga śmierci za swoje grzechy i sprawić, że dusze będą mogły osiągnąć niebiańską nagrodę. Wierzono również, że razem z Samhainem wędruje w ową noc na ziemię jego przyboczna straż - wróżki, chochliki, gnomy itp.

Źródła pierwotne mówią, że Samhain było świętem ponurym i mrocznym, bo duchy, które miały przybywać w tym czasie na ziemię, nie były życzliwe ludziom.

By ukryc się przed złymi duchami, przebierano się w skóry zabitych wcześniej zwierząt, wierząc, że złe duchy, zobaczywszy przebierańca, pomyślą, że to także pokutujący i zostawią go w spokoju. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w Halloween w dziwaczne stroje i zakładania masek.

Innym rodzajem ochrony przed mocami ciemności był zwyczaj palenia przez druidów ogromnych ognisk na szczytach wzgórz, w dąbrowach leśnych, określanych jako święte gaje, co zapewnić miało przybycie dobrych duchów i oddalenie złych.

Tych samych ognisk używano jednocześnie do oddawania czci i wsparcia bogu słońca i światła, patronowi poetów, któremu przypisywano moc uzdrawiania - Lugowi, uważanego przez Celtów za najlepszego przyjaciela, który dając wzrost zbożu, umożliwiał ludziom dostatnią egzystencję. Wierzono, że nocą 31 października słońce stacza walkę z zimą i złe duchy czają się wokół, powodując, że Lug traci moc, a bóg śmierci staje się silniejszy. Paląc ognie chciano wzmacniać osłabione słońce i dodawać mu sił do walki z ciemnością i chłodem zimy. Druidzi mieli zwyczaj odbywania tańca wokół ogni, a później, aż do świtu, siedzieli przy ogniach i prosili słońce o zwycięski powrót.

Następnego ranka - 1 listopada (celtycki Nowy Rok) - zabierali z ognisk kloce żarzącego się jeszcze drewna, aby przekazać każdej rodzinie nowe ognie do rozniecenia w domowych paleniskach, bowiem 31 października wygaszano ogień w domach aż do świtu 1 listopada, żeby złe duchy przypadkowo nie pojawiły się w obejściach, przyciągnięte światłem paleniska. Wierzono, że nowe ognie przyniosą domowi powodzenie i ochronę od demonów. Tego dnia składano również ofiary dla Luga, najczęściej konie, ale zdarzali się i ludzie, przeważnie kryminaliści, których palono zamkniętych w wiklinowej klatce, pokrytej słomą. Rzymianie zakazali tych praktyk, ale do końca IVw. wciąż jeszcze składano ofiary z koni.

Według legend, zapisanych w pochodzącej z XIIw. Księdze z Leinster, średniowiecznym irlandzkim manuskrypcie spisanym około 1160r., jednym z najważniejszych źródeł średniowiecznej literatury irlandzkiej, genealogii oraz mitologii - Iryjczycy, należeący do rodziny ludów celtyckich, jeszcze w Vw. w miejscu Mag Slecht mieli ofiarowywać bóstwu o imieniu Cromm Cruaich (Głowa Grobowca bądź Skrwawiona Głowa, wielki szczerozłoty obiekt) to wszystko, co pierworodne i co trzeciego syna. Dom wodza miał być podpalany, a on sam - symbolicznie zabijany. W zamian Iryjczycy mieli otrzymywać od bóstwa dobrą pogodę, a co za tym idzie, urodzaj. Bóstwo miało zapewniać obfite plony i pomyślną hodowlę bydła. Według podań o św. Patryku, kres krwawemu kultowi, którego wyznawcy mieli nierzadko ginąć podczas praktyk rytualnych, położył sam święty Patryk. Według legendy bożek zapadł się pod ziemię w następstwie rzuconej na niego przez św. Patryka klątwy. Święty po zniszczeniu bożka miał wygłosić kazanie do miejscowej ludności, potępiające palenie krów i mordowanie swego potomstwa podczas religijnych obrzędów.

W IX/Xw., pod wpływem chrześcijaństwa, zwyczaj zaczął zanikać, gdy uroczystość Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada oraz 2 listopada został ustanowiony Dniem Zadusznym.

Za sprawą protestantyzmu, tj. reformacji w Anglii, która zniosła doktrynę czyśćca i kult świętych, oba święta (Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny) zniknęły z większości terenów brytyjskich, a samo Halloween przetrwało tam jedynie w formie luźnych skojarzeń. 31 października kościoły protestanckie obchodzą Święto Reformacji.

W związku z pogańską genezą tego święta Halloween spotyka się z krytyką ze strony kościoła rzymskokatolickiego, prawosławnego, episkopalnego i luterańskiego oraz innych kościołów protestanckich, a także Świadków Jehowy. Od kilku lat w Polsce katolicy z różnych miast organizują tego dnia przemarsze o nazwie "Korowód Świętych", zwane też gdzieniegdzie Holy Wins. Jednocześnie od obchodzenia Halloween w Polsce odcinają się również słowiańskie rodzimowiercze związki wyznaniowe, opowiadające się za kultywowaniem rodzimych zwyczajów, związanych z tradycją Dziadów.

Halloween bywa wykorzystywane przez sekty i grupy, które odżegnują się od chrześcijańskiego Boga. Noc z 31 października na 1 listopada jest na przykład ważnym świętem w amerykańskim kościele Szatana, najstarszej satanistycznej grupie wyznaniowej, założonej w 1966r. przez Antona Szandora LaVey'a. Z tegoż powodu kościół rzymskokatolicki potępia Halloween i utożsamia je z kultem szatana. Jednak w ten sposób może być użyte każde inne święto, co nie oznacza, że ono samo w swej istocie jest czymś magicznym, okultystycznym albo satanistycznym. Halloween obecnie jest przede wszystkim zabawą dzieci, które dostają cukierki.

Halloween najhuczniej jest obchodzony w Irlandii i Wielkiej Brytanii oraz w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, dokąd "zawędrował" w w latach 40. XIXw. dzięki imigrantom z Irlandii i Szkocji. W Irlandii dzień jest świętem państwowym. W pozostałych krajach, mimo, że dzień nie jest świętem urzędowym, cieszy się po święcie Bożego Narodzenia największą popularnością.

31 października 1920r. w mieście Anoka w stanie Minnesota odbyła się pierwsza w Stanach Zjednoczonych parada z okazji Halloween. Uczestnikami parady byli mieszkańcy, przebrani w kolorowe stroje popularnych postaci. W kolejnych latach pochód organizowano corocznie 31 października. W 1937r. Anokę ogłoszono światową stolicą Halloween.

W 2.połowie XXw. święto trafiło do zachodniej Europy, a po upadku żelaznej kurtyny, pod koniec XXw., również do środkowej i wschodniej Europy.

W Polsce Halloween pojawiło się w latach 90. XXw., wcześniej nie mając żadnych podstaw w naszej kulturze. Ma głównie charakter merkantylny (z nastawieniem na korzyści materialne). Ma szansę się przyjąć, ale jedynie właśnie w takim płytkim, "zabawowym" charakterze. W opinii dra Jana Witolda Suligi nie będzie miało tak głębokiego, symbolicznego znaczenia, jakie ma tradycyjne święto zmarłych - Wszystkich Świętych i Zaduszki.

Kolorami święta Halloween są czarny i pomarańczowy.

W Irlandii obowiązuje zasada, że po 1 listopada nie zbiera się dzikich owoców, bo mogą być zatrute. W regionach Szkocji, Anglii, Walii i Irlandii sprząta się mieszkanie, gasi ogień pod kuchnią, a gospodynie wykładają jedzenie i napoje, po czym wszyscy idą spać.

W Halloween dzieci i dorośli przebierają się za potwory, wampiry, duchy czy czarownice. Kostiumy są również oparte na postaciach z telewizji. Pierwsze kostiumy na Halloween pojawiły się w Stanach Zjednoczonych w 1930r. Wtedy też stał się popularny, istniejący do dziś, zwyczaj urządzania pochodów przez ulice miast przez osoby dorosłe oraz zwyczaj chodzenia od domu do domu przez dzieci.

Cukierek albo psikus

31 października, wieczór. Słychać głośne stukanie do drzwi, a za nimi ktoś woła:

My jesteśmy straszne zmory...

Bardzo groźne z nas upiory...

Jeśli nie chcesz się nas bać,

musisz nam cukierka dać.

Otwierają się drzwi i... Cukierek albo psikus! (ang. Trick or Treat!) - wołają dzieciaki z sąsiedztwa, poprzebierane za niesamowite chochliki, wampiry, wiedźmy, zwierzaki i księżniczki.

W Kanadzie, USA i wielu innych miejscach to normalny i oczekiwany widok. Ludzie, którzy mają w sąsiedztwie dzieci, przygotowują się do niego, wcześniej kupując słodkości. Należy też pamiętać, że odwiedzany dom musi być udekorowany halloweenowymi ozdobami. Jeśli dom nie jest udekorowany, dzieci omijają go. Dzieci dostaną cukierki, a jeśli nie, pewnie pozostawią po sobie posmarowaną pastą do zębów klamkę lub "przerażający" liścik na wycieraczce.

W Polsce zabawa "Cukierek albo psikus" raczej przyjmowana jest z niechęcią, niezrozumieniem lub onieśmieleniem. Dzieci często bardzo chciałyby spróbować, ale rodzice trochę się boją. Wiele osób uważa, że taka zabawa ośmiesza ideę pełnych zadumy świąt Wszystkich Świętych i Zaduszek, niektórzy obawiają się zaniku rodzimych tradycji poprzez nadmierne naśladowanie innych kultur, niektórzy uznają, że zabawy halloweenowe nie przystają chrześcijanom, inni znów uważają, że "chodzenie po domach" to zamach na prywatność mieszkańców... A rodzice małych przebierańców? Przede wszystkim lękają się o zdrowie i samopoczucie swoich dzieci. Idea wypuszczania dziecka samotnie (bez dorosłych) z domu, by pukało do drzwi obcych w końcu ludzi, wielu rodziców przyprawia o dreszcze.

Trick or Treat w Europie miało swój początek w Irlandii, kiedy to farmerzy chodzili od domu do domu i zbierali żywność na święto Halloween. Obiecywali dobrobyt dla dających i biedę dla skąpców.

Lampion z dyni

Charakterystycznym elementem pejzażu na Halloween są ustawiane tego dnia w ogrodach i wyeksponowanych miejscach domów dynie z wyciętymi dziurami, oznaczającymi nos i oczy, często ze świecącymi lampionami w środku.

Wydrążona dynia ze światełkiem w środku (ang. Jack O Lantern) dla irlandzkich chłopów oznaczała błędne ogniki, uważane za dusze zmarłych. W czasie tajemniczych obrzędów miano uwalniać ludzkie dusze z ciał czarnych kotów, psów i nietoperzy.

Zwyczaj ustawiania dyń tłumaczy też legenda irlandzka o niejakim Jacku, pijaku i włóczędze. Bohater tej legendy namówił diabła, żeby wszedł na drzewo, następnie wyciął w korze pnia krzyż, co odcięło szatanowi powrót na ziemię. Kiedy Jack umarł, nie mógł pójść do nieba wskutek swoich grzechów, ale nie chciano go także przyjąć do piekła, gdyż przechytrzył diabła. Diabeł podarował mu za to znicz, umieszczony w wydrążonej rzepie, aby mógł oświetlać sobie drogę w wiecznej wędrówce w ciemnościach. We współczesnej Ameryce rzepę zastąpiła większa od niej dynia.

Obecnie oprócz wydrążonych i podświetlonych od wewnątrz dyń z wyciętymi kształtami różnych postaci umieszcza się również, w zależności od wyobraźni domowników, imitacje ludzkich czaszek, szkieletów, manekinów znanych postaci z horrorów itp.

Zabawy

Z Halloween związane jest wiele zabaw. Najpopularniejszą jest łapanie jabłek (ang. Bobbing for Apples) w miednicy z wodą, z której za pomocą zębów należy wyłowić pływające jabłka. Jabłko nieuszkodzone przy zabawie ma oznaczać szczęście w nadchodzącym roku.

Halloweenowa zabawa to również przeskakiwanie przez świeczki, które są rozstawione w kole na ziemi. Świeczki, które nie zgasną, to szczęśliwe miesiące w przyszłym roku.

Kolejna zabawa to wrzucanie orzecha do płonącego ogniska. Jeżeli orzech pęknie z trzaskiem, oznacza to odwzajemnioną miłość.

Inną popularną zabawą jest zjadanie bez pomocy rąk wiszących na nitkach ciastek i owoców.

W ten dzień również praktykuje się różne formy wróżbiarstwa, np. wróżenie ze spodków. Siedząca za stołem z zawiązanymi oczami osoba wybiera jeden ze stojąch na stole spodków. Zawartość spodka wróży wydarzenia na przyszły rok.

W Ameryce Północnej niezamężne kobiety siadają w ten dzień w ciemnym pokoju patrząc w lustro tak długo, aż nie pojawi się w nim twarz przyszłego małżonka, ale uwaga - jeśli zamiast twarzy pojawi się trupia czaszka - kobieta nie przeżyje dłużej niż rok.

(Źródła: m.in. Wikipedia)