banner

Grudzień 2007r.

Drodzy Czytelnicy!

To ostatni numer gazetki szkolnej w tym roku kalendarzowym.

Znajdziecie w nim podsumowanie wydarzeń minionych miesięcy bieżącego roku szkolnego, literackie próby Waszych Koleżanek, mnóstwo informacji związanych ze zbliżającymi się Świętami oraz stałe kąciki - muzyczny, kulinarny, sportowy, relaksacyjny. Zapraszamy...

Z okazji zbliżających się Świąt najserdeczniejsze życzenia wszystkim Pracownikom Szkoły, Uczniom, a przede wszystkim swoim Czytelnikom składa

REDAKCJA

CO W SZKOLE DZWONIŁO?
  • 3 IX - Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego
  • 21-22 IX - Wycieczka do Warszawy - klasa VI SP i II G
  • 26 IX - Wycieczka do Malborka - klasy III, IV i V SP
  • 29 IX - IV Rajd Pieszy pn. "Święto Ziemniaka"
  • 4 X - Konkurs międzyklasowy pn. "Znam Warszawę"
  • 12 X - "Kto następny do tego piekła?" - monodram Ryszarda Farona
  • 16 X - Apel poświęcony Janowi Pawłowi II
  • 20 X - XVII Mistrzostwa Grudziądza w Marszach na Orientację pn. "Jesienne wąwozy"
  • 6 XI - Wieczór z Edwardem Stachurą - program poetycko-muzyczny
  • 10 XI - XVIII Rajd Pieszy "Odzyskanie Niepodległości - 1918"
  • 12 XI - Apel z okazji Święta Niepodległości
  • 29 XI - Andrzejki
  • 6 XII - "Mikołajki z krasnoludkami" - szkolny konkurs pięknego czytania, opowiadania i pisania baśni
W KALENDARZU
Boże Narodzenie

Boże Narodzenie to najważniejsze, zaraz po Wielkanocy, święto w roku. Jednak przez kilkaset lat po narodzeniu Jezusa święta Bożego Narodzenia nie były znane. Chrześcijanie świętowali najpierw fakt, że Jezus zmartwychwstał i żyje, a dopiero od IV w. zaczęli świętować także Boże Narodzenie. Wtedy też z polecenia cesarzowej Heleny wzniesiono w Betlejem, w miejscu gdzie narodził się Jezus bazylikę Narodzenia Pańskiego. Z czasem powstał zwyczaj budowania stajenki, by upamiętnić fakt, że Jezus narodził się w stajni, powstała msza zwana pasterką by upamiętnić nocną wizytę pasterzy w noc Bożego Narodzenia i wiele innych świątecznych zwyczajów.

Także nasze domy są pełne świątecznego klimatu. Zmieniają one swój wygląd, pojawia się choinka, ozdoby, świąteczne wypieki i prezenty - wszystko po to, aby podkreślić świąteczny charakter tego bożonarodzeniowego czasu.

Czas Bożego Narodzenia, to dni pełne pięknych, starych zwyczajów. Już przed świętami myślimy o kartkach z życzeniami, kupujemy prezenty; w domach trwają wielkie przygotowania do wieczerzy wigilijnej. W Wigilię spotykamy się z rodziną przy stole, dzielimy się opłatkiem, składamy życzenia, śpiewamy kolędy, by potem, o północy iść na pasterkę. Czasem jednak całkiem zwyczajnie zapominamy, co mają poszczególne zwyczaje oznaczać.

Choinka

Nie można dziś określić nawet w sposób przybliżony od kiedy iglaste drzewko zaczęto kojarzyć z obchodami świąt Bożego Narodzenia. Wiadomo natomiast, że w wielu kulturach i religiach drzewo, zwłaszcza iglaste jest symbolem życia, płodności, odradzania się i trwania. Podejmowano wiele prób biblijnego uzasadnienia wprowadzenia do domów bożonarodzeniowego drzewka, niektórzy chcieliby w choince świątecznej odnaleźć ślady "drzewa dobra i zła" z raju, a nawet pewne paralele ze zbawczym drzewem Krzyża z Golgoty.

Faktem jest, iż na jednym z miedziorytów malarza i grafika L. Cranacha Starszego (+1553), w kontekście żłóbka rozpoznajemy drzewko jodłowe ozdobione gwiazdą i świeczkami.. W następnych wiekach, różne świadectwa historyczne potwierdzają występowanie choinki, nawet w mieszkaniach prywatnych, wnoszonych właśnie w dzień obchodów Adama i Ewy (24 grudnia). Zwyczaj te stał się powszechnym w mieszczańskich rodzinach niemieckich, tyrolskich, austriackich promieniując stamtąd, zwłaszcza w wieku XIX, na pozostałe kraje europejskie i pozaeuropejskie.

Ważne były, rzecz jasna, ozdoby choinkowe. Im również nadawano głębszy sens. W XIX wieku zaczęto na szczycie jodły umieszczać figurę gwiazdy betlejemskiej. W obecności zawieszanych jabłek widziano echo biblijnego jabłka (kuszenia) Adama i Ewy (zastępowane później tzw. rajskimi jabłkami), w papierowych łańcuchach rozpoznawano okowy zniewolenia grzechem. Oświetlenie choinkowe miałoby wskazywać na Chrystusa, który przyszedł na świat jako "światło na oświecenie pogan", a żywe, zielone drzewo jodłowe miałoby symbolizować Chrystusa - źródło wszelkiego życia. Warto o tym pamiętać strojąc swoje świąteczne drzewko. A ubiera się je dopiero w wieczór wigilijny. Aby jednak zapalić świeczki, trzeba poczekać na pojawienie się na niebie pierwszej gwiazdy.

Opłatek

Tradycyjnie spożywanie wieczerzy wigilijnej poprzedza dzielenie się białym opłatkiem, czyli bardzo cienkim, przaśnym (niekwaszonym) chlebem. Ten prosty, jakże ludzki, zwyczaj nasycony jest głęboką i wielowymiarową symboliką. Zawarta jest ona najpierw w fakcie "bycia razem". Skłóceni nie zasiadają przecież razem do jednego stołu. Owszem, owa solidarna wspólnota stołu domaga się wzajemnego zrozumienia, czyli wybaczenia, zgody na wzajemną inność, tchnie życzliwością.

Dzieląc się opłatkiem składamy też sobie życzenia dobra wszelakiego, zarówno materialnego, jak też duchowego. Dobro materialne symbolizuje materia opłatka - chleb. Oby go nam i naszym bliźnim nigdy nie zabrakło, obyśmy umieli dzielić go z potrzebującymi! Święty Brat Albert heroiczny opiekun bezdomnych, podpowie nam tutaj, że należy być "dobrym jak chleb" i podzielnym jak chleb. Opłatek wigilijny jest dla chrześcijanina przede wszystkim nawiązaniem do potrzeby spożywania Chleba biblijnego, z którym utożsamił się sam Chrystus, czyli do odżywiania się Eucharystycznym chlebem.

Skąd pochodzi zwyczaj dzielenia się opłatkiem właśnie w dzień wigilii Bożego Narodzenia? Sam fakt dzielenia się chlebem w postaci opłatka był znany od początków Kościoła. Nie miał on jednak żadnego związku z okresem Bożego Narodzenia, ile raczej bezpośrednio odnosił się do Eucharystii - otrzymywali go ci, którzy nie byli na mszy. Dzielono się nimi wyrażając wzajemną miłość, życzliwość, przynależność do tego samego lokalnego kościoła. Przesyłali go sobie biskupi, a kapłani wiernym.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy i w jakich okolicznościach ta tradycja zakorzeniła się w Polsce. Najstarsza wzmianka o tej praktyce w polskich rodzinach pochodzi z końca XVIII wieku. Dzisiaj jest to już wyłącznie polski zwyczaj, jak przypomina nam Cyprian Kamil Norwid:

Jest w moim Kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,

Przy wejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,

Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,

Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.

Wieczerza wigilijna

Wigilia jest dniem poprzedzającym Boże Narodzenie kończącym czas adwentu. W wigilię Bożego Narodzenia radosny nastrój łączy się z pokutą. Tradycja nakazuje spotkanie przy wspólnej wieczerzy po zabłyśnięciu na niebie pierwszej gwiazdki - symbolizującej Gwiazdę Betlejemską.

Tradycja rodzinnej, uroczystej wieczerzy jest dzisiaj bardzo mocno zakorzeniona w polskich domach. Urządzają ją nawet ludzie nie związani bezpośrednio z Kościołem. Obyczaj ten zauważono i zapisano już w XVII w., choć przypuszcza się, że był praktykowany już dużo wcześniej.

Choć zgodnie z prawem kościelnym nie ma obowiązku postu w tym dniu, to jednak zwyczajowo stosuje się tradycyjny post jakościowy (powstrzymanie się od potraw mięsnych). Wieczerzę poprzedza przygotowanie ("ubranie") i ozdobienie choinki domowej, jak też domowej szopki. Pod białym obrusem stołu kładzie się kilka kłosów siana (symbolika stajenki betlejemskiej). Wieczerzę należy rozpocząć z pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie. Po odczytaniu perykopy ewangelijnej z tekstem narodzin Chrystusa Pana (najlepiej Łk 2, 1-20), uczestnicy dzieląc się białym opłatkiem, składają sobie życzenia, wybaczają wzajemnie przeszłość czy urazy. Przyjęło się pozostawienie wolnego nakrycia przy stole dla ewentualnego gościa lub też symbolicznie dla Chrystusa.

Były i są różne zwyczaje dotyczące ilości i zawartości potraw wigilijnych. Najczęściej podaje się zupę rybną czy migdałową, barszcz, potem grzyby z kapustą, ryby gotowane lub pieczone (najczęściej karp w szarym sosie), kluski z makiem, kompot z suszonych owoców, itd. Na ogół przygotowuje się 7, 9 względnie 12 potraw.

We wschodnich regionach obowiązkowo podaje się kutię(gotowaną pszenicę lub jęczmień z miodem, orzechami i migdałami). Po skończonej wieczerzy śpiewa się kolędy i obdarowuje prezentami.

Istnieją oczywiście także inne, pozapolskie tradycje wspólnego, uroczystego posiłku z okazji świąt Bożego Narodzenia. Mają one jednak miejsce w pierwszy dzień świąt. Poszczególne kraje zachowują wtedy również swoje charakterystyczne potrawy i zwyczaje, np. w krajach anglikańskich podaje się obowiązkowo indyka i płonący "pudding", w Danii - pieczoną gęś z jabłkami.

Wróżby i przesądy wigilijne

Źródłem wróżb może być wiatr. Jeżeli w dniu Wigilii wiatr wieje z północy, nadchodzący rok miał nieść ze sobą śmierć osoby starszej w rodzinie. Z kolei, gdy wiatr wieje ze wschodu-nieszczęście miało spotkać dziecko, a z południa- osobę w średnim wieku. Północny wiatr zapowiada śmierć osoby po 50 roku życia.

Do innej wróżby potrzebne jest jabłko. Trzeba je rozkroić w poprzek i sprawdzić układ pestek. Jeżeli ziarna ułożą się w kształt gwiazdy, wróżą zdrowie, jeżeli w krzyż - chorobę.

Aby dowiedzieć się, jakie pisane jest nam życie, należy wyciągnąć słomkę siana spod wigilijnego obrusa. Kolor żółty oznacza chorobę lub przedwczesną śmierć. Źdźbło rozwidlone to życie ciekawe, aczkolwiek burzliwe i pełne problemów. Najwięcej szczęścia mają ci, którzy wyciągnęli długie i mocne źdźbło. Oznaczało to dobre zdrowie, długie życie i dostatek.

Na wigilijnym stole powinny znaleźć się potrawy z maku. Wierzy się, że mak pomaga przekroczyć granicę między światem żywych i zmarłych.

Oprócz maku, niezbędna na stole jest jakaś potrawa z miodem. Wierzono, że miód pochodzi z nieba. Miód jest symbolem obfitości i płodności. Uważano, że skupia na sobie uwagę złych duchów.

Obdarowywanie się prezentami

Powszechna praktyka wzajemnego obdarowywania się prezentami (zwłaszcza dzieci) związana była pierwotnie z kultem i życiorysem św. Mikołaja, biskupa diecezji Bari (Włochy), wielkiego jałmużnika żyjącego w IV wieku. Jego niezwykła hojność, troska o biednych, stały się symbolem i uosobieniem miłości każdego bliźniego. Właśnie w okresie świąt bożonarodzeniowych znalazła swoje logiczne uzasadnienie i to już w średniowieczu.

Dzisiejszą tradycję wręczania świątecznych prezentów zawdzięczamy protestantom, którzy zaniechali zwyczaju "św. Mikołaja", a prezenty dawali swoim dzieciom jako dar samego "Dzieciątka Jezus". Z czasem wszystkie kraje chrześcijańskie, także katolickie przyjęły tę praktykę. Jednakże ślad dawnej tradycji biskupa - św. Mikołaja nadal rozpoznajemy w postaci tzw. gwiazdora ubranego w szaty biskupie, z mitrą i pastorałem, względnie nazywanego wprost Santa Claus (kraje anglosaskie) czy Sinterklaas (Holandia). Osobną tradycję składania prezentów dzieciom znajdujemy w Italii. Nazywa się ona "Befana" (od "Epifania" - uroczystość Objawienia Pańskiego, popularnie zwana Świętem Trzech Króli). Dzieci włoskie otrzymują swoje dary właśnie z okazji tego dnia, należącego przecież tematycznie i liturgicznie do okresu Bożego Narodzenia.

To św. Mikołaj w wigilię Bożego Narodzenia przynosi nadal prezenty, to dzieci nadal ze swoją dziecięcą wiarą piszą do niego listy.

Pasterka

Pasterka - czyli Msza św. o północy w noc Bożego Narodzenia i uczestniczenie w niej, najlepiej z całą rodziną - stanowi zasadniczy i centralny moment wszystkich zwyczajów powiązanych z obchodami przyjścia Chrystusa na świat.

Uroczystość Bożego Narodzenia z osobnymi obchodami w kręgu roku liturgicznego, nie była znana przed IV wiekiem. Przez pierwsze trzy wieki Kościół wiernie obchodził jedynie datę zmartwychwstania Chrystusa, natomiast jakoby mniej się interesował datą narodzin Chrystusa. Ewangelie nie zajmują się bliżej dokładnym ustaleniem dnia narodzin Chrystusa Pana. Kościołowi antycznemu wystarczała sama znajomość faktu narodzin naszego Zbawiciela i przebieg wszystkich wydarzeń zbawczych związanych z osobą Jezusa Chrystusa. Dokładny dzień urodzin Chrystusa dla pierwszych chrześcijan, nie odgrywał żadnej znaczącej roli. Natomiast chrześcijanie pochodzący z kultury greckiej przywiązywali duże znaczenie do daty i dnia obchodów narodzin. Impulsem do powstania osobnego święta liturgicznego narodzenia Chrystusa Pana było z pewnością oświadczenie Soboru w Nicei (325), że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem.

Od V wieku źródła liturgiczne przekazują nam pierwszy formularz mszalny na Boże Narodzenie. Od połowy VI wieku Rzym zna już tradycję trzech Mszy św.: tzw. "Pasterkę" w nocy, Mszę o świcie i Mszę w dzień. Papież udawał się najpierw o północy do wspaniałej bazyliki dedykowanej macierzyństwu NMP (bazylika S. Maria Maggiore). Istniała tam (już od VI w.) replika groty betlejemskiej w postaci osobnej kaplicy dobudowanej do bazyliki. Papieski zwyczaj celebrowania trzech Mszy św. w uroczystość narodzin Chrystusa Pana przyjęli stopniowo wszyscy kapłani. Również od IX wieku zaczęto ten zwyczaj wyjaśniać potrójnym narodzeniem Chrystusa: odwiecznym zrodzeniem przez Boga Ojca, narodzeniem w czasie z Maryi Dziewicy oraz mistycznym rodzeniem się Chrystusa w sercach ludzkich. W tych trzech mszach świętych widziano również echo - znak hołdu złożonego przez aniołów, pasterzy i trzech króli, stąd zwano te formularze mszalne: anielskim, pasterskim i królewskim.

"Pasterka", czyli Msza Św. o północy, otwiera oktawę liturgicznych obchodów związanych z tajemnicą Wcielenia, czyli przyjęcia przez Syna Bożego ludzkiej natury i przyjścia na świat.

Szopka

Zrozumiałe jest, że grota betlejemska, miejsce narodzin Chrystusa, wraz ze znajdującym się tam żłóbkiem, od samego początku była miejscem szczególnej czci chrześcijan. Dokumentują to liczne przekazy ze starożytności chrześcijańskiej (np. pisma Orygenesa z r. 248). Z polecenia Heleny, matki cesarza Konstantyna zbudowano nad grotą w IV wieku Bazylikę Narodzin Chrystusa. W następnym wieku doznała ona znacznych uszkodzeń, ale już około 540 roku z polecenia cesarza Justyniana została ona odrestaurowana i w swej zasadniczej konstrukcji przetrwała nieuszkodzona do dnia dzisiejszego. Została ona nawet oszczędzona w czasie niszczycielskiej inwazji perskiej w roku 614. Ocaliły bazylikę wymalowane nad wejściem postaci (trzech) mędrców ubranych w szaty perskie.

Rzym też chciał mieć swoją grotę betlejemską. Od VI wieku urządzono w Bazylice NMP Większej drewniany żłóbek w kaplicy specjalnie dedykowanej temu żłóbkowi. Wierzono, że jest on autentyczny i pochodzi z groty betlejemskiej. Warte wspomnienia są również artystyczne prezentacje żłóbka spotykane już w IV i V wieku na licznych sarkofagach rzymskich.

Rozpowszechnienie idei budowania i "odtwarzania" żłóbka betlejemskiego w kościołach parafialnych zawdzięczamy duszpasterskiej intuicji św. Franciszka (XIII w.). Św. Bonawentura (+1274) opisując na zlecenie zakonu franciszkańskiego oficjalny żywot św. Franciszka z Asyżu (tzw. "Legenda maior") podaje, że założyciel zakonu zbudował w pobliżu kościoła w Greccio w roku 1223 obszerną szopkę, w której znalazło się nawet miejsce dla osła i dla woła. Z czasem promotorami tradycji żłóbkowej stały się także inne zakony. Szopkę, poza postaciami św. Rodziny stopniowo zaczęli wypełniać pasterze, aniołowie, królowie (ewangelijni magowie), słudzy Heroda i jego dworzanie.

Z czasem szopka coraz bardziej się aktualizuje. Świętej Rodzinie towarzyszą przy żłóbku charakterystyczni przedstawiciele danego narodu - np. mieszczanie, chłopi, rzemieślnicy, górale, aktualni przedstawiciele władzy cywilnej, wojsko, itd. W okresach szczególnie trudnych politycznie, szopki nabierają charakteru patriotycznego, czy wręcz symbolicznego. Pierwotnie szopki stawiano i budowano dla celów parafialnych. Przyjmuje się powszechnie, że szopki te zaczęły pojawiać się także w domach prywatnych dopiero od XVIII wieku pod wpływem tzw. (pseudo) reform austriackich Józefa II, który zakazał w swoim cesarstwie prezentowania bożonarodzeniowych przedstawień w budynkach kościelnych.

Polskie szopki wywodzą się z Włoch, a przywędrowały do nas wraz z franciszkanami. Jakkolwiek zachowane dokumenty historyczne prezentują nam wygląd polskich szopek dopiero z początków XIX wieku, znane są również relacje stwierdzające, że idea szopek sięga XVII wieku. Wśród wielu tradycji polskich szopek, najbardziej znane są tzw. szopki krakowskie, cenione i znane już od XIX wieku. Od roku 1927 istnieje nawet tradycja konkursu na najpiękniejszy jej egzemplarz. Doroczna wystawa tych szopek (z przerwą w czasie okupacji niemieckiej oraz okresu stalinowskiego 1950-1954) odbywa się w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza na Rynku Krakowskim.

Jasełka

Z tzw. drugim dniem świąt Bożego Narodzenia (od dnia św. Szczepana) rozpoczynał się okres "jasełek". Trwał on przez wieki do uroczystości Matki Bożej Gromnicznej (2.II.), czyli do dnia ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Nazwa "jasełka" tematycznie wskazuje na źródło tematyczne tychże przedstawień. Jasełka bowiem to żłób, czyli rodzaj drabinek, jeszcze dziś stosowanych, które służą do zadawania, zwłaszcza siana, bydłu czy koniom. Stawia się je także w lasach, by podkarmiać zwierzynę łowną. W żłóbku został złożony Chrystus po swoim narodzeniu. Zatem "jasełka" prezentują udramatyzowane, teatralne sceny na temat przyjścia Chrystusa Pana na świat.

Początków jasełek poszukują historycy w intuicji św. Franciszka (choć był tylko diakonem!). Był to swoisty rodzaj nauczania na temat Bożego Narodzenia. Początków tych przedstawień należy szukać w XIII wieku, jakkolwiek zachowane źródła sięgają dopiero XVI wieku. Początkowo miejscem widowisk był budynek kościelny, a dopiero później, gdy niektóre postaci teatralne, jak śmierć, pasterze, czy diabły, zachowywały się coraz swawolniej, przedstawienia jasełkowe prezentowano raczej w karczmach, szopach czy większych izbach. Wówczas pierwotna, wyłącznie religijna treść, została obudowana wieloma elementami wtórnymi, przeważnie komicznymi, "ku uciesze" widzów stając się często "pobożną komedią". Od XVIII w. naturalnych aktorów zaczęły zastępować kukiełki, którym głosu udzielali ukryci kolędnicy, a z czasem "szkolni" aktorzy, którzy na sposób objazdowy odwiedzali różne dwory szlacheckie, czy nawet profesjonalnie zbudowane pomieszczenia teatralne.

Kartki świąteczne

Swoistym prezentem pamięci związanym z uroczystością Bożego Narodzenia jest bardzo popularny na całym świecie zwyczaj wysyłania do krewnych, przyjaciół czy znajomych okolicznościowych kartek z życzeniami świątecznymi.

Sir Henry Cole (1808-1882), pierwszy dyrektor Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie, miał bardzo wielu znajomych. Wypisywanie listów ze świątecznymi życzeniami zajmowało mu mnóstwo czasu. W 1843 roku, przed Bożym Narodzeniem, wpadł na świetny pomysł. Postanowił zamówić u znajomego malarza rysunek z wypisanymi życzeniami, a następnie powielić go w drukarni i rozesłać do znajomych. Rysunek, przedstawiający rodzinę wznoszącą toast, wykonał artysta z Londynu, John Calcott Horsley (1817-1903). Cole kazał wydrukować tysiąc egzemplarzy, zapewniając sobie zapas na następne lata.

Pierwsze kartki były wysyłane jak listy, w kopertach. Popularność zdobywały dość powoli. Prawdziwą rewolucją w ich historii było dopiero wprowadzenie kart pocztowych, nie wymagających koperty. Adres umieszczano bezpośrednio na karcie. Spowodowało to szybkie rozpowszechnienie się tej formy składania życzeń świątecznych. Projekt pocztówki bez koperty (nazwanej Postblatt - pocztowy listek) został zgłoszony podczas Niemieckiej Konferencji Poczt w Karlsruhe 30 listopada 1865 r. przez Heinricha von Stephena (1831-1897), radcę dworu pruskiego i generalnego poczmistrza. Propozycja została odrzucona, podobnie jak kolejne, opracowane przez firmy księgarskie z Lipska. Dopiero w 1869 roku Emanuel Herrmann (1839-1902), profesor ekonomii w Akademii Wojskowej w Wiener-Neustadt, w memoriale "O nowym sposobie korespondowania pocztą", zamieszczonym 26 stycznia 1869 roku w czasopiśmie "Neue Freie Presse" udowodnił, że ta forma korespondencji zaoszczędzi czas i papier.

Początkowo karty pocztowe funkcjonowały jedynie w obiegu lokalnym, dopiero od 1 lipca 1875 roku dopuszczono je do obiegu międzynarodowego. Od tej pory nastąpił szybki rozwój korespondencji pocztówkowej. Według "Kuriera Warszawskiego" z 1881 roku, w Europie, w samym tylko 1879 roku rozesłano 350 milionów kart pocztowych. Dużą część z nich stanowiły pocztówki świąteczne.

W 1875 roku kartki świąteczne pojawiły się poza Europą. Pierwsza amerykańska kartka bożonarodzeniowa zaprojektowana została w Bostonie, przez Louisa Pranga (1824-1909), litografa pochodzenia niemieckiego, urodzonego we... Wrocławiu. Artysta nie dość, że ją wydrukował, to jeszcze przeprowadził pomysłową i, co najważniejsze, skuteczną kampanię reklamową, ogłaszając pierwszy otwarty konkurs na świąteczny motyw zdobniczy.

W 1900 roku w Warszawie ogłoszono konkurs na nazwę karty pocztowej w języku polskim. Jury, składające się z członków redakcji "Słownika Języka Polskiego", rozpatrywało pięć propozycji: "liścik", "listówka", "otwartka", "pisanka" i "pocztówka". Ta ostatnia nazwa została zgłoszona przez Henryka Sienkiewicza. Wybrano właśnie "pocztówkę".

Dzisiaj, gdy zwyczaj ten przyjął się już na całym świecie, a ilość wysyłanych kartek świątecznych liczy się na dziesiątki milionów, warto zapytać ludzi wierzących, czy treść kartek i banalne często słowa życzeń mają jeszcze związek z istotą - sensem religijnego źródła tych życzeń, czyli z faktem narodzin Jezusa Chrystusa? Czy wolno dopuścić, aby laickie kartki świąteczne z "bombkami" choinkowymi, saniami na śniegu itd. wyparły lub zatarły plastyczne wyobrażenia związane z wejściem Chrystusa w dzieje świata? I życzenia świąteczne mogą być świadectwem wiary...

Pisząc kartki świąteczne trzeba też pamiętać, że nawet najciekawszy sms czy animowana e-kartka nie zastąpi życzeń płynących z serca.

Niemniej proponujemy teksty mogące posłużyć Wam za wzór do napisania świątecznego sms-a.

SMS-owe życzenia

Śniegu po pachy, smacznej kiełbachy, prezentów kupę, rózgi na pupę i wędzonej szynki oraz szczęśliwego wyskoku do Nowego Roku!

Mikołaja bogatego, śniegu bialutkiego, choinki pachnącej i gwiazdki błyszczącej. Minimum stresu, maksimum miłości i tyle radości ile karp ma ości!

Serdeczne życzonka uśmiechu i słonka, śniegu po pas białego, pod choinką dużo dobrego, a Sylwestra z Nowym Rokiem powitaj chwiejnym krokiem!

Gdy gwiazdki świecą na niebie, Mikołaj leci do Ciebie, by dać Ci piękne prezenty i przesłać uśmiech swój święty... WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

Miłych wesołych świąt! Mikołaja bogatego, śniegu bialutkiego, sianka pachnącego. Co tu dużo mówić - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!

Śniegu po nerki, wesołej pasterki, prezentów moc, zabawy co noc, pysznego bigosu, gwiazdki z kosmosu i udanego wyskoku do Nowego Roku!

Niech taneczny, lekki krok będzie z Tobą cały rok, niech prowadzi Cię bez stresu od sukcesu do sukcesu. Wszystkiego naj, miłej zabawy, szampańskich humorów w Nowym Roku!

Stary i Nowy Rok

Od kiedy obchodzimy Sylwestra?

1 stycznia jako pierwszy dzień roku obchodzony mógł być dopiero od 45r.p.n.e, gdyż wcześniej... nie było stycznia. Dopiero w 45r.p.n.e. na skutek wprowadzenia, przez Juliusza Cezara, kalendarza juliańskiego rok wydłużył się o dwa miesiące (styczeń i luty), wcześniej Rzymianie obchodzili nowy rok 1 marca.

Sama nazwa Sylwester, przyjęła się prawdopodobnie w 999r.n.e., kiedy to lud rzymski hucznie świętował niespełnienie się proroctwa Sybilli o końcu świata. Koniec ten miał nastąpić w ostatnim dniu 999 roku. Z tej to okazji, 1 stycznia roku 1000, papież Sylwester II udzielił po raz pierwszy błogosławieństwa Urbi et Orbi (miastu i światu). Tradycja ta została przejęta przez kolejnych papieży i do dziś, 1 stycznia, udzielają oni tego błogosławieństwa z balkonu Bazyliki Świętego Piotra.

Co oznacza imię Sylwester?

Imię Sylwester pochodzi od łacińskiego słowa Silva - las i oznacza człowieka żyjącego w lesie. Polskim odpowiednikiem tego imienia jest, wzmiankowane już w XII wieku, imię - Lasota

Kto ma jeszcze imieniny?

31 grudnia imieniny, oprócz Sylwestra, obchodzą jeszcze: Barbacjan, Donata, Katarzyna, Kolumba, Korneliusz, Mariusz, Melania, Paulina, Saturnina, Sebastian, Tworzysław, Zotyk.

Nowy Rok

1 stycznia, według kalendarza gregoriańskiego pierwszy dzień Nowego Roku. Święto obchodzone wspólnie na całym świecie w krajach stosujących kalendarz gregoriański. W większości państw jest to dzień wolny od pracy.

Przywitanie Nowego Roku jest ściśle powiązane z pożegnaniem starego w czasie Sylwestra. Nowy Rok witany jest zazwyczaj szampanem i sztucznymi ogniami. Zabawy związane z przywitaniem Nowego Roku organizowane są na całym świecie - najbardziej znane są zabawy noworoczne na Times Sqare q Nowym Jorku, Trafalgar Square w Londynie, Polach Elizejskich w Paryżu, oraz Sylwestrowo - Nowo Roczny bal w wiedeńskiej operze. Jednak nie wszyscy witają Nowy Rok 1 stycznia, chińczycy np. obchodzą swój Chiński Nowy Rok w pierwszym kwartale roku gregoriańskiego organizując huczne parady i marsze.

Karnawał (Zapusty)

Okres zabaw, bali, pochodów noworocznych trwający od Trzech Króli (6 stycznia) do Środy Popielcowej. Niekiedy karnawałem nazywa się jedynie ostatnie dni tego okresu, kiedy to organizowane są huczne parady przebierańców ubranych w specjalnie na ten cel przygotowane stroje karnawałowe.

Geneza karnawału

Nazwa pochodzi od łacińskiego wyrażenia carrus navalis (wóz w kształcie okrętu). Taki wóz, zazwyczaj, prowadził parady w czasie rzymskich bachanalii (uroczystości na cześć Bachusa boga płodów i wina). Odpowiednikiem Bachanalii w starożytnej Grecji były Dionizje. W obu przypadkach był to okres wyuzdanych zabaw przy winie, tańców, często orgii, biesiad i bali przebierańców i maskarad. Według innej teorii nazwa karnawał pochodzi od łacińskiego słowa carnavale (pożegnanie mięsa , caro - mięso, vale - bywaj, żegnaj), gdyż jest to okres poprzedzający Wielki Post.

W Polsce okres ten często nazywano Zapustami i był to także czas zabaw, hulanek i swawoli, ostatnie trzy dni zapustów to ostatki zwane onegdaj, w niektórych regionach Mięsopustem.

Zwyczaje karnawałowe

Do głównych tradycji karnawałowych należą oczywiście zabawy, bale i parady. Najbardziej znane parady i zabawy tego okresu to karnawał w Rio i karnawał w Wenecji. Parady odbywają się głownie tuż przed środą popielcową i trwają kilka dni. Jest to okres oczekiwany, często przez cały rok, uczestnicy przygotowują specjalnie na tą okazje stroje karnawałowe niezwykle bogato zdobione, mieniące się złotem, przepychem, częstym ich elementem są pióra.

KĄCIK LITERACKI
Świąteczne opowiadanie

Mama krzątała się po domu i przygotowywała dom do Świąt Bożonarodzeniowych, gdy właśnie zadzwonił dzwonek.

- Ja otworzę mamusiu! - wołała z korytarza Gabrysia.

Była ona dziewczynką, w wieku 9 lat, o niebieskich oczach, brązowych, lokowanych włosach i rumianej buzi.

- Wesołych Świat! - zawołał z wejścia wysoki pan w brązowym płaszczu i czarnym staromodnym kapeluszu.

- Jak miło, że wpadłeś Tomaszu - powiedziała Anastazja, mama Gabrysi.

Wujek Tomasz co roku przychodził o tej porze do domu państwa Kowalskich, gdyż zbierał zabawki, ubrania i inne niepotrzebne, lecz nie zniszczone rzeczy dla dzieci z domu dziecka.

- Witam was moi mili, a gdzie Krzysztof? - spytał wujek.

- Tata pojechał po choinkę - odpowiedziała mu Gabrysia.

- To świetnie, a my teraz chodźmy po rzeczy dla wujka - dała komendę mama.

Wszyscy poszli na górę, gdzie w małym kartonie leżały niepotrzebne, lecz ładne rzeczy dla dzieci z domu dziecka.

- Proszę Tomaszu, tu są ubrania, z których Gabrysia wyrosła i jeszcze parę zabawek - powiedziała Anastazja.

- Bardzo wam dziękuję - odpowiedział wujek.

- Aaa... prawie zapomniałbym. Pani dyrektor domu dziecka zaproponowała, że każda dobra rodzina może zaprosić na Święta Bożego Narodzenia chłopca lub dziewczynkę z domu dziecka do swojego domu.

- Przemyślimy to Tomaszu. Miłej drogi - odpowiedziała mama.

- Dziękuję za wszystko. Do widzenia.

Gabrysia bardzo chciała, by mama zgodziła się zaprosić jakąś dziewczynkę z domu dziecka. Prosiła mamę całe popołudnie.

- Mamo, przecież jutro wigilia. Proszę Cię - błagała córeczka.

- No dobrze, Gabrysiu. Tylko bądź grzeczna. Zacznij sprzątać pokój, jeśli chcesz zaprosić gościa, a ja zadzwonię do wujka Tomasza i powiem, że zapraszamy jakąś dziewczynkę na święta do nas do domu.

W tym czasie, gdy mama dzwoniła do wujka, Gabrysia zabrała się za porządki w swoim pokoju.

- Sprzątałam pokój mamo i znalazłam mojego drewnianego pajacyka Tigo. Zapomniałam dać go wujkowi. I co teraz zrobimy? - spytała Gabrielka.

- Nie wiem córeczko - odpowiedziała mama.

- Cześć wszystkim! - zawołał tata z korytarza.

- Cześć tatusiu. Spójrz, zapomniałam dać Tigo wujkowi Tomaszowi.

Tata zdjął płaszcz i usiadł przy stole. Mama nalała wszystkim ciepłego barszczyku i opowiedziała Krzysztofowi o zaproszeniu dziewczynki o imieniu Małgosia z domu dziecka.

- To świetny pomysł, tylko nie wiem, co my jej damy pod choinkę na święta? - powiedział tata.

- Tigo! - krzyknęła Gabrysia.

- Co - Tigo - kochanie? - spytała mama.

- Mamusiu, damy jej Tigo i moją nową sukienkę. Kupiłaś mi za małą. Wujek mówił, że ta Małgosia ma 7lat, więc sukienka będzie jak ulał.

- To świetny pomysł. Jest już późno połóżmy się spać.

Wszyscy szybko zasnęli.

Rankiem mama piekła ciasto wigilijne. W całym domu pięknie pachniało wigilijnymi daniami. Roznosił się zapach smażonego karpia, barszczyku i sernika. Gabrysia nie mogła doczekać się wieczoru i nowej towarzyszki zabaw - Małgosi.

Nareszcie nadszedł wieczór.

- Mamo, mamo! To wujek i ciocia! Widzę przez okno ich samochód! - krzyczała Gabrielka.

Zadzwonił dzwonek i w drzwiach stanęła ciocia Klaudia, wujek Tomasz i mała, chudziutka dziewczynka Małgosia. Miała brązowe oczy i długie, blond włosy zaplecione w warkoczyki.

- Witam Was! Wesołych Świąt! - powitał ich Krzysztof.

- Och, dziękujemy! - odpowiedzieli.

- Wejdźcie. Widzę, że już jest Małgosia - powiedziała przyjaźnie mama.

- Dzień dobry, proszę pani - powiedziała cichutko dziewczynka.

Wszyscy weszli do środka. Gabrysia przywitała się z Małgosią i szybciutko poszła z nią na górę pokazać jej swój pokój i zabawki. Razem świetnie się bawiły.

- Dziewczynki, chodźcie! - wołała mama.

- Idziemy mamo! - wołała z góry Gabriela.

- Chcecie ubrać choinkę? - spytał tata.

- Oczywiście!!! - odpowiedziały razem.

Obie dziewczynki z zapałem zabrały się do strojenia Bożonarodzeniowego drzewka.

- No pięknie! - pochwaliła je ciocia. - Teraz mamy Wam wszystkim cos ważnego do powiedzenia.

Wszyscy uważnie słuchali.

- Otóż, zdecydowaliśmy, że chcemy zaadoptować Małgosię. Wiele razy ją odwiedzaliśmy w domu dziecka. Stwierdziliśmy, że świetnie będzie pasowała do naszej rodziny.

- Ojej, będziesz moją kuzynką!! - wołała szczęśliwa Gabrysia.

- Witamy cię w rodzinie! - powiedzieli mama i tata Gabrysi.

Małgosia bardzo się cieszyła.

Po modlitwie wszyscy podzielili się opłatkiem i zjedli wigilijną kolację.

- Dobrze, a teraz rozpakujcie prezenty! - powiedział tata.

- Ojej, jaki śliczny pajacyk! Nazwę tego pajacyka Felek. Ooo... i jeszcze sukienka. Jaka śliczna! - cieszyła się Małgosia.

Monika Beiger

Magiczny uśmiech

Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno, żyło sobie dwóch krasnali. Byli braćmi, jednak bardzo się od siebie różnili. Jeden z nich był bardzo dumny z siebie i zarozumiały. Czynił wiele zła. Zawsze siadał za uchem jakiegoś dziecka i nakłaniał go do złych czynów. Przez niego na szkolnych podwórkach wciąż toczyły się bójki między chłopcami, albo dzieci były dla siebie niemiłe. Nie podobało się to jego bratu Dobrodziejowi, dlatego postanowił strącić brata do podziemnego lochu. Sam zaś postanowił pomagać ludziom. Chciał, aby na całym świecie panował pokój. Zaprzyjaźnił się, więc z pewnym chłopcem Mateuszem, który był wciąż smutny. Dobrodziej zastanawiał się, dlaczego chłopiec tak się zachowuje i wciąż płacze. Postanowił to zbadać. Udał się do jego szkoły i wtedy zauważył, że Mateusz zawsze stoi na uboczu. Koledzy się wciąż z niego naśmiewają albo poszturchują go, dlatego, że ma duże odstające uszy i piegi, a na dodatek słabo się uczy. Dobrodziej zaczekał aż skończą się lekcje, a gdy Mateusz wychodził wskoczył na drzewo i zawołał:

- Mateuszu.

- Co to?

Chłopiec obrócił się zdziwiony.

- Spójrz na drzewo, tu jestem.

- Krasnal, prawdziwy krasnal!?

- Tak, zauważyłem, że jesteś ciągle smutny i postanowiłem Ci pomóc.

- Chyba Ci się nie uda.

- Ale mi się wszystko udaje. Razem obmyślimy sposób działania.

- Dobrze. Mieszkam niedaleko.

Tymczasem brat Dobrodzieja, Cyprian, knuł w podziemnym lochu zemstę. Postanowił sporządzić bombę atomową i zniszczyć swego brata, a wraz z nim cały świat. Zabrał się, więc do pracy.

W tym samym czasie Dobrodziej i Mateusz rozwiązali wszystkie zadania. Okazało się, że z pomocą krasnoludka nauka jest zabawą.

- Dobrze, gdy nauczysz się rozwiązywania działań będzie Ci lżej.

- No tak, ale jaka jest rada na moich kolegów?

- Musisz być pewny siebie, dobry, słać uśmiechy innym, a gdy będą się z Ciebie śmiać, pośmiej się razem z nimi. Jutro pójdę z tobą do szkoły, ale pamiętaj - tylko ty wiesz o moim istnieniu i tylko ty możesz mnie zobaczyć.

Następnego dnia Mateusz ruszył dziarskim krokiem do szkoły. Niczego się nie obawiał, ponieważ był z nim przyjaciel. Na podwórku uśmiechnął się do kolegów i podszedł do nich pewnym krokiem.

- Cześć.

-Dalej, dalej dopingował Dobrodziej.

- Co piegusie.2x2=6.Cha, cha, cha.

- A czy wy wiecie, w jakim miesiącu kosi się siano?

- Siano.Cha, cha.Oczywiście.

- Wacek, kiedy?

- No jak to, kiedy, no, no w sierpniu!

- A nie, bo siana się nie kosi.Cha,cha.

Wszyscy chłopcy wybuchnęli śmiechem. A potem podali sobie ręce na zgodę.

- Dzięki Dobrodzieju.

- Nie ma, za co.Jestem tu po to, aby Ci pomóc.

Od tego czasu Mateusz posyłał magiczne uśmiechy do wszystkich ludzi, a oni reagowali na to dobrym uczynkiem lub miłym słowem.

Tymczasem Cyprian skończył swą nikczemną robotę. Odpalił knot i........

Usłyszał wielkie buuum! Zrobiło mu się ciemno przed oczami.

- Gdzie ja jestem?

Wokół niego było pusto, a z dołu było widać całą ziemię.

- Ja chyba jestem na księżycu. I co teraz? Mój brat jest na dole. Pomaga innym i jest szczęśliwy. A ja? Chyba też zacznę pomagać. W końcu jestem magicznym krasnoludkiem.

I Cyprian założył fabrykę snów. Posyłał dzieciom jak najpiękniejsze, stworzone przez siebie sny. A dzieci się uśmiechały i były szczęśliwe.

Bo więcej radości wynika z dawania niż z otrzymywania.

Sandra Kępińska

Bajka

W dalekim, dalekim kraju, gdzie płynęła rzeka nad jednym jej brzegiem stał wysoki gesty las. Pośrodku stał mały domek, przed domkiem rosły kwiaty, piękne róże. W domku tym mieszkało siedem krasnoludków. Gdy krasnoludki wybierały się do lasu na jagody zwierzęta przybiegały im na powitanie. Zajączki jadły im z rąk, a sarenki skakały dookoła. Po pracowitym dniu wracały do domu na noc.

Zamykały zasuwę, siadały przy kominku i czytały bajki na głos, obok kładła się mała owieczka a nad ich głowami przysiadał gołąb i spał z łebkiem wkulonym w skrzydła.

Pewnego ranka matka wysłała dwie dziewczynki do lasu po drzewo. W lesie na ścieżce ujrzały powalony pień. Na pniu stał skrzat z długą siwą brodą i twarzą wykrzywioną grymasem. W tym dniu wybrał się sam do lasu, żeby urąbać trochę drewna na opał, reszta krasnoludków zastała w domu. Ale krasnoludek miał pecha, gdyż rąbiąc drzewo koniec jego brody utkwił w szczelinie pnia i karzeł nie potrafił się uwolnić. Na widok dziewczynek krasnal zaskrzeczał

- Chyba nie odmówicie pomocy?

- Oczywiście, że ci pomożemy - odpowiedziały.

Próbowały uwolnić skrzata, ale bez powodzenia. Jedna z nich miała w kieszeni nożyczki i obcięła koniec brody. Gdy tylko karzeł był wolny, zarzucił swój worek na plecy i szybko uciekł do swojej kryjówki, a dziewczynki leśną dróżką pobiegły do domu. W tej samej chwili dał się słyszeć groźny pomruk i zza drzew wynurzył się niedźwiedź, nie spot- kawszy nikogo zniknął w głębi lasu.

Od tego czasu dziewczynki mogły przychodzić do domku krasnali, ogrzewać się przy kominku i bawić się z nimi.

Natalia Błaszkiewicz

Czarodziejski przyjaciel

Wiele osób twierdzi, że krasnoludki istnieją tylko w bajkach.

Jednak ja opowiem wam historię, dzięki której uwierzycie, że one istnieją naprawdę. Posłuchajcie!

Była sobie dziewczynka o imieniu Marita. Marita miała 13 lat i już dawno przestała wierzyć w czarodziejskie krasnoludki z bajek. Miała młodszego brata Tomka, który miał 5lat. Rodzice Marity często opowiadali jej bajki o krasnoludkach, gdy była małą dziewczynką. Teraz opowiadają te bajeczki Tomkowi. Marita czasem posłucha jakąś historię opowiadaną przez mamę jednak ani myśli marzyć o krasnalkach.

Pewnego wieczoru do rodziców zadzwonił telefon. To dzwoniła babcia. Okazało się, że dziadka zabrało pogotowie. Pękł mu wrzód na żołądku. Rodzice zaczęli ubierać płaszcze.

- Marita! - wołał tata z korytarza.

- Tak tatusiu?

- Zajmiesz się braciszkiem. Będziemy za godzinę. Dziadek jest w szpitalu i chcemy do niego pojechać.

- Dobrze tatusiu - odpowiedziała grzecznie córka.

- Pa dzieciaki!

- Pa tato!

Tomek nie mógł spać. Cały czas próbował sobie wyobrazić mamę opowiadającą mu bajkę o krasnoludkach.

- Maritka opowiedz mi bajkę o krasnoludkach - prosił braciszek.

- Oh, no dobrze.

Marita zaczęła opowiadać bajkę, gdy nagle usłyszała szczekanie Reksa.

- O nie! Muszę wyprowadzić psa na dwór - powiedziała siostra.

- Ale ja się boję zostać tu sam! - płakał Tomek.

- No cóż! Dobrze, chodź ze mną! - odpowiedziała Marita.

Reks bardzo ciągnął do dziury w drzewie.

- Co on tam szuka? - pytał Tomek

Nagle z dziury rozbłysło światło.

- Spójrz! Co to? - pytał braciszek starszej siostry.

-Nie wiem! Sprawdźmy. - dała komendę Marita.

I zaczęli pomagać Reksowi w odkopywaniu dziury. Była bardzo zaśnieżona.

- Oj! Co się ze mną dzieje?!!! - wołała Marita.

- Maritka jest mała! - wołał wesoły Tomek.

- Ale co się ze mną stało? - pytała Marita.

Tomek dotknął dziury w drzewie i także stał się mały.

- No to jesteśmy mali jak te krasnalki! - powiedział Tomek.

- Ojej! Krasnoludki! - dodał zorientowując się gdzie jest.

Dookoła rodzeństwa stały małe domki, które zamieszkiwały krasnoludki. Obok tych domków były sklepy, zegarmistrz, szewc, z nawet jarmark. Były też cukiernie i piekarnie, a w nich krasnale.

- Co się stało? Gdzie my jesteśmy? - pytał Tomek Marity.

- Nie mam pojęcia braciszku - odpowiedziała Marita.

Przechodzący obok nich krasnoludek nacisnął grzybek od środka drzewa i znalazł się na zewnątrz, przed domem Marity i Tomka.

Marita i Tomek zrobili tak samo i także znaleźli się przed domem w normalnych rozmiarach. Idący krasnoludek schował się w norce kreta.

- Nie bój się krasnalku. Jestem Tomek, a to moja starsza siostra Marita - przyjaźnie powiedział chłopczyk.

- Cześć. Ja jestem Czapuś. Miło mi was poznać.

Marita i Tomek dowiedzieli się od krasnalka, że jego przyjaciel złamał nóżkę i Czapuś idzie do nich pożyczyć bandaż lub plaster.

- Pomożemy ci! - odpowiedziała Marita.

Poszli do domu. Rodzice jeszcze nie wrócili, więc mieli czas żeby pomóc krasnoludkowi. Dziewczyna wzięła z apteczki plaster. Wszyscy ruszyli do magicznego drzewa. Nacisnęli na mały grzybek i znów stali się mali. Przenieśli się do tamtego świata krasnoludków.

- Dobrze. Mój przyjaciel mieszka obok szewca. Chodźmy, nie ma czasu do stracenia - dał komendę Czapuś.

Wreszcie na miejscu. Marita i Tomek weszli do maleńkiego domku.

- Czapuś dobrze, że jesteś. Widzę, że prowadzisz mi gości? - przywitał się Pracuś.

- Tak, tak. To Marita i Tomek - przedstawił ich Czapuś.

- Miło mi was poznać!

Marita bardzo ładnie obandażowała nogę choremu krasnoludkowi.

- Jak możemy się wam odwdzięczyć? - spytali Pracuś i Czapuś.

- A może odwiedzilibyście nas w następne święta?

- Dobrze... i opowiemy wam o krasnoludkach! - zgodzili się przyjaciele.

Rodzeństwo wróciło do domu. Tomek położył się spać. Zasnął marząc o następnym spotkaniu w święta z krasnoludkowymi przyjaciółmi. Rodzice przyjechali z dobrą nowiną o udanej operacji dziadka.

I co? Teraz mi wierzycie? Krasnoludki istnieją naprawdę.

Zajrzyjcie w jakieś drzewo w święta, a sami się przekonacie.

Krasnalowych Świąt!!

Monika Beiger

SKRZYNKA ŻYCZEŃ
  • Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Gronu Pedagogicznemu życzą uczniowie!
  • Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia dla uczniów całej Szkoły od Oktawii
  • Serdeczne pozdrowienia dla klasy IIG od Oktawii
  • Wesołych Świąt życzy Justyna Oktawii, Oli, Paulinie, Karolinie i Darii!
  • Wesołych Świąt, prezentów pod choinką, łamania opłatka z Rodziną i spełnienia marzeń dla całej społeczności szkolnej życzy Lucia
  • Wypisania długopisów przy wystawianiu ocen i bogatej choinki Nauczycielom życzy Fistaszek!!!
  • Wszystkiego naj, naj naszemu przewodniczącemu życzy jego koleżanka z Samorządu!
  • Pogodnych, radosnych Świąt dla Pracowników Szkoły życzy Samorząd Uczniowski Zespołu Szkół w Wałdowie Szlacheckim
NIE TAKA STRASZNA KUCHNIA
Szopska sałatka

Na każdą osobę trzeba wziąć: 1 świeżą paprykę, 1 pomidor, 1 cebulę, 1 nieduży ogórek lub pół dużego, 1 czubatą łyżkę bryndzy lub tartego sera Solan, 1 łyżkę oleju słonecznikowego lub sojowego, 2 szczypty czubrycy (może być przyprawa włoska).

Paprykę pokroić w paseczki, ogórki w pół plasterki, a pomidory w "pomarańczki". Doprawić, wymieszać, skropić olejem, posypać serem.

Piernik

25 dkg miodu zagotować z 1,8 l wody, dodać 2 łyżki czarnej kawy. 4 żółtka utrzeć z 25 dkg cukru i 12 dkg tłuszczu. Do utartej masy wlać ostudzony miód, dodać 1 łyżkę przyprawy do piernika i szczyptę sody oraz 50 dkg mąki, wymieszać z dwiema łyżeczkami proszku do pieczenia. Gdyby było za gęste dolać słodkiego mleka. Dodać 15 dkg posiekanych orzechów. Na koniec dodać pianę z trzech białek.

Piec ok. 50 min. Placek po ostygnięciu przekroić i posmarować marmoladą. Z wierzchu polać polewą i udekorować orzechami.

SPORT
Skoki narciarskie

Kalendarz Pucharu Świata w sezonie 2007/2008

Etap 1

  • 30.11.2007 - Kuusamo/Finlandia (K-120) drużynowy, nocny
  • 1.12.2007 - Kuusamo/Finlandia (K-120) indywidualny, nocny
  • 8.12.2007 - Trondheim/Norwegia (K-120) indywidualny, nocny
  • 9.12.2007 - Trondheim/Norwegia (K-120) indywidualny
  • 14.12.2007 - Villach/Austria (K-90) indywidualny, nocny
  • 16.12.2007 - Kranj/Słowenia (K-100) indywidualny
  • 22.12.2007 - Engelberg/Szwajcaria (K-125) indywidualny
  • 23.12.2007 - Engelberg/Szwajcaria (K-125) indywidualny

Etap 2

  • 30.12.2007 - Oberstdorf/Niemcy (K-120) Turniej Czterech Skoczni
  • 1.1.2008 - Garmisch-Partenkirchen/Niemcy (K-115) Turniej Czterech Skoczni
  • 4.1.2008 - Innsbruck/Austria (K-120) Turniej Czterech Skoczni
  • 6.1.2008 - Bischofshofen/Austria (K-125) Turniej Czterech Skoczni

Etap 3

  • 12.1.2008 - Val di Fiemme/Włochy (K-120) indywidualny, nocny
  • 13.1.2008 - Val di Fiemme/Włochy (K-120) indywidualny, nocny
  • 19.1.2008 - Harrachov/Czechy (K-185) indywidualny
  • 20.1.2008 - Harrachov/Czechy (K-185) indywidualny
  • 25.1.2008 - Zakopane /Polska (K-120) indywidualny, nocny
  • 26.1.2008 - Zakopane /Polska (K-120) indywidualny, nocny

Etap 4

  • 2.2.2008 - Sapporo/Japonia (K-120) indywidualny, nocny
  • 3.2.2008 - Sapporo/Japonia (K-120) indywidualny
  • 8.2.2008 - Liberec/Czechy (K-120) indywidualny, nocny
  • 9.2.2008 - Liberec/Czechy (K-120) indywidualny
  • 16.2.2008 - Willingen/Niemcy (K-130) drużynowy
  • 17.2.2008 - Willingen/Niemcy (K-130) indywidualny

Etap 5

  • 1.3.2008 - Lahti/Finlandia (K-116) drużynowy, nocny
  • 2.3.2008 - Lahti/Finlandia (K-116) indywidualny, Turniej Skandynawski
  • 4.3.2008 - Kuopio/Finlandia (K-120) indywidualny, nocny, Turniej Skandynawski
  • 7.3.2008 - Lillehammer/Norwegia (K-123) indywidualny, nocny, Turniej Skandynawski
  • 9.3.2008 - Oslo/Norwegia (K-115) indywidualny, Turniej Skandynawski
  • 14.3.2008 - Planica/Słowenia (K-185) indywidualny
  • 15.3.2008 - Planica/Słowenia (K-185) drużynowy
  • 16.3.2008 - Planica/Slowenia (K-185) indywidualny - koniec sezonu

Opracował: Wojciech Frela

RELAKS - ROZRYWKA

Mówi nauczycielka do dzieci:

- Nie całujcie piesków w pyszczek.

- Moja ciocia tak zrobiła - odpowiedział Jasio.

- I co sie stało? - pyta nauczycielka.

-Piesek zdechł...

Pani zadała dzieciom temat wypracowania - "Jak wyobrażam sobie pracę dyrektora?". Wszystkie dzieci piszą, tylko Jaś siedzi bezczynnie założywszy ręce.

- Czemu Jasiu nie piszesz? - pyta nauczycielka.

- Czekam na panią sekretarkę...

Nauczyciel kazał Jasiowi napisać 100 razy: "Nie będę mówił TY do nauczyciela". Na drugi dzień Jasio przyniósł zeszyt, w którym to zdanie było napisane 200 razy.

- Dlaczego napisałeś 200 razy? Kazałem tylko 100...

- Żeby Ci zrobić przyjemność, bo Cię lubię stary!...

Do stojącego policjanta podchodzi lekko podchmielony student i pyta:

- Czy można powiedzieć na policjanta osioł?

- Nie można. Zapłaci pan wówczas mandat za obrazę władzy.

- A w takim razie czy można do osła powiedzieć policjant?

- To panu wolno.

- Dziękuję, panie policjancie...

INTERNET
Strony, które warto odwiedzić